Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem – głęboka obrona przećwiczona

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

07.03.2023 20:15

(akt. 07.03.2023 20:18)

W sobotę w kolejnym meczu Ekstraklasy Legia pokonała w Zabrzu Górnik 1:0 grając po wielu kontrowersjach sędziowskich przez pół godziny w dziesiątkę. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,56 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pierwsza połowa była dość nudna i nie porażała tempem gry, większość akcji obu drużyn kończyła się w środku pola. Górnik próbował dośrodkowań w pole karne, co przy braku w nim specjalisty od gry w powietrzu z góry skazywało te próby na niepowodzenie. Legia z kolei tworzyła sobie sytuacje głownie środkiem, za sprawą niezwykle aktywnego Muciego. Zupełnie zablokowane były natomiast boczne sektory, bo wahadłowi rzadko kiedy potrafili wyjść na wolne pole, a zwykle wypuszczający ich prostopadłymi podaniami Josue był pod tym względem mało skuteczny. Gdy jednak w bocznym sektorze raz pojawił się Muci i dośrodkował do Pekharta, to od razu Czech strzelił gola. A potem zaczął się popis sędziego, który uratował zabrzan od gry w dziesiątkę, bo kopanie rywala bez piłk przez Mvondoi, ba, nawet w ogóle bez gry, nie było dla Bartosza Frankowskiego szczególnie rażącym naruszeniem przepisów. A że potem doszedł do tego brak kolejnej czerwonej kartki, tym razem za wybicie zębów Augustyniakowi i wyrzucenie w zamian z boiska Josue, to mecz zmienił się w ćwiczenie przez legionistów obrony całym zespołem przez ostatnie pół godziny. Zabrzanie gola nie strzelili, obronę więc trzeba pochwalić. Natomiast pomocnicy, wahadłowi i napastnicy powinni jednak starać się odciążyć obrońców poprzez dłuższe przetrzymywanie piłki i kontrataki, a tego zabrakło. Należy jednak pochwalić cały zespół, że mimo Bartosza Frankowskiego z gwizdkiem legioniści zdołali te trzy punkty z Zabrza wywieźć. Z boku przypominało to standardowe ekstraklasowe sędziowanie sprzed dwudziestu lat i więcej. Na to sędziowanie „neutralne inaczej” w sobotę zwrócił uwagę nawet były arbiter Marcin Borski, który z pewnością z racji swojego sędziowskiego doświadczenia wie, co pisze. A w takich okolicznościach nawet o jeden punkt zawsze jest bardzo trudno, a co dopiero o trzy.

Dominik Hładun 8 (8,11 - ocena Czytelników). Pięć obronionych strzałów, niby każdy z nich nie był wyjątkowo trudny, bo albo szedł w środek bramki albo brakowało siły, ale za to wszystkie wymagały dobrego ustawienia i refleksu i tym błyszczał w sobotę Hładun. Czujny też był jeśli chodzi o niepewne zagrania kolegów, w pierwszej połowie dobrze wyszedł po nieco zbyt lekkim podaniu głową Jędrzejczyka, w drugiej pewnie złapał piłkę po złym zagraniu Nawrockiego. Z dośrodkowaniami też radził sobie dobrze, pewne zastrzeżenia są tylko do gry nogami, bo dwa razy piłka lądowała na aucie. Mimo, iż obrona grała dobrze, Hładun miał sporo pracy, ale poradził sobie znakomicie i trafił do jedenastki kolejki.

Rafał Augustyniak 8 (7,90).Pierwsze minuty niezbyt pewne, pozwolił rywalowi na oddanie strzału, poza tym niewiele miał okazji do interwencji, bo przed przerwą Górnik rzadko atakował prawą stroną, a jeszcze rzadziej dostawał się tą drogą pod bramkę. Za to w drugiej połowie miał można powiedzieć roboty po zęby, bardzo dużo dobrych interwencji, a paradoksalnie po utracie jedynek grał wręcz koncertowo. To najlepszy występ Augustyniaka w tym roku i jeden z najlepszych w barwach Legii w ogóle. A i charakterem na pewno w sobotę kibicom też zaimponował.

Artur Jędrzejczyk 7 (7,13). Na środku defensywy Legia miała Jędrzejczyka, więc wszelkie próby wrzutek Górnika z bocznych sektorów były skazane na niepowodzenie – „Jędza” czyścił w takich sytuacjach wszystko, czy w powietrzu, czy bliżej ziemi. Młody Włodarczyk w ogóle przy nim nie zaistniał, dopiero wejście na boisko bardziej ruchliwych piłkarzy, a zwłaszcza Pacheco i Japończyków, którzy szukali podań prostopadłych, a nie dograń z boku, zaczęły sprawiać problemy obronie Legii, w tym Jędrzejczykowi, który popełnił w takiej sytuacji jeden błąd w kryciu. Również i przy wyprowadzaniu piłki raz na początku drugiej polowy się doświadczony obrońca Legii nie popisał, kontra rywala po jego stracie zakończyła się celnym strzałem. Niezależnie od tych pomyłek dobrze oceniamy grę całej trójki obrońców Legii w sobotnim meczu, w tym również i grającego w centrum bloku defensywnego Jędrzejczyka.

Maik Nawrocki 7 (7,02). Dobra pierwsza połowa niemal do samego końca, wtedy popełnił dwa błędy – najpierw pozwolił rywalowi na wejścia w pole karne, a chwilę później źle krył przy rzucie rożnym i dopuścił piłkarza Górnika do strzału. Druga połowę zaczął od straty na swojej połowie i tym wyczerpał limit błędów, nie licząc niefortunnego trącenia piłki w końcowce, które na szczęście nie zmyliło Hładuna. Dużo dobrych interwencji, bardzo dużo wygranych starć w powietrzu, zablokowany jeden strzał. Miał okazję w pierwszej połowie po stałym fragmencie gry na gola, ale nie trafił w bramkę. Solidny mecz Nawrockiego, zdecydowanie lepszy niż kilka ostatnich, podobnie jak pozostali obrońcy w sobotę „nie pękł” pod nieustannym naporem rywala przez ostatnie pół godziny meczu.

Paweł Wszołek 6 (6,49). W pierwszej połowie tylko dwa udane wejścia, po jednym był rzut rożny, po zmianie stron ani jednego. Niezła gra w defensywie przed przerwą i naprawdę dobra w końcowej fazie meczu, brakowało natomiast wyprowadzenia piłki, przetrzymania jej, a przede wszystkim akcji ofensywnych, które dałyby odetchnąć obrońcom. Dobrze z tyłu, wyjątkowo marnie z przodu, obaj wahadłowi zresztą zagrali w sobotę bardzo podobnie na przeciętnym poziomie.

Bartosz Slisz 6 (6,65). Dużo jak zwykle pracował w odbiorze, zwłaszcza w końcowej fazie meczu, gdy trzeba było wspierać obrońców i robił to dobrze. O ile jednak rozumiemy koncentrację wyłącznie na defensywie gdy Legia grała w dziesiątkę, to pasywna postawa przy konstruowaniu akcji przez pierwszą godzinę w ogóle nam się nie podobała – gdy piłka trafiła do Slisza, ten natychmiast ją oddawał i co gorsza potem wyraźnie chował się, by nie dostać jej powtórnie. Niestety pomocnik Legii ma takie mecze, gdy w piłkę grać chce i takie, jak w sobotę. Od jego świetnego odbioru zaczęła się akcja bramkowa, o czym będziemy pamiętać, ale poza tym chcielibyśmy też, by piłka go nie parzyła. Szkoda, że w doliczonym czasie gry zrezygnował z próby zaskakującego uderzenia z daleka z wolnego, bo rywal nawet muru nie ustawił.

Bartosz Kapustka 6 (7,15). Dobra pierwsza połowa, w szczególności jeśli chodzi o odbiór piłki w środku pola, wywalczył do tego jeden rzut rożny i jeden rzut wolny, gdy był faulowany bez piłki, miał okazję na strzelenie gola, ale po dobrej akcji zabrakło wykończenia. Jego długie dokładne podanie na wolne pole do Muciego napędziło akcję, po której Pekhart strzelił zwycięskiego gola. Niestety, Kapustka w drugiej połowie dobrego poziomu gry nie utrzymał, bardzo rzadko był przy piłce, nie potrafił jej utrzymać ani wyprowadzić. Brakowało tego zwłaszcza w czasie, gdy Legia grała w dziesiątkę. Dobra pierwsza część meczu, zdecydowanie słabsza druga, w sumie nota za występ przeciętna.

Yuri Ribeiro 6 (6,39). Absencja Mladenovicia zmusiła trenera Runjaicia do przesunięcia Portugalczyka na wahadło, gdzie miał łączyć zadania ofensywne z defensywnymi i widać, że jednak szkoleniowiec Legii miał rację przesuwając wcześniej Ribeiro do tyłu. Ten bowiem zdecydowanie lepiej prezentował się przez cały mecz w obronie niż w ataku. W pierwszej połowie zresztą w ogóle grał słabo, nie tylko nie stwarzając zagrożenia pod bramką Górnika, ale też dwa razy pozwolił na zejście ze skrzydła do środka i nie zablokował strzału Olkowskiego. Po zmianie stron w ataku dalej niespecjalnie się pokazywał, za to w obronie był dużo pewniejszy, a przy grze w dziesiątkę skoncentrował się wyłącznie na defensywie. Żółtą kartkę dostał za przejechanie rywalowi ręką po głowie w walce o piłkę, zostało to wycenione przez sędziego Frankowskiego dokładnie tak samo, jak wybicie zębów Augustyniakowi czy kopnięcie bez piłki Josue. Nota przeciętna, zapewne w kolejnym meczu wróci do linii obrony.

Josue Pesqueira 4 (4,55). Portugalczyk od początku meczu nie prezentował się najlepiej, zagrał jedno dobre podanie prostopadłe do Wszołka, zepsuł kontrę bardzo niedokładnym podaniem, gdy Vrhovec faulował Kapustkę, a z wolnego uderzył w mur. Nie oglądaliśmy ani dokładnych prostopadłych podań ani przerzutów. A w drugiej połowie wiadomo, co się stało – najpierw zarobił żółtą kartkę za niechęć do przerwania dyskutowania z sędzią – swoje powiedział w tej sytuacji, decyzji arbitra zmienić nie mógł. Był do tego uprzedzany o tym, że ma skończyć gadać. Druga żółta chwilę później była za symulkę w środku pola – popieramy oczywiście kartki za symulki, o ile są przydzielane dla obu drużyn tak samo, a nie tylko dla Josue za to, że jest upierdliwym dla sędziego gadułą i arbiter ma go dosyć. Za podobne zachowania nikt z Górnika kartki przecież nie dostał. Nie zmienia to faktu, że Portugalczyk nie tylko zagrał mocno średnio, ale do tego nieodpowiedzialnie osłabił zespół na jedną trzecią meczu. A nie gra przecież w Ekstraklasie od wczoraj i wie kim jest Bartosz Frankowski i jak sędziuje mecze Legii, nawet jeśli nie miał z nim do tej pory do czynienia.

Ernest Muci 8 (7,83). Bardzo duża aktywność w środku pola od początku meczu, częste powroty do środka pola po piłkę, wyglądało jakby chciał być rozgrywającym i napastnikiem równocześnie, można siało powiedzieć, że w sobotę wyręczał Josue w rozgrywaniu. Kilka udanych wyprowadzeń piłki i dryblingów, groźny strzał z dystansu zbity na róg, wywalczony rzut wolny, wspaniała asysta, a do tego kilka przejęć piłki w środku pola. Naprawdę zadziwił nas swoją postawą, chęcią do gry i jakością dość słabo grający przecież ostatnio Albańczyk. Szkoda, że tak wcześnie został zdjęty z boiska, bo przydałby się w kontratakach, ale trener z pewnością nie przewidywał, że kilka minut później przyjdzie jego drużynie grać w dziesiątkę.

Tomas Pekhart 7 (7,38). Rzadko widzieliśmy go przy piłce w pierwszej połowie nawet jeśli chodzi o utrzymanie piłki tyłem do bramki, za to w najważniejszym momencie świetnie urwał się obrońcom i wykorzystał dobre dośrodkowanie Muciego, strzelając zwycięskiego gola. A od tego przecież jest napastnik. Po zmianie stron był dużo aktywniejszy, częściej udanie przyjmował piłkę tyłem do bramki i odgrywał partnerom. Czech zrobił w tym meczu co do niego należało, a jego bramka zadecydowała o losach meczu.

Maciej Rosołek 5 (5,15). Wskutek czerwonej kartki Josue, a potem kontuzji Carlitosa i skoncentrowaniu się pomocników wyłącznie na defensywie miał za zadanie przetrzymywać piłkę z dala od bramki i stwarzać zagrożenie kontratakami. To drugie nie udawało mu się w ogóle, ale samemu trudno było coś zdziałać, skoro na wsparcie pomocników i wahadłowych nie mógł liczyć. Jeśli chodzi o to pierwsze utrzymał się trzy razy, raz przy tym wywalczając rzut wolny, naszym zdaniem było to za mało, obrońcy Legii niemal nie mieli przez to chwili spokoju w końcówce spotkania, ale też nie tylko Rosołka trzeba za to winić.

Carlitos (5,25), Patryk Sokołowski (5,66) i Jurgen Celhaka (5,69) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą w sobotnim meczu według Czytelników i redaktorów był Dominik Hładun.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.11 Dominik Hładun

7.9 Rafał Augustyniak

7.83 Ernest Muci

7.38 Tomas Pekhart

7.15 Bartosz Kapustka

7.13 Artur Jędrzejczyk

7.02 Maik Nawrocki

6.65 Bartosz Slisz

6.49 Paweł Wszołek

6.39 Yuri Ribeiro

5.69 Jurgen Celhaka

5.66 Patryk Sokołowski

5.25 Carlitos

5.15 Maciej Rosołek

4.55 Josue Pesqueira

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.