Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem – świetna drużyna i jej wielki snajper

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

24.03.2021 19:15

(akt. 24.03.2021 19:20)

W niedzielę Legia rozgromiła w Lubinie Zagłębie 4:0 i utrzymała przewagę nad rywalami w ligowej tabeli. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 8 (6,96 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po meczu oczywiście najwięcej mówiło się o czterech golach Pekharta, bo to wyczyn, który od razu trafił do historii klubu. Ale nie sposób nie zauważyć, że wreszcie, pierwszy raz w tym roku, cała Legia zagrała naprawdę znakomity mecz. Największe wrażenie robiło z pewnością wyprowadzanie piłki, w końcu brali w tym udział wszyscy pomocnicy. I choć gospodarze przebiegli o pięć kilometrów więcej od legionistów, nie byli w stanie powstrzymać swobodnej wymiany podań między niezwykle ruchliwymi piłkarzami stołecznej drużyny. „Oddaj i wyjdź” było w tym meczu standardem u wszystkich piłkarzy, a wszystkich przykryć się nie da. Jak lubinianie nie podchodzili wysoko, to kilku legionistów swobodnie wychodziło szybkimi krótkimi podaniami, jak gospodarze próbowali wyjść wyżej, to wahadłowi tylko czekali na skrócenie przez rywala pola gry, by wyjść do długiej piłki na wolne pole, tak padły przecież dwa gole dla Legii. Dodajmy do tego dobrą grę obrońców, rywale przecież nie oddali nawet jednego celnego strzału, wiele prób ataków lubinian kończyło się już w środku pola, a długie piłki wygrywali wysoko ustawieni legijni obrońcy. Bardzo aktywni byli obaj wahadłowi, zarówno pod bramką przeciwnika, jak i we własnym polu karnym, pod które często wracali wspierając obrońców. No i wreszcie w polu karnym wielki dzień miał najlepszy snajper Ekstraklasy. Taką Legię po prostu chciałoby się oglądać zawsze. Z całą pewnością nie jest możliwe, by mistrzowie Polski utrzymali taki poziom gry w każdym meczu, zwłaszcza, że w najbliższej perspektywie są mecze z silniejszymi przeciwnikami, ale nie ma co wybiegać w przyszłość. Teraz oceniamy to, co cieszyło nasze oczy w ostatnią niedzielę. Wszystko w Lubinie wyglądało znakomicie, z pewnością zadowolony też był trener, nie tylko z gry i wyniku, ale też z możliwości wprowadzenia na boisko wielu zmienników we wcześnie rozstrzygniętym meczu.

Artur Boruc 6 (6,90 - ocena Czytelników). Raz interweniował w nieco siatkarskim stylu po zablokowanym strzale przez Szabanowa, poza tym wyłapał dwa dośrodkowania i raz niezbyt pewnie podał piłkę w drugiej połowie. Bezrobotny przez cały mecz, nie licząc wybijania piłki. Ocena wyjściowa.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,73). Żaden z obrońców nie popełnił ani jednego poważnego błędu i dlatego Artur Boruc nie miał przez cały mecz co robić. Obrońcy wychodzili wysoko do długich piłek i nie pozwalali rywalom na rozegranie akcji, dlatego też nie przedostawali się oni pod bramkę. Podlińskiego najczęściej atakował Jędrzejczyk i miał pewne problemy w powietrzu z ogromnym, ale na szczęście nieruchliwym napastnikiem Zagłębia. Lepiej szło mu po przerwie z bardziej mobilnym, ale niższym Mrazem. Jedyne na co należy zwrócić uwagę, to zbyt ostra gra, zbyt dużo fauli i to z gatunku mało delikatnych, przynajmniej jedną żółtą kartkę mógł kapitan Legii ujrzeć. Pochwalić trzeba natomiast „Jędzę” za wyprowadzanie piłki, to on najczęściej wprowadzał ją od obrony do pomocy i wyglądało to naprawdę dobrze. Kapitan Legii, jak cały zresztą zespół, zagrał w Lubinie naprawdę solidny mecz.

Mateusz Wieteska 7 (6,88). Wskutek tego, że większość akcji Zagłębia zatrzymywała się już w środku pola, a do długich podań najczęściej wychodził Jędrzejczyk, Wieteska miał mało pracy w niedzielnym meczu. Bilans statystyczny stoczonych przez niego pojedynków nie wygląda dobrze, zwłaszcza po zmianie stron, ale też i stoper Legii nie popełnił ani jednego błędu i również dzięki niemu Zagłębie nie oddało w tym meczu celnego strzału. Jedna z interwencji w samej końcówce pierwszej połowy była istotna, bo zapobiegła groźnej sytuacji. Żółtą kartkę dostał za faul taktyczny, który w tej sytuacji trzeba było zrobić, więc pretensji o to też mieć do niego nie można. Podobnie jak wszystkich legionistów, Wieteskę trzeba pochwalić za dobre i pewne wyprowadzanie piłki, zarówno krótkim, jak i dłuższym podaniem. Dobry występ. Cieszy, że stoper Legii ustabilizował w ostatnich meczach formę i przestał popełniać rażące błędy.

Artem Szabanow 7 (7,08). Szabanow miał zadziwiająco mało okazji do wykazania się w defensywie, większość długich piłek szła w sektor broniony przez Jędrzejczyka, stąd i pojedynków z rywalami Ukrainiec stoczył niewiele. Jednak to właśnie Szabanow miał najważniejszą interwencję w tym meczu, gdy zablokował strzał Szysza ułatwiając Borucowi interwencję. Naprawił w ten sposób swoją nieudaną interwencję, bo nie przeciął wcześniej piłki lecącej koło jego głowy. Podobnie jak pozostali obrońcy, dobrze radził sobie z wyprowadzaniem piłki, a od jego znakomitego długiego podania zaczęła się akcja, po której padł drugi gol dla Legii. Po faulu na nim też powinien być podyktowany rzut karny w końcówce pierwszej połowy. Dobry mecz, więcej miał w niedzielę okazji do pogrania w piłkę, niż do starć z napastnikami.

Paweł Wszołek 8 (7,66). Mistrz ruchu bez piłki w niedzielę znów zaprezentował swoje walory, wychodząc na wolną pozycję przy czwartym golu, nie dograł co prawda dokładnie, ale na tyle niewygodnie, by Simić wystawił piłkę na strzał Pekhartowi. Wyjść takich miał zresztą kilka, ale z reguły brakło na koniec dokładnego dośrodkowania. Najbardziej widoczna była w niedzielę jednak jego praca w defensywie i udane powroty w pole karne. Po złym przyjęciu przez niego piłki w szestnastce sędzia mógł podyktować rzut karny i nie byłaby to decyzja zupełnie bezpodstawna. Tym razem jednak – podobnie jak w przypadku faulu na Szabanowie – sędzia gwizdka nie użył. Bardzo dobry mecz wahadłowego Legii, miał udział przy dwóch golach.

Bartosz Slisz 8 (7,27). I czemu ten Slisz trafił do reprezentacji? W niedzielę zobaczyliśmy, że Paulo Sousa wcale złego wyboru nie dokonał, bo młody pomocnik Legii rozegrał znakomite zawody. Gdy wszyscy pomocnicy wsparli obrońców przy wyprowadzaniu piłki, okazało się, że Slisz wcale nie ustępuje swoim kolegom z pomocy w tej materii. Ani nie brak mu odwagi do gry w piłkę, ani nie brak mu dokładności w operowaniu nią, ani nie brak odpowiedzialności i dobrego wyboru kierunku i tempa gry. Precyzyjnie grał krótkimi podaniami, zagrał dwa bardzo dobre długie podania do Wszołka, jedno z nich przyniosło Legii czwartą bramkę. Wspierał też dobrze obrońców, a jeden ładny rajd zakończył całkiem dobrym dośrodkowaniem do Pekharta. W niedzielę nie był tylko chłopakiem od biegania i przerywania, jak to się czasem zdarzało, ale pomocnikiem kompletnym. Tak trzymać.

Andre Martins 8 (7,55). Trener nieustannie w niego wierzy i zachęca do aktywniejszej gry, zgłaszania się po piłkę i podchodzenia pod pole karne i wreszcie w niedzielę przyniosło to od dawna oczekiwane efekty, bo powrócił profesor środka pola z czasów Ricardo Sa Pinto. Jak na niespełna godzinę gry miał imponującą liczbę kontaktów z piłką, był głównym łącznikiem między obroną a parą ofensywnych pomocników. Zawsze dokładnie, zawsze odpowiedzialnie, zawsze pewnie. Asysta przy trzecim golu, znakomite prostopadłe podanie do Kapustki, co następnie przyniosło stuprocentową okazję Luquinhasowi. Jeden tylko błąd w obronie w samej końcówce pierwszej połowy, gdy minął go rywal na szybkości. Nie dziwimy się Portugalczykowi, że był lekko zdenerwowany wczesną zmianą, bo zdawał sobie sprawę, jak dobry gra mecz. Trener Czesław Michniewicz też z pewnością zdawał sobie z tego sprawę, po prostu chciał przy rozstrzygniętym meczu dać też pograć zmiennikom. Jeden z najlepszych zawodników niedzielnego meczu.

Josip Juranović 8 (7,84). „Pewnie, że umie grać po lewej stronie, w końcu to reprezentant kraju” - tak kapitan Legii ocenił przed meczem pojawienie się Juranovicia na nietypowej dla prawonożnego zawodnika lewej flance. I miał w stu procentach rację. Chorwatowi nie przeszkadzało, że ma dośrodkowywać lewą nogą, a dużo łatwiej było schodzić mu do środka na lepszą nogę i oddawać strzały. Uderzał trzy razy, w tym dwukrotnie celnie, miał udział przy jednej z bramek, mógł mieć też asystę, ale Gwilia nie wykorzystał jego znakomitego dośrodkowania. Podobnie jak Wszołek, ofiarnie wracał do defensywy i skutecznie interweniował, raz został minięty w polu karnym, ale Szabanow zablokował strzał. Bardzo dobry występ Juranovicia, teraz trener Czesław Michniewicz będzie miał spory problem, jak pomieścić na boisku Wszołka, Juranovicia i Mladenovicia, jeśli wszyscy po meczach reprezentacyjnych będą zdrowi, bo każdy z nich na wahadle czuje się jak ryba w wodzie.

Bartosz Kapustka 8 (7,33). Zaczął od ładnej akcji zakończonej dośrodkowaniem i trzymał dobry poziom przez cały mecz. Pomimo, iż był zawodnikiem ofensywnym miał aż siedem odbiorów, świetnie ruszał się zarówno z piłką, jak i bez niej, często grając na jeden kontakt przyspieszał akcje drużyny. Mógł mieć asystę, ale jego idealne podanie zmarnował Luquinhas, sam też mógł parę razy pokusić się o gola, ale skuteczność u Kapustki na razie stanowi pewien problem, jak sądzimy, nietrudny do wyeliminowania. Żaden z legionistów nie był tak często pod grą, przyjął ponad sześćdziesiąt podań, wygrał najwięcej pojedynków. Niezależnie od tego, kto strzela bramki i kto asystuje, nie ma wątpliwości, że to on jest dziś kluczowym graczem środka pola, bo niemal wszystkie akcje przechodzą na którymś etapie przez niesłychanie ruchliwego i aktywnego Kapustkę.

Luquinhas 8 (7,33). Tradycyjnie już Brazylijczyk najwięcej dryblował i robił to udanie, miał udział przy trzecim golu, bo zagrał świetne prostopadłe podanie do Martinsa, a także często wracał do linii środkowej, by dostać podanie od obrońcy i zainicjować akcję. I to ostatnie właśnie powodowało, że gospodarze byli bezradni w środku pola, bo nie wiedzieli, kogo odcinać od piłki – wahadłowych, Slisza, Martinsa, Kapustkę, czy Luquinhasa? Wszystkich się przecież nie da. I tak wyglądała klepka między pomocnikami, warto zwrócić uwagę na to, jak dokładnie wszyscy podawali piłkę między sobą, a najlepszy pod tym względem był właśnie Brazylijczyk, z ledwie czterema niecelnymi podaniami. Nie było może tym razem wielu fajerwerków, ale za to ważny tryb w rozpędzonej maszynie.

Tomas Pekhart 10 (9,58). Czy ktoś z ekspertów pamięta, jak określano transfer Pekharta? Jak to było? „Drewniana czeska sosna, która będzie zapuszczać korzenie w polu karnym?” To niech się ci „eksperci” teraz wstydzą. Pekhart właśnie przeszedł do historii klubu strzelając cztery gole w meczu ligowym, co w Legii nie przydarzyło się od ponad pół wieku. Pierwszego po wywalczonym przez siebie rzucie karnym, drugiego po zamieszaniu, trzeciego przy zamknięciu akcji na dalszym słupku, czwartego po podaniu piłki przez obrońcę. A strzelił, bo znalazł się w ty miejscu, gdzie można było się spodziewać piłki i w taki sposób, że wpadała ona do siatki. Żaden gol, wbrew zaszufladkowaniu czeskiego napastnika, nie został zdobyty głową. A gdyby był podyktowany kolejny rzut karny za faul na Szabanowie, to pewnie byłoby tych goli pięć. Absolutny lider strzelców Ekstraklasy, gol średnio co osiemdziesiąt minut, jeden na mecz. Niesamowity występ, mecz życia w najlepszym w karierze sezonie. Po takim popisie może trener kadry spojrzy na niego przychylnym okiem w najbliższych dniach? Zobaczymy. Dycha za niedzielny mecz w pełni zasłużona.

Walerian Gwilia 6 (5,81). Gruzin zagrał całkiem niezły mecz, ale Martinsa w tym meczu przebić nie miał szans. Pewnie gdyby wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Juranovicia, spojrzelibyśmy na niego przychylniejszym okiem. Do dokładności jego podań nie sposób się przyczepić, ale trochę kreatywności w tym zabrakło i Legia nie budowała już tak ładnie akcji od linii obrony, jak przez pierwszą godzinę.

Kacper Kostorz (5,98), Mateusz Hołownia (5,83), Jakub Kisiel (6,02) i Ernest Muci (5,64) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Kostorz zagrał dobrze, stworzył jedną świetną okazję Kapustce i oddał jeden strzał, u Hołowni pamiętamy bardzo nieudane podanie do Boruca, które mogło skutkować utratą gola, z kolei u Kisiela dwa ładne odbiory. Niczym w pamięci natomiast nie zapisał nam się Albańczyk.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu mógł zostać wyłącznie Tomas Pekhart, strzelec wszystkich czterech goli.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

9.58 Tomas Pekhart

7.84 Josip Juranović

7.66 Paweł Wszołek

7.55 Andre Martins

7.33 Bartosz Kapustka

7.33 Luquinhas

7.27 Bartosz Slisz

7.08 Artem Szabanow

6.9 Artur Boruc

6.88 Mateusz Wieteska

6.73 Artur Jędrzejczyk

6.02 Jakub Kisiel

5.98 Kacper Kostorz

5.83 Mateusz Hołownia

5.81 Walerian Gwilia

5.64 Ernest Muci

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.