Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu ze Spartakiem - Smutne pożegnanie z Europą

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.12.2021 23:59

(akt. 11.12.2021 18:20)

Piłkarze Legii Warszawa przegrali 0:1 ze Spartakiem Moskwa i w kiepskim stylu pożegnali się z europejskimi pucharami. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Legia rozpoczęła mecz w niezłym stylu - Przeważała, była przy piłce i konstruowała akcje. Nie zawsze w rozegraniu wyglądało wszystko jak powinno – Josue dwukrotnie posłał piłkę za plecy kolegów, a Lirim Kastrati dograł niecelnie w pole karne. Ale widać było pomysł na grę, ambicje, zaangażowanie, legioniści potrafili uprzedzić przeciwnika, wyprzedzić go – robił to Bartosz Slisz czy Yuri Ribeiro. Przewaga nie przekładała się na groźne sytuacje podbramkowe, ale mecz oglądało się na spokojnie, z lekkimi optymizmem i wiarą w pozytywny rezultat. Niestety w 17. minucie przydarzył się błąd młodemu Maikowi Nawrockiemu, który mając za sobą Zielichmana Bakajewa chciał zagrał piłkę do środka. I zrobił to, ale siła była zbyt mała – w efekcie gracz Spartaka dopadł do piłki, minął w sporej odległości Mateusza Wieteskę i posłał piłkę w róg bramki Artura Boruca. Ta sytuacja odmieniła przebieg spotkania. Legioniści od tego momentu nie wyglądali już tak dobrze, w głowach zaszła znana nam z meczów ligowych przemiana – znowu to samo, znów trzeba gonić wynik… Zniknęła pewność siebie i wiara we własne umiejętności.

Festiwal pomyłek i nieporadności – To co się działo do końca pierwszej połowy śmieszne nie było. Bartosz Slisz w niegroźnej sytuacji stracił piłkę pod własną bramką, po chwili wyprowadzający piłkę spod bramki Mateusz Wieteska chciał zagrać na prawo do Mattiasa Johanssona, ale Szweda akurat nie było w tym miejscu, bo… dyskutował z Lirimem Kastrati na połowie rywala. Yuri Ribeiro prostopadłym podaniem uruchomił … Michaiła Ignatowa. Sytuację faulem musiał ratować Andre Martins, za co obejrzał żółtą kartkę. Josue puściły nerwy i w sytuacji jakich wiele uderzył łokciem w tył głowy Naila Umiarowa. Lirim Kasrati był regularnie wyprzedzany przez Ayrtona, a przecież szybkość to główny atut piłkarza z Kosowa. Wieteska wyłożył piłkę do Bakajewa i tylko znakomita interwencja Boruca sprawiła, że nie było już 0:2. Josue będąc na szesnastym metrze zamiast przymierzyć uderzył z „czuba” wprost w bramkarza. Slisz ruszył z kontrą, ale nie podążał za akcją nikt poza Josue, Polak z konieczności zagrał do Portugalczyka, który jednak stracił piłkę i Bakajew ruszył na bramkę Legii. Poirytowany Slisz ratował sytuacje faulem i otrzymał żółtą kartkę. To tylko niektóre obrazki jakich byliśmy świadkami. Było naprawdę słabo.

Zmiany dały poprawę - Początek drugiej połowy nie przyniósł zmiany stylu gry – nadal było mnóstwo niedokładności, niewymuszonych błędów. Legioniści się spieszyli, przez co podejmowali często złe decyzje. Ruszyło się coś dopiero, gdy boisko opuścił grający nienajlepsze spotkanie Josue. Wówczas częściej przy piłce Luquinhas, wziął na siebie ciężar gry, a za rozgrywanie wziął się cały zespół i trzeba przyznać, że było to z pożytkiem dla drużyny. Nie było już dziesiątek podań wszerz boiska, ale gra do przodu. Legia zaczęła grać ofensywnie, Rafael Lopes zgrał futbolówkę do Ribeiro, który huknął nad bramką, po chwili niecelnie uderzał „Luqui”. Moment później po akcji Ribeiro piłkę zgrywał Szymon Włodarczyk, a futbolówkę z najbliższej odległości próbował w bramce zmieścić Lopes. A po strzale Nawrockiego piłkę na raty łapał golkiper gości.

Czeski dramat – Tomas Pekhart w zeszłym sezonie był niezawodny, pakował piłkę do siatki raz za razem. Obecny sezon jest tego przeciwieństwem. W meczu ze Spartakiem Czech jednak mógł sam zapewnić awans Legii Warszawa do 1/8 finału Ligi Europy. W 84. minucie Ribeiro zagrywał do Lopesa, ten przedłużył piłkę tak, że na wprost bramki znalazł się Pekhart. Główkował jak zawsze, uprzedził obrońcę i posłał futbolówkę w stronę bramki. Niestety piłka po strzale Tomasa obiła jedynie poprzeczkę. Nie ma szczęście w tym sezonie aktualny król strzelców, nie może się przełamać. Jakby tego było mało w przedłużonym czasie gry był faulowany w polu karnym i arbiter po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Pekhart, który do tej pory w takich sytuacjach się nie mylił. Niestety tym razem uderzył tak, że bramkarz Spartaka spokojnie strzał wybronił. Ten rzut karny był idealnym podsumowaniem gry samego napastnika w tym sezonie jak i całej Legii, która regularnie zawodzi, choć chwilę wcześniej daje nadzieję na lepsze jutro.

Kiepskie pożegnanie z Europą – Legia dobrze zaczęła grę w europejskich pucharach. Po bardzo dobrej grze poradziła sobie w dwumeczu z norweskim Bodo, później nie tak przebojowo ale pokonała Florę Tallin. Legioniści nie byli bez szans w starciu z Dinamem Zagrzeb, ale ostatecznie byli gorsi o jedną bramkę. Ale zaskakująco skutecznie zagrali ze Slavią Praga i awansowali do Ligi Europy. W pierwszym meczu ze Spartakiem w Moskwie dzięki dobrej taktyce, zaangażowaniu i odrobinie szaleństwa Ernesta Muciego wygrali. Później ten wyczyn powtórzyli w starciu z faworyzowanym Leicester. W Neapolu do 75. minuty remisowali, mieli dwie znakomite sytuacje, ale mur runął i przegrali 0:3. Od tego momentu było tylko gorzej. 1:4 z Włochami w Warszawie, 1:3 z Anglikami na wyjeździe i na koniec porażka z Rosjanami. Szkoda, bo wydaje się, że Czesław Michniewicz z tak grającym rywalem by nie przegrał. Ale teraz to gdybanie, które nic nie da. Fakt jest taki, że piłkarze Legii w smutku i wyjątkowo słabym stylu pożegnali się z Europą.

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.