Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem – wynik lepszy niż gra

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

08.02.2022 18:10

(akt. 08.02.2022 18:11)

W piątek Legia wygrała na inaugurację rundy wiosennej w Lubinie z Zagłębiem 3:1, ale nadal pozostaje w strefie spadkowej. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (5,81 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). W piłce nożnej liczą się punkty, not za styl się nie przyznaje, a rezultat piątkowego meczu jest wielce satysfakcjonujący. Nie zmienia to faktu, że była to wygrana dość szczęśliwa, bo Legia nieźle zaprezentowała się tylko w obronie, natomiast mimo trzech zdobytych bramek konstruowanie ataków szło mistrzom Polski bardzo opornie. Od początku meczu główny ciężar rozegrania spoczął na trójce obrońców, bo Bartosz Slisz i Patryk Sokołowski po prostu uciekali od wzięcia na siebie rozgrywania piłki i to nie tylko, gdy wyprowadzana ona była z obrony, ale również, gdy dostawali ją wahadłowi, którzy w ten sposób nie mieli z kim rozegrać piłki. Dopiero pod polem karnym, gdy docierała ona do Josue, ten wraz z wychodzącym często z pola karnego Tomasem Pekhartem starał się stworzyć zagrożenie pod bramką Zagłębia. Trzy takie akcje udało się w pierwszej połowie przeprowadzić, bo Portugalczyk dorzucał piłkę w pole karne z niezwykłą precyzją, a legijna młodzież dobrze poruszała się bez piłki i z takich akcji padły oba gole w pierwszej połowie. Po zmianie stron Zagłębie zaatakowało, szybko zdobyło bramkę i przez długi czas naciskało legionistów, którzy z rzadka tylko byli w stanie opuścić własną połowę. Mimo to sytuacji gospodarze nie stworzyli wiele, bo obrońcy Legii często wspomagani przez Slisza grali dość solidnie, a na obowiązkach defensywnych skoncentrowali się też wahadłowi – w końcowej fazie meczu wyglądało, jakby Legia grała piątką obrońców. Ostatni gol dla Legii padł z zupełnego przypadku, bo „Wojskowi” w drugiej połowie żadnej groźnej akcji nie przeprowadzili. W zasadzie najlepszym ofensywnym piłkarzem Legii można by prześmiewczo uznać kapitana Zagłębia, Bartosza Kopacza, który przy bramkach gości miał gola i asystę. Trzy punkty oczywiście są najistotniejsze, ale tak grająca Legia wygrywać w przyszłości zbyt często nie będzie, bo rzadko kiedy rywale będą strzelać sami sobie bramki. W następnych spotkaniach dużo bardziej aktywni muszą być środkowi pomocnicy, którzy nie mogą się bać odpowiedzialności przy wyprowadzaniu piłki, więcej w ofensywie muszą dawać też wahadłowi. W piątek przez większość meczu legioniści biegali w obronie, ale stali w ataku. I to drugie musi trener Aleksandar Vuković w najbliższej przyszłości zmienić, bo mecz w którym Legia odda dwa celne strzały i zdobędzie trzy bramki szybko się nie powtórzy.

Artur Boruc 5 (6,09 - ocena Czytelników). Zagłębie oddało siedem celnych strzałów, z czego przynajmniej trzy były mocne, ale blisko środka bramki. I z jednym Boruc sobie nie poradził, choć z pewnością powinien, na niego spada pełna odpowiedzialność za straconego gola. Nie poradził sobie też z jednym dośrodkowaniem, ale na szczęście miał za plecami obrońcę, dla odmiany w pierwszej połowie zaimponował odważnym piąstkowaniem w tłoku. Gra nogami pozostawiała też sporo do życzenia, dwa razy wybił piłkę do rywala, raz w aut – inna sprawa, że koledzy zdecydowanie za często podawali mu piłkę, bojąc się ją stracić. Mocno przeciętny mecz najlepszego piłkarza ubiegłego roku.

Lindsay Rose 6 (6,20). Pierwsza połowa niezbyt pewna, kilka interwencji „na raty” i niekiedy problemy z kryciem, stopniowo jednak prezentował się coraz lepiej. Sporo podań niecelnych, zwłaszcza długich, ale to przede wszystkim wina pomocników, którzy swoją biernością zmuszali defensorów do grania takich właśnie piłek. Raz faulował blisko pola karnego, oddał jeden strzał daleko od bramki, dobrze prezentował się przy grze w powietrzu. Najważniejszą zmianą w stosunku do zeszłorocznych występów był brak strat na własnej połowie. Całkiem niezły występ reprezentanta Mauritiusa, którego wszyscy po zeszłej rundzie zdążyli już skreślić. Jak widać było w piątek, raczej przedwcześnie.

Mateusz Wieteska 6 (5,95). Początek niezbyt pewny, szybko zarobił żółtą kartkę eliminującą go z meczu z Wartą, do tego notorycznie zmuszany był przez pomocników do grania długich podań i najczęściej były one niecelne. Po zmianie stron Legia cofnęła się i Wieteska skupił się wyłącznie na defensywie i głównie jego dobrej grze po zmianie stron goście zawdzięczają to, że nie stracili więcej goli. Wieteska nie tylko pilnował środka obrony, ale często schodził na boki by asekurować kolegów, w drugiej połowie był najlepszym zawodnikiem całego, dość słabo grającego zespołu, nie popełnił ani jednego błędu. Solidny ból głowy będzie miał trener Vuković przed kolejnym meczem, jak poskładać obronę bez Wieteski.

Mateusz Hołownia 5 (5,05). Dwa błędy w defensywie w pierwszej połowie, po jednym Zagłębie miało dogodną okazję do zdobycia bramki. Dokładność podań też pozostawiała sporo do życzenia. Po zmianie stron przeszedł na lewe wahadło. W ofensywie nie zaistniał w ogóle, nie licząc jednego średnio udanego dośrodkowania na początku drugiej połowy, w defensywie natomiast radził sobie całkiem nieźle, odebrał trzy piłki, w końcowej fazie meczu grał wręcz jako lewy obrońca w piątce z tyłu i jego stroną Zagłębie nie było w stanie przeprowadzić żadnej akcji. Mocno przeciętny występ, ale w zasadzie o całej Legii można to samo powiedzieć.

Mattias Johansson 5 (5,42). W pierwszej połowie starał się wychodzić do przodu, ale ponieważ pomocnicy nie pojawiali się do współpracy przy rozgrywaniu piłki, nie było z tego żadnego pożytku, był natomiast problem z tyłu, bo Szwed nie nadążał z powrotem pod własną bramkę. Po zmianie stron Johansson grał głębiej i choć zaczął drugą połowę od straty i żółtej kartki, to potem pokazał się z bardzo dobrej strony w grze w destrukcji, bo w ofensywie go w ogóle nie było. Słaba pierwsza część meczu, lepsza druga, ale tylko w obronie, w sumie ocenić go trzeba podobnie jak Hołownię.

Bartosz Slisz 5 (5,77). Zaczął od straty na własnej połowie i potem przez długi czas unikał brania na siebie wyprowadzania piłki i brania udziału w jej rozgrywaniu, jeśli już futbolówkę otrzymał, to albo grał dokładnie do tyłu, albo niecelnie do przodu. Po zmianie stron nie było pod tym względem lepiej. O ile za grę w piłkę należy się bura, to za powroty do obrony i grę w destrukcji można Slisza pochwalić, zwłaszcza po przerwie, odebrał i odzyskał najwięcej piłek spośród wszystkich legionistów. To jednak za mało, by wystawić pozytywną ocenę, bo pomocnik jest nie tylko od przerywania i przeszkadzania, ale również od gry w piłkę i budowania akcji. W piątek Slisz pod tym względem po prostu zawodził.

Patryk Sokołowski 4 (5,37). Zupełnie nie tak wyobrażaliśmy sobie debiut wychowanka Legii w pierwszym zespole. Sokołowski ma prawie setkę meczów w Ekstraklasie, a często zachowywał się jak przestraszony młodzieżowiec. Gdy Legia wyprowadzała piłkę, pomocnik „Wojskowych” chował się, by jej nie dostać, gdy Legia rozgrywała akcje nie wychodził do gry, gdy goście bronili się, nie nadążał z powrotem do obrony, gdy dostał piłkę, często podawał niecelnie – co trzecie podanie lądowało u przeciwnika, co w przypadku środkowego pomocnika jest bilansem tragicznym. Podobnie jest z liczbą podań, która niewiele przewyższa statystyki Artura Boruca, co najlepiej świadczy o tym, jak bardzo daleko od gry był pomocnik Legii i naszym zdaniem powinien być zmieniony dużo wcześniej. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będzie zdecydowanie bardziej aktywny, bo w piątek po prostu zawiódł.

Josue Pesqueira 7 (7,22). Jedyny z pomocników z wyjściowego składu, który chciał grać w piłkę. Cztery bardzo dobre podania w pole karne, po nich padły dwa gole, przy jednym asystował bezpośrednio, drugi podarował Legii Kopacz. A i w destrukcji Josue się starał, odebrał jedną piłkę, zarobił też niestety żółtą kartkę wykluczającą go z następnego meczu. Po bardzo dobrej pierwszej połowie nieźle spisywał się też przez pierwsze dwadzieścia minut drugiej, ale w ofensywie nikt go za bardzo nie wspierał. Później wyraźnie opadł z sił, zaczął grać niedokładnie i w końcówce słusznie został zmieniony, bo potrzebny był zawodnik ze świeżymi siłami, zresztą Celhaka przez te kilka minut pokazał się z całkiem niezłej strony. Dobry mecz Josue, jedynego wyróżniającego się zawodnika w niezbyt dobrze prezentującej się w piątek drużynie. Będzie go w meczu z Wartą bardzo brakować.

Kacper Skibicki 5 (5,31). Z jednej strony najbardziej ruchliwy z legionistów w ataku, wychodził na pozycje, próbował brać ciężar wyprowadzania piłki na siebie, czym powinien zawstydzić starszych kolegów. Niestety, o ile Skibicki bardzo dobrze porusza się bez piłki, to z piłką przy nodze jest gorzej. Dużo strat, wynikających nie tylko z nadużywania dryblingu, ale braku partnerów do rozegrania. Miał dwie dobre okazje po podaniach Josue, za pierwszym razem spudłował, za drugim jego strzał został zablokowany, ale obrońca Zagłębia zakończył tą akcję samobójem. Kluczem było tu nie tylko podanie, ale i ruch w pole karne Skibickiego. Młody legionista skupił się głównie na atakowaniu i w obronie niewiele kolegom pomagał, a wahadłowy musi jednak oba te elementy łączyć. Po zmianie stron na boisko już nie wyszedł. InStat ocenił go najwyżej ze wszystkich legionistów, dla nas był to jednak występ zaledwie mocno przeciętny. Dużo ruchu, ale i dużo chaosu.

Maciej Rosołek 6 (6,17). Nie był zbyt wiele pod grą, dryblingi mu nie wychodziły, miał problemy z utrzymywaniem się przy piłce, ale to co najważniejsze dla napastnika wykonał bezbłędnie – wyszedł na pozycję i przytomnie wepchnął piłkę do siatki. W pierwszej połowie Rosołek potrafił też popracować w defensywie, jedną piłkę przejął, jedną też odebrał. Po zmianie stron niewiele było z niego pożytku i powinien być zmieniony wcześniej, zwłaszcza, że Legia głównie się broniła, a młody legionista w odróżnieniu od Pekharta nie dawał gwarancji utrzymania się przy piłce z obrońcą na plecach. Mecz ma rozliczony – jako napastnik zrobił swoje, ale podstaw do podnoszenia oceny brak.

Tomas Pekhart 5 (5,45). Tradycyjnie dużo biegania w obronie, walki z defensorami, utrzymywania się z piłką tyłem do bramki, walki w powietrzu na połowie przeciwnika i pod własną bramką. Widząc niemrawą postawę kolegów ze środka pola Czech schodził niekiedy do boku i popisał się na skrzydle kapitalnym podaniem do Josue, po tej akcji padł pierwszy gol dla Legii. Po jego faulu przed polem karnym Zagłębie zdobyło gola, ale naszym zdaniem żadnego faulu tam nie było. Problem jest niestety taki, że przy całym zaangażowaniu i waleczności Pekharta zabrakło strzałów i goli, Czech nie oddał ani jednego uderzenia na bramkę, a od tego przecież jest napastnik. Trudno zatem wystawić mu pozytywną ocenę.

Maik Nawrocki 5 (5,35). W defensywie spisywał się dobrze, zwłaszcza w powietrzu Legia lepiej broniła po przerwie, również za sprawą Nawrockiego. Do natychmiastowej poprawy natomiast operowanie piłką, koszmarna strata na własnej połowie, która powinna dać wyrównującego gola Zagłębiu, kolejna taka strata była na połowie przeciwnika. W sumie ocenić go trzeba oczko niżej niż Rose’a i Wieteskę.

Ernest Muci 4 (5,27). Sporo sobie można było obiecywać po wejściu Albańczyka, bo atakowana przez gospodarzy Legia miała szansę kontratakować wysoko ustawionego przeciwnika. Niestety Muci pozytywnej zmiany nie dał, dwa razy popracował w defensywie raz przy tym odbierając piłkę, z przodu jednak niemal wszystko tracił i spisał się po prostu słabo, najgorzej ze wszystkich zmienników.

Paweł Wszołek (6,78) i Jurgen Celhaka (5,72) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Obaj zaprezentowali się przez te kilka minut z dobrej strony, a Wszołek zdobył bramkę, która definitywnie przesądziła o losach meczu.

Najlepszym legionistą piątkowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Josue.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.22 Josue Pesqueira

6.78 Paweł Wszołek

6.2 Lindsay Rose

6.17 Maciej Rosołek

6.09 Artur Boruc

5.95 Mateusz Wieteska

5.77 Bartosz Slisz

5.72 Jurgen Celhaka

5.45 Tomas Pekhart

5.42 Mattias Johansson

5.37 Patryk Sokołowski

5.35 Maik Nawrocki

5.31 Kacper Skibicki

5.27 Ernest Muci

5.05 Mateusz Hołownia

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.