Bogusław Leśnodorski

Bogusław Leśnodorski: Do łączenia gry na kilku frontach trzeba przygotować się zimą

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Sport.pl

21.10.2021 12:20

(akt. 21.10.2021 12:32)

- Czy podoba mi się gra Legii? W Lidze Europy bardzo, w ekstraklasie wcale. W tych pierwszych rozgrywkach Legia gra z kontry, zaskakuje teoretycznie silniejszych rywali. Oczywiście, oni Legię trochę zlekceważyli, ale niezależnie od tego wreszcie mamy przygodę, jakiej dawno w Warszawie nie było - komentuje były prezes Legii, Bogusław Leśnodorski w rozmowie ze sport.pl.

- Naprawdę niedużo brakuje, by ta drużyna w pucharach zagrała jeszcze wiosną i serdecznie jej tego życzę, bo to historia, która zostaje na lata. Historia i duże pieniądze.

- W ekstraklasie Legia sobie nie radzi, ale mnie to nie zaskakuje. Od lat powtarzam, że łączenie ligi z europejskimi pucharami jest zupełnie inną dyscypliną. O ile latem to jeszcze da się przetrzymać, bo w lidze można troszkę odpuścić, o tyle później jest dużo trudniej, bo trzeba robić wyniki na dwóch frontach. A to jest bardzo trudne, bo drużyna jest wiecznie w podróży i nie ma kiedy trenować. Zadanie jest jeszcze trudniejsze, kiedy trener dostaje dużo zawodników pod koniec letniego okienka transferowego i nie ma w ogóle czasu na budowę zespołu.

- Grając co trzy dni bez przerwy, zamieniasz samolot na hotel i wychodzisz na mecz. Tak jest teraz. Legia gra mecz w niedzielę, w poniedziałek ma rozruch, we wtorek trening, w środę już wyjazd, gdzie na miejscu nie zrobi porządnych zajęć. Potem powrót nad ranem, dzień na regenerację i kolejny wyjazd na mecz w lidze. Do tego wszystkiego trzeba dodać przerwy na mecze reprezentacji, kiedy trener nie ma dużej liczby piłkarzy i też trudno zorganizować mu dobry trening. Przeżywałem to jako prezes Legii i wiem, że tego trzeba się nauczyć.

- Z doświadczenia wiem też, w jak trudnej sytuacji jest dzisiaj Legia. Mają za sobą 10 meczów w europejskich pucharach, a to jest potężny bagaż. Wyjazdy, zmęczenie fizyczne i psychiczne, bo przecież to wszystko jest naładowane wielkimi emocjami, musiały negatywnie wpłynąć na zespół. Zespół, który przecież dopiero się tworzy. Legia Michniewicza pogubiła wiele punktów, ale naprawdę nie miałbym wielkich pretensji do trenera. Co więcej, uważam, że jego pracę w tym sezonie można będzie ocenić dopiero na wiosnę, kiedy będzie miał czas na poukładanie tego wszystkiego.

Czyli jako kibic Michniewicza pan broni.

- Tak, bo to jest bardzo dobry trener. Poza tym, znam i cenię go prywatnie, i uważam go za dobrego człowieka. Obiektywnie mówiąc, to najlepszy trener w Legii od lat. Problem oczywiście istnieje, ale nie obwiniałbym za wszystko trenera.

Gdyby był pan dziś prezesem Legii, też byłby pan tak wyrozumiały dla trenera?

- Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Tu wchodzi w grę ogromna odpowiedzialność. Nie wiem też, co zrobi Dariusz Mioduski, ale jego mina na meczu z Lechem mówiła wiele. Nie chcę się za niego wypowiadać, ale jeśli w klubie jest zwątpienie, to długo to już nie potrwa. Od razu zaznaczę, że nie wiem, jakie są ich relacje, ale tu najważniejszy jest wspólny cel. Panowie mogą się nawet nie lubić, ale jeśli wciąż będą mieli wspólny cel, który ich łączy, to nie widzę powodu do zmian. Tym bardziej że nie słyszę też, by Michniewicz miał jakiś problem z szatnią. Wręcz przeciwnie, piłkarze mu ufają.

W sezonie 2013/14 Berg zdobył jednak mistrzostwo Polski, a jesienią nie tylko prowadził w ligowej tabeli, ale wygrał też grupę w Lidze Europy. To dowód na to, że polski klub też może łączyć grę w lidze z pucharami.

- Oczywiście, że może, ale do tego trzeba przygotowań. I takim przygotowaniem było ściągnięcie do Warszawy Henninga, który zastąpił Jana Urbana w przerwie zimowej sezonu 2012/13, mimo że drużyna była pierwsza w tabeli. To była bardzo trudna decyzja i dziś z perspektywy czasu mogę ją nawet nazwać arogancką, bo wtedy wydawało nam się, że faza grupowa Ligi Europy to jest w ogóle absolutne minimum, jeśli chodzi o pozycję klubu w pucharach. Patrzyliśmy naprzód, mieliśmy jasny cel i chcieliśmy przygotować drużynę do tego już kilka miesięcy wcześniej, by później nie robić niczego na wariackich papierach. Uznaliśmy, że doświadczony trener z otwartą głową, jakim był Berg, poradzi sobie z tym zadaniem lepiej.

Lato nas tylko nas upewniło w tym założeniu, bo według mnie już wtedy zagralibyśmy w Lidze Mistrzów. Wszystko przez ten cholerny Celtic... My wcale nie zastanawialiśmy się, jak połączyć grę w lidze i pucharach, tylko po prostu zrobiliśmy wszystko, by drużyna była do tego gotowa. Interesowało nas mistrzostwo Polski i wyjście z grupy w Lidze Europy. To się udało. Chociaż później za mocny okazał się Ajax, to gdy w finale w Warszawie grała Sevilla z Dniprem Dniepropietrowsk, my zastanawialiśmy się, jak powtórzyć sukces Ukraińców.

Zapis całej rozmowy z byłym prezesem Legii, Bogusławem Leśnodorskim można przeczytać na sport.pl.

Polecamy

Komentarze (86)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.