Domyślne zdjęcie Legia.Net

Byli współpracownicy Skorży o trenerze Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

26.04.2011 08:05

(akt. 14.12.2018 12:36)

- U nas w Polsce łatwo kreuje się gwiazdy. Wystarczy kilka meczów, jedna dobra runda. Jeszcze łatwiej strąca się te gwiazdy z piedestału - mówi Sebastian Mila, który dobrze pamięta obecnego szkoleniowca Legii z czasów, gdy ten był asystentem Janasa w reprezentacji Polski. - Ja mogę wypowiadać się o Skorży wyłącznie dobrze. Jako trener zawsze miał świeże spojrzenie na futbol, śledził taktyczne nowinki, dużo czytał. Cały czas się uczył. Miał świetny kontakt z piłkarzami. To normalny, fajny facet, z którym można było pogadać na każdy temat. Nie byłem zdziwiony, że po zakończeniu pracy z kadrą dobrze radził sobie w Groclinie, a potem w Wiśle Kraków  - dodaje piłkarz Śląska Wrocław.

- Też nie mogę powiedzieć o nim złego słowa - mówi Jacek Dembiński, były piłkarz m.in. Widzewa Łódź  i niemieckiego HSV, który zetknął się ze Skorżą w Amice Wronki (jeszcze zanim ten zaczął pracować w kadrze). Mówi o nim mniej więcej to samo co Mila. - Cały czas się uczył, jeździł na zagraniczne staże. Dużo rozmawiał z zawodnikami. Budził szacunek. Gdy zaczynał pracę, był ode mnie młodszy, a mimo to nigdy nie miałem problemu, by zwracać się do niego: trenerze.

- W Płocku większość piłkarzy miała o nim dobre zdanie. Prawie wszyscy byli zadowoleni, jak Mirosław Jabłoński wyjeżdżał na kursokonferencje czy inne narady, bo wtedy treningi prowadził Skorża. A zajęcia z nim były po prostu ciekawsze i lepsze - wspominał jakiś czas temu na łamach "Przeglądu Sportowego" Maciej Terlecki.

W tym samym tekście chwalił go również Zbigniew Drzymała. - Podobało mi się to w Macieju, że nie zwalał winy na źle przyciętą trawę czy sędziego, lecz umiał znaleźć prawdziwą przyczynę porażki i najczęściej potrafił też wyciągnąć wnioski. To wielki fachowiec. Tym też właśnie ujął piłkarzy, bo zawodnik zawsze odróżni profesjonalistę od amatora. A tylko taki trener może być autorytetem - powiedział właściciel Groclinu.

- Początkiem jego końca była chwila, gdy przejął pełnię władzy w pionie sportowym po odejściu Jacka Bednarza i Marka Wilczka. Obowiązki po prostu go przerosły. Wcześniej, gdy piłkarz miał problem, bo np. wypłata pensji opóźniała się o tydzień czy dwa, to szedł do dyrektora sportowego albo prezesa. Teraz wszystkim musiał się zajmować Skorża. Stał się przez to bardzo nerwowy, co odbijało się na jego relacjach zarówno z piłkarzami, jak i pracownikami klubu - mówi jeden z działaczy Wisły. Dodaje jednak, że w Krakowie również wspominają Skorżę pozytywnie. Zwłaszcza za pierwszy sezon, zakończony z 14 punktami przewagi nad drugą w tabeli Legią i tylko jedną porażką na koncie.

- Być może zmiana Wisły na Legię była nie do końca przemyślana. Trochę go rozumiem, powstawała nowa drużyna, nowy stadion, chciał być częścią tego wszystkiego. Który trener by nie chciał? Może jednak powinien trochę poczekać, ochłonąć, nie skakać z jednego medialnego kotła bezpośrednio do drugiego - zastanawia się były prezes Białej Gwiazdy, obecnie szef stacji Orange Sport Janusz Basałaj. - Moim zdaniem niepotrzebne były też jego deklaracje, że całe życie marzył o pracy w Legii. Sam sobie podniósł nimi ciśnienie - dodaje.

- To młody trener. Utytułowany, ale wciąż się uczy. Być może za wcześnie uwierzył w swoją wielkość, ale zwalnianie nie ma moim zdaniem większego sensu. To nie ona odpowiada za brak wizji, za to, że działacze Legii nie do końca wiedzą, czego chcą. Zmiana trenera niewiele tu pomoże - mówi jeden z jego poprzedników.

Polecamy

Komentarze (43)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.