– Chcę wystąpić w roli adwokata Josue. Jestem spokojny, wysoko reaktywny, ale w wielu momentach bym nie wytrzymał. Portugalczyk daje radę w dużej liczbie sytuacji. Wszyscy mają takie nastawienie, by go zneutralizować w sposób półprzepisowy. To jest najgorsze.
– Nie mam problemu z błędami sędziów. Kłopot jest dla mnie wtedy, gdy nastawienie przeciwników polega na tym, by zneutralizować zawodnika w sposób nieprzepisowy. Często jest to chwalone, uznawane za fajne, przemyślane. Albo chcemy oglądać dobrą piłkę, albo sprytnie doprowadzić do tego, by przerywać akcje faulami i sprawić, by efektywnego czasu gry było 41 minut, jak mieliśmy dwa razy w poprzednim sezonie, w wykonaniu dwóch zespołów.
– Chcemy mieć trochę rozrywki, sytuacji. Owszem, jest miejsce na męską grę i powinno być, bo to też element widowiska, ale nie na chamstwo i prowokacje. Tego jest dużo.
– Znamy dobrze Aleksandara Vukovicia – ma krótki lont, nastawienie na Legię też było pewnie szczególne. Wiele zespołów prezentuje zresztą bardzo agresywne podejście. Dało się to zauważyć w niektórych sytuacjach. Jeżeli ktoś robi "sanki" – np. Dziczek, Kirejczyk, Tomasiewicz – to każde trafienie, z takim impetem, to połamane nogi. Czegoś takiego nie lubię, nie toleruję.
O wartości zespołu
– Jeszcze niedawno Transfermarkt wyceniał kadrę Legii na ok. 20 mln euro (obecnie 36,6 mln euro – red.). Wartość wielu piłkarzy podskoczyła. Uważam, że w poprzednim sezonie kilku zawodników zdecydowanie podniosło poziom. To zasługa pracy sztabu szkoleniowego i trenera Kosty.
O Wójtowiczu
– Obserwowaliśmy Tomasza Wójtowicza (Ruch Chorzów – red.), gdy występował jeszcze w I lidze. Na Legii grał przeciwko Pawłowi Wszołkowi. Dostał solidną lekcję, sam o tym mówił, przyznał się do tego. Lubię zawodników, którzy zdają sobie sprawę z popełnianych błędów. Widać, że się rozwija. Świetnie adaptuje się do warunków ekstraklasy.
– Który zawodnik Radomiaka jest lepszy – Leonardo Rocha czy Pedro Henrique? Obaj mi się podobają.
O europejskich pucharach, statystykach, strzałach
– W pierwszych czterech meczach ekstraklasy straciliśmy jedną bramkę, w każdym spotkaniu rywale oddawali tylko jeden celny strzał, a my średnio siedem. To bardzo dobry trend w polskiej lidze.
– W eliminacjach LKE też mieliśmy lepszy trend, niż zazwyczaj, w pucharach. Jeśli chodzi o ostatnie sukcesy w Lidze Europy, za kadencji trenera Michniewicza, to główne współczynniki – gole oczekiwane i stracone, liczba strzałów czy posiadanie piłki – były na ogół po stronie przeciwnika, z Florą wyglądały one korzystniej. W obecnym sezonie, w większości meczów, mieliśmy lepsze statystyki.
– To, że rozstrzygaliśmy dwumecze na naszą korzyść, nie jest efektem przypadku. Według liczb, te zwycięstwa czy awanse nam się należały. Oczywiście, chcielibyśmy tracić mniej goli, ale wspomnę np. o spotkaniu z Ordabasami w Szymkencie. Pierwsza sytuacja przeciwników i skuteczny lob. W drugiej połowie rywale mieli okazję po rzucie rożnym i prowadzili 2:0. Kazachowie oddali dwa celne strzały i zdobyli dwie bramki. Tak też bywa.
– W całych eliminacjach oddaliśmy bodajże 36 celnych strzałów, rywale chyba 21.
O Tobiaszu
– Rzuty karne w grach o trofea, awans? Było tyle narzekania na Tobiasza, a on zrobił nam niesamowitą robotę. Gdy popełni jakiś błąd, jak np. w Szymkencie, to jest to bardzo eksponowane. Od niego oczekuje się już niezwykle dużo, dlatego że porównujemy go z rundą jesienną poprzedniego sezonu, gdy wybronił masę meczów.
– W pierwszych 11 kolejkach minionego sezonu ekstraklasy graliśmy jeszcze w systemie 4-1-4-1 i nie wyglądaliśmy najlepiej. Kacper wiele razy ratował nam tyłek, w dużej liczbie spotkań był naszym najlepszym zawodnikiem. Teraz broni dobrze, lecz jego pomyłki są eksponowane. Nie wiem, czy to moment, by aż tyle od niego wymagać.
– Jeśli spojrzycie na europejskie puchary albo mocne ligi, to nie ma w nich młodych bramkarzy. Kacper się cały czas uczy. Nie chcemy na siłę obudować go fizycznie, by nie rzutowało to na inne aspekty, np. szybkość, refleks. Według mnie Tobiasz jest aktualnie w TOP 3 golkiperów w ekstraklasie.
O niedoszłym wypożyczeniu Miszty do Pafos FC
– Transfer wysypał się na ostatniej prostej. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo to trójstronna umowa i umówiliśmy się, że nie będziemy mówić o tym publicznie. W Pafos też jest bardzo dobry bramkarz, drugi golkiper reprezentacji Chorwacji. Czarek byłby tam zdany na rywalizację i nie wiadomo, jak by się ona między nimi potoczyła. Uważam, że Miszta miałby szansę, on także w to wierzył, dlatego chciał podjąć wyzwanie. Ostatecznie do tego ruchu nie doszło.
– Jeśli w jakimś klubie przydarzy się kontuzja bramkarza, to wiadomo, do kogo będą telefony.
Źródło: Liga+ Extra
Zaloguj się, by móc oceniać komentarze.
ZalogujPunkty
1063
Technologia:
Najpierw nie reagować na faule na nim, gdy się w końcu zagotuje, dać mu żółtą za niesportowe albo pyskowanie, a na koniec "pomylić się".
Jakie to , k***a mać, proste.
Co do Miszty, musi się modlić o kontuzje któregoś z bramkarzy w eklapie
Może być Bundesliga, Serie A, Premier Ligue, Primiera Division...
Ale indywiduum. Czarnek właśnie dostał wzwodu ;) Zrobiłeś mi wieczór patrioto wyklęty ;)
"Jeżeli ktoś robi 'sanki' – np. Dziczek, Kirejczyk, Tomasiewicz" - tzn. że mają owsiki...
"Jeśli w jakimś klubie przydarzy się kontuzja bramkarza, to wiadomo, do kogo będą telefony." - w Puszczy się przydarzyła i jakoś telefon milczy...
Ile chlopak może wytrzymać będąc ciągle zaczepianym czy faulowanym.
Każdemu prędzej czy później nerwy puszczą.
stara to szkoła - grać w ten sposób. Sprawdzona wielokrotnie. Ale wypada zadać pytanie, dlaczego jednak głównie w Ekstraklasie. Dlaczego nie sprawdza się w rozgrywkach europejskich, albo dlaczego nie jest tolerowana w meczach reprezentacji narodowych na wielkich turniejach rangi mistrzowskiej?
Sędziowie uwielbiają sformułowanie "zarządzać meczem". Często krzyczą do piłkarzy: "Nie psuj mi meczu!" - w sensie: nie prowokuj do wyciągania kartek, do najpoważniejszych środków dyscyplinujących boiskowe zachowania - tak jakby to był ICH mecz, a nie ZAWODNIKÓW., Z kolei piłkarze w ogóle nie rozumieją niekiedy, że na murawę wychodzą właśnie na mecz - by sprawdzić się w umiejętnościach futbolowych, rywalizować na piłkarską jakość, a nie boiskowe cwaniactwo.
Spryt i "odgryzanie rywala" stare jest jak sama piłka nożna, lecz świat poszedł naprzód, podczas gdy Ekstraklasa utrwala anachronizmy. Z jednej strony słychać w środowisku kurtuazyjne słowa o tym, by nasi "pucharowicze" radzili sobie jak najlepiej, ale z drugiej - najlepiej grać z nimi na granicy kontuzji, prezentować antyfutbol, zabiegać, zaj***ć, zniszczyć. Jedno i drugie dla dobra polskiej piłki.
Zanika etos futbolowy, zanika sport w wymiarze rywalizacji niosącej głównie pozytywne emocje oraz wartości. StanPaluch, Ty spoglądasz szerzej na sytuację z Josue, ale uzasadniona pozostaje też perspektywa jeszcze szersza. W dobie Fame MMA, innych rozmaitych pseudosportów, które kuszą liczną publiczność tylko najniższymi instynktami, brakuje miejsca na budowanie/utrwalanie czegoś szlachetniejszego, ale też w wymiarze rywalizacji męskiego, mocnego. Bo futbol to jest gra kontaktowa, lecz nie znaczy to, że bez zasad, jakich należy dotrzymywać - w wymiarze regulaminu oraz (jeżeli to faktycznie romantyczne jeszcze spojrzenie wstecz) w wymiarze idei fair play. Dość wyobrazić sobie zespół Piasta Gliwice w eliminacjach do Ligi Konferencji...
To, o czym piszesz i co, zresztą, sam definiujesz nazywa się słabością. Bezczelność tych słabszych ma natomiast twarz Czerwińskiego - troglodyty, któremu nie tylko nie przemknęło przez myśl podpowiedzieć sędziemu, że Josue nie był faulowany w krytycznym dla meczu momencie, ale któremu zechciało się w wywiadzie pomeczowym dla C+ oznajmić, że widział, ale powiedzieć nie zamierzał - i ch... To jest kapitan Piasta, dla jakichś lokalnych dzieciaków, być może, wzór.
W treści swojego wpisu obniżasz wpływ Vuko na obraz gry i jej atmosferę na poziomie murawy, akcentujesz powszechność sytuacji - słabszy zespół (w ogóle, w lidze polskiej szczególnie) musi posiłkować się wybiegami (tj. gierkami, sposobami), by osiągnąć własne cele - ale to nie jest droga na przyszłość. To emanacja tkwienia jedną nogą w bagnie, które widać i w Polskim Kolegium Sędziów, i w Komisji Ligi, i w całym PZPN-ie. To mentalność, z której polska piłka nie może się wyzwolić; wnyki, w których tkwi od lat. I tu nie chodzi o zrozumienie mechanizmów, które ze słusznością wyjaśniasz, lecz o podejście.
Lecz o czym tu w Ekstraklasie gadać, skoro sam Vukovic potrafi w spór o określonym charakterze wpleść nawet kwestię języków, jakimi posługuje się on i Runjaic? O czym mowa, skoro dziennikarze nie podejmują sprawy bijąc na alarm non stop - do skutku? Przecież nie chodzi tylko o Legię! I nie tylko o minioną kolejkę! Czy ktoś z mediów to rozumie?
Zgadzam się z wieloma Twoimi tezami, ale uważam, że zjawiska które opisujesz: 1. nie są wyłącznie specyfiką polską; 2. Nie występują wyłącznie w sporcie i są odzwierciedleniem szerszych trendów kulturowych. Nie jest moją ambicją pisanie esejów na ten temat, stąd ograniczyłem się do być może powierzchownej być może analizy studium przypadku, nie angażując się w kwestie virtutis.
I tak – ginie, przynajmniej w piłce, etos sportu, etos walki fair, etos rycerski. Nie jest to jednak wyłącznie polska specyfika. Wszędzie masz turlających się po faulach zawodników, próbujących wymusić jak najkorzystniejszą decyzję na arbitrze, szarpaniny, symulki, domaganie się kartki dla rywala, pyskowanie sędziom, brudne gierki na i poza boiskiem. To wszystko w moim oglądzie są zachowania sprzeczne z duchem sportu jako szlachetnej rywalizacji w ramach reguł opisujących daną grę. To wszystko są zachowania obliczone na wynik, niemające względu na stosowane środki. Jest to symptomatyczne dla kultury popularnej – liczą się zwycięzcy, liczą się pieniądze, liczą się zasięgi. Szacunek dla przeciwnika, tak często deklarowany, nie ma znaczenia na boisku. Czy to jest specyfika polska? Bynajmniej. Emiliano Martinez dostaje nagrodę dla najlepszego bramkarza MŚ i przykłada ją do krocza, bo „Francuzi go wygwizdywali”. Gdzie tu gloria victis? Jeśli uważasz, że tylko w Polsce piłkarze prowokują się nawzajem a trenerzy obmyślają taktykę obliczoną na zneutralizowanie lidera rywala środkami pozasportowymi, to oglądasz resztę świata przez różowe okulary. Marco Materazzi nie jest Polakiem. Wszędzie idea jest ta sama, różni nas od świata co najwyżej ubogość stosowanych środków i cele, dla osiągnięcia których je stosujemy. A najciekawsze jest to, że dyskutujemy o pryncypiach na kanwie przypadku niesprawiedliwego potraktowania Josue, człowieka, którego postawa na boisku i poza nim odbiega daleko od wzorca, którego Brytyjczycy nazwaliby virtuous man.
moim zdaniem uzasadniłeś swoje przemyślenia przekonująco i nie trzeba tu polemiki. Chętnie podjąłbym ją, ale nie bardzo widzę ku temu sens - masz rację i zgadzam się z Twoim oglądem; no może poza tym jednym, że Josue to ten kompletnie od rzeczy punkt odniesienia - bo krnąbrny, bo osobliwy, bo specyficzny... To wszystko prawda, lecz w rzeczonych pryncypiach powinno być bez znaczenia.
Pozdrawiam
Panie Jacku, a komu w tych czasach jest !?
Swoją drogą - co oglądają Josue z Jackiem na fotce z tego tematu ? Stawiam na film wojenny, patrzą jak sie tam "walą" :)
https://polski-sport.pl/komisja-ligi-ukarala-grzywna-josue-chodzi-o-mecz-z-widzewem/
Kolejny idioci widzieli prowokację w meczu z Widzewem ;)))
Fakpley to ty tutaj prowokujesz piszac takie bzdury…
Jak zwykle setek bzdur …
Josue prowokuje?
Kogo, gdzie?
Szczerze ? taku Vadis nawet nie moze obok niego stanąć , który zwiał przy pierwsze lepszej okazji a sportowo to podobny poziom.
Osobiście jestem dumny ze zawsze w wywiadach a przed wszystkim boisku pokazuje maksa .
Wiadomo jak wszyscy grają aby Legii dowalic , upokorzyć łącznie z dziennikarzami myślę że masz tego świadomość? , a taki Josue ich niszczy i to mi się w nim podoba on nie musi podobać się innym ale właśnie nam kibicą (L).
Czy to purpurowyMisiu jasne ? kibicu Amiki ?
Legia to jednak nie jest szkółka niedzielna.
Ja wolę charakternego Josue, który utożsamia się z klubem p***usiów kładących uszy sobie, gdy drwale walą ich po piszczelach.
Dobrze prawi na każdy temat. Kadra tez skoczyła stosunkowo nieduzym nakladem finansowym, a oddaliśmy przeciez Maika, Mladena i Carlitosa. Brawo Ziekinski i Runjaic. Oczekujemy na czwartek, oby to nie była dla nas lekcja
Aston Villa to ponad 610 baniek...zobaczymy jak to przełozy się w czwartek :)
Treść komentarza PurpurowyMiś wraz z konwersacją (5 odpowiedzi) została ukryta ze względu na niską ocenę.
- Odsłoń komentarze -To można być albo Vadisem albo słabym piłkarzem, nie ma nic pomiędzy?
Fejk.ma 53 konta ale uzywa je nie tam gdzie trzeba
Ja dla odmiany mam pomysł co ty możesz zrobić naszemu kapitanowi i nie chodzi tu o wiązanie butów…
Treść komentarza PurpurowyMiś wraz z konwersacją (3 odpowiedzi) została ukryta ze względu na niską ocenę.
- Odsłoń komentarze -