Robert Pich

Robert Pich – hokej, 2. Bundesliga, Runjaić

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

21.06.2022 19:00

(akt. 22.06.2022 15:31)

W młodości trenował hokej, ale urodził się, by być piłkarzem. Po golu nożycami porównano go do Ronaldinho. Grał m.in. w Slavii Praga, miał nieudany czas w Niemczech, a potem został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Śląska Wrocław. Oto sylwetka nowego piłkarza Legii Warszawa, Roberta Picha.

"W dzieciństwie przez krótki czas trenowałem hokej, ale nie mieliśmy do tego dobrych warunków. Futbol zawsze był u mnie na pierwszym miejscu. Gram w piłkę nożną, odkąd zacząłem biegać. Nie pamiętam, ile miałem wtedy lat, ale cieszyłem się nią od dziecka. Urodziłem się, by być piłkarzem".

Wypatrzony na turniejach, sprowadzony przez Slavię

Robert Pich wzorował się na Michaelu Owenie, zawsze biegał w jego koszulce. – Nie znałem go, bo byłem tylko dzieckiem, ale koleżanka powiedziała mi, że pewnego dnia będę taki, jak on. Potem zacząłem go oglądać i od razu go polubiłem – opowiadał.

Pochodzi ze Svidnika, reprezentował lokalny zespół w trakcie turniejów. – Naszym rywalem był m.in. MSK Stropkov, którego przedstawiciele odezwali się do mnie po zawodach. Mówili, że chcieliby, abym do nich przeszedł. Zacząłem więc grać w sąsiednim miasteczku, aż do osiągnięcia pełnoletności – wspominał Słowak.

Później na chwilę opuścił ojczyznę. Był na testach w Slavii Praga, a następnie się z nią związał. – Wielkie przeżycie. Trafiłem do dużego klubu, miasta. Nauczyłem się wielu nowych rzeczy, mogłem zaobserwować, jak to wszystko funkcjonuje na profesjonalnym poziomie. Byłem tam tylko jeden sezon, który jednak wiele mi dał – komentował Pich, który nie otrzymał w stolicy Czech zbyt wielu szans na boisku. – Wiedziałem, że jeśli chcę się rozwijać, to muszę grać, dlatego odejście było dla mnie korzystne. Gdy pojawiła się opcja przenosin do drużyny z Podbrezovej, walczącej o awans do Corgon Ligi (słowacka ekstraklasa – red.), nie wahałem się – uważał.

Do zaakceptowania oferty Dukli Bańskiej Bystrzycy też skłoniła go możliwość rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. – W Podbrezovej się to nie udało, przez co byłem rozczarowany – mówił Pich, który dopiął swego i wówczas w końcu zagrał w tamtejszej ekstraklasie, a w 2011 roku podpisał umowę z MSK Żilina.

Kolacja za asysty, porównanie do Ronaldinho

Eliminacje Ligi Europy. Dwumecz z Olimpiją Lublana. Słoweńcy wygrali w pierwszym spotkaniu 3:1, ale klub z Żiliny odrobił lekcję i zwyciężył w rewanżu 2:0, co sprawiło, że awansował do trzeciej rundy dzięki zasadzie premiującej gole na wyjeździe. Błysnął Jakub Paur, który zdobył dwie bramki po uderzeniach z głowy. Dwie po asystach Picha. – Zaproszę Roba na kolację – zapewniał bohater. 

Po kilkunastu dniach Pich strzelił dwa gole przeciwko FC Nitra (4:4) – najpierw z rzutu karnego, który sam wywalczył, a potem po pięknych nożycach, ustalających wynik rywalizacji. To spowodowało, że dziennikarze oficjalnej strony klubu nie zawahali się porównać Słowaka do… Ronaldinho. – Takiej bramki jeszcze nie zdobyłem. Jeśli miałbym takich na koncie przynajmniej dziesięć, to wtedy możecie mnie do niego porównywać. Ale daleko mi do jego jakości. Był bardzo dobrym zawodnikiem, zawsze uwielbiałem jego grę, technikę, finezjękomentował

Obie opisane sytuacje (asysty, plus nożyce) miały miejsce ok. 2,5 roku po transferze do MSK, czyli na początku rozgrywek 2013/14, będących dla niego ostatnimi w tym zespole. W Żilinie rozkręcał się stopniowo – miał przeciętną pierwszą rundę (11 spotkań, 1 gol, 1 asysta), w której nieco zahamowała go kontuzja, ale z czasem wyglądał znacznie lepiej.

W tamtym okresie miał też ofertę z Łudogorca Razgrad. – To były ich początki, jeszcze nie byli tak znani. Odmówiłem. A potem tak się rozwinęli, że rok w rok grali w europejskich pucharach. Może tam wystąpiłbym w Lidze Mistrzów. Ale mi się wtedy bułgarska liga nie wydawała ciekawym krokiem – stwierdził w Weszło.

Odstawiony na boczny tor, wytransferowany do Śląska

Spodziewałem się, że mi się to przydarzy, tak jest zawsze na Słowacji. Z drugiej strony miałem trochę nadziei, że nastawienie się zmieni – opowiadał w 2014 roku, gdy został odstawiony na boczny tor w Żilinie. – Kiedy dowiedziałem się, że jeśli nie przedłużę umowy, to trafię do rezerw, pracowaliśmy nad odejściem. Najbardziej martwiłem się tym, że grozi mi wiosna bez gry – dodał Słowak, którego pozyskał Śląsk Wrocław. Za 26 tys. euro.

Jego początki w Polsce nie należały do najprzyjemniejszych. Mimo że w ojczyźnie strzelał dość regularnie, to w pierwszej rundzie we Wrocławiu nie trafił do siatki ani razu, nie miał też ani jednej asysty. – Obejrzałem na wideo mecze, które rozgrywał jeszcze w Żilinie. Zobaczyłem piękne i na dodatek liczne bramki. Nie było mowy, żeby on to robił przypadkowo. Nie zapomniał jak się gra, tylko trzeba go odblokować – mówił "Przeglądowi Sportowemu" ówczesny szkoleniowiec Śląska, Tadeusz Pawłowski, który w treningach cierpliwie tłumaczył Słowakowi niuanse techniczne. I czekał na efekty.

Robert Pich

Chwalony przez prezesa Borussii, ściągnięty do Niemiec przez Runjaicia

Przełamanie Picha nadeszło w dniu inauguracji kolejnych rozgrywek (2014/15), gdy strzelił pięknego gola przeciwko Ruchowi Chorzów. Po 3 kolejkach miał na koncie 4 bramki i 1 asystę, a po sparingu z Borussią Dortmund (0:3) pochwalił go prezes… klubu z Niemiec, Hans-Joachim Watzke, który wyróżnił jego świetne uderzenie z dystansu. Ogółem ówczesny sezon kończył z dorobkiem 10 trafień i 5 asyst, dokładając sporą cegiełkę do obecności Śląska w kwalifikacjach do Ligi Europy.   

Potem związał się z 1. FC Kaisterslautern, do którego ściągał go… Kosta Runjaić. – Przyjechałem. Po miesiącu zwolniono trenera. Do dziś się z tego śmiejemy jak spotkamy się na ligowym meczu. Akurat jak przyszedł nowy szkoleniowiec, doznałem kontuzji łydki. Miesiąc nie mogłem ćwiczyć. Później stawiał na innych – komentował w rozmowie z Weszło.

Po pierwszej rundzie w 2. Bundeslidze trafił do Śląska na zasadzie półrocznego wypożyczenia (16 meczów, 3 asysty). Latem wrócił do Niemiec. Do tej pory wspomina spotkanie 1. kolejki ze spadkowiczem, czyli Hannoverem 96. – Na trybunach Fritz Walter Stadion zasiadło 40 tysięcy kibiców. Byłem głodny gry. Trener dał mi szansę od pierwszej minuty. Początek okazał się obiecujący, bo mieliśmy stuprocentową sytuację do objęcia prowadzenia. Potem zaczął się koszmar. Zostaliśmy kompletnie zdominowani przez rywali, którzy strzelili aż cztery gole. Świetny mecz rozegrał Artur Sobiech, zdobywca dwóch bramek. To był mój początek końca w zespole "Czerwonych Diabłów" – opowiadał Pich, cytowany przez tuwroclaw.com.

"To nie jest jeszcze jego sufit"

Rozwiązałem kontrakt, który pierwotnie miał wygasnąć latem – mówił w grudniu 2016 roku, kończąc przygodę z Kaisterslautern na raptem 7 spotkaniach na zapleczu Bundesligi. – Nie dostałem tylu okazji, ile się spodziewałem, (…) dlatego postanowiłem pojechać gdzie indziej. Nie chciałem kontynuować kariery w miejscu, w którym przygotowywałem się odpowiedzialnie w ciągu tygodnia, a szansa nie nadeszła – dodał skrzydłowy.

Wrócił do Śląska, w dużej mierze ze względu na żonę w ciąży. – Miałem możliwość gry m.in. w Turcji. To był klub z najwyższej ligi, jednak oferowane pieniądze nie były takie super, żeby żyć i pracować w kraju, gdzie ciągle są zamachy i wybuchają bomby. Woleliśmy z Karin środowisko, które znamy – stwierdził piłkarz w PS-ie. Trzeci pobyt we Wrocławiu okazał się dla niego dobrym rozwiązaniem.

Zaczął od 6 goli w 9 meczach. Potem przygasł, ale w kolejnych sezonach na ogół nie schodził poniżej pewnego poziomu. – Świetny zawodnik, od początku wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Cały czas idzie do przodu. To nie jest jeszcze sufit Roberta opowiadał na starcie minionych rozgrywek ówczesny trener klubu z Wrocławia, Jacek Magiera. Słowak miał niebywałe wejście w sezon, wcześniej takiego nie doświadczył – w 8 meczach zdobył 7 bramek, w tym aż 5 w eliminacjach Ligi Konferencji.

Broniły go liczby

To szybki i techniczny piłkarz z nisko położonym środkiem ciężkości, mogący grać na wszystkich pozycjach w ofensywie – tak pisał o nim przed laty serwis sport.aktuality.sk.

W przeszłości najlepiej czuł się w ataku, ale prawie całą karierę spędził na skrzydle. Z kolei w rozgrywkach 2019/20 i 2021/22 często był ofensywnym pomocnikiem. – Dla Roberta nie jest to nowość (…). Bliżej bramki przeciwnika może być jeszcze skuteczniejszy – tłumaczył Vitezslav Lavicka, były trener Śląska, pomysłodawca przeniesienia go na "dziesiątkę". – Nie jestem tak kreatywnym zawodnikiem, żeby długo utrzymać się przy piłce i rozgrywać. Mam biegać, znaleźć się w odpowiedniej strefie jako drugi napastnik i szukać sytuacji bramkowych – dodał Słowak, który jest naprawdę silny, jak na swoje warunki (173 cm, 68 kg).

Jest cały czas w ruchu i tym potrafi wymuszać określone zachowania innych piłkarzy. Ten facet się nie zatrzymuje. Robert to dojrzały i dość inteligentny zawodnik. Wie, po co to robi. A przy tym sam ma niezłe wykończenie – oceniał były napastnik Śląska, Janusz Kudyba, cytowany przez "Przegląd Sportowy".

Nie zawsze się wychyla, często irytuje, kibice nieraz go zbesztają, że go nie widać. (…) Niby go nie ma, ale jednak ważne ślady po nim są. Najważniejszy to bycie najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Śląskaczytamy.

Picha broniły liczby, choć był w tym aspekcie nieregularny. Dało się zaobserwować, że dobrze rozpoczynał rozgrywki, lecz z czasem miał problemy ze skutecznością. – Też to zauważyłem. Nie wiem do końca jak to wytłumaczyć. Żartujemy, że na początku sezonu jest jeszcze ciepło i wtedy mi się lepiej gra, a jak przyjdzie zima to palce marzną i forma spada. (…) Statystyki pokazują, że nabijam je głównie latem. To zależy także od tego, jak gra zespół, bo na starcie dobrze się prezentowaliśmy i strzelałem, a później dyspozycja poszła w dół, tak jak i całej drużyny – tłumaczył skrzydłowy dla slasknet.com.

Idealnym przykładem są ostatnie rozgrywki. Już 30 października miał na koncie aż 10 goli, skutecznie pożerając wolne przestrzenie rajdami w pole karne, lecz tej wiosny zdobył tylko 1 bramkę, dorzucił też 1 asystę. Złapał dobrą serię, śrubował statystyki, ale potem zaciął się na kilkanaście spotkań. Było tak zarówno w minionym sezonie, jak i w poprzednich.

STATYSTYKI PICHA W ŚLĄSKU:

  • 273 mecze, 59 goli, 41 asyst

KIEDY STRZELA GOLE?

  • 1 - 15 min.: 9
  • 16 - 30 min.: 13
  • 31 - 45+ min.: 11
  • 46 - 60 min.: 9
  • 61- 75 min.: 7
  • 76 - 90+ min.: 10

JAK STRZELA GOLE?

  • Gole z akcji: 50
  • Gole z "szesnastki": 42
  • Gole spoza "szesnastki": 8
  • Gole prawą nogą: 37
  • Gole lewą nogą: 7
  • Gole po uderzeniach głową: 6
  •  
  • Gole z rzutów wolnych: 0
  • Gole po dośrodkowaniach z rzutów rożnych: 0
  • Gole z rzutów karnych: 9 (1 wywalczył)
  • Gole ze stałych fragmentów gry (suma): 9

Oaza spokoju lubiąca odpoczywać

Moja żona Karina śmieje się, że jesteśmy jak dwa żywioły. Ogień i woda. Diametralnie się różnimy, ale świetnie się uzupełniamy. Zawsze staram się być opanowany. Na boisku i poza nim mam chłodną głowę, choć czasami też potrafię się zdenerwować. Karina uważa, że jestem oazą spokoju. Ona natomiast często pokazuje lwi pazur, hahaopowiadał Pich, który lubi odpoczywać.

W wolnym czasie gra też w FIFĘ na Xboxie i stara się regularnie chodzić z żoną do kina. Ogląda seriale, filmy, lubi historie oparte na faktach, najlepiej jak dotyczą tematyki więziennej czy mafijnej. – Poza tym mecze, a raczej: przede wszystkim. W sezonie codziennie jest jakieś spotkanie. Czas szybko zlatuje – komentował w Weszło.

Jego rodzice robili zakupy w Krośnie, bracia pracują w innych branżach

Słowak zaczął łapać podstawy polskiego już w młodości, ponieważ bywał w naszym kraju po kilka razy w miesiącu. Z rodzicami i starszym bratem często robili zakupy w Krośnie. Najczęściej przywozili krówki i polską kiełbasę. – Dziś już krówki mi się przejadły. Mimo że lubię słodycze, to w drużynie Śląska mam najniższy poziom tkanki tłuszczowej. Nie zwracam uwagi na to co jem, a waga się utrzymuje. To chyba takie uwarunkowania genetyczne, chociaż w rodzinie to tylko ja jestem szczupły. Codziennie biegam i nawet nie ma kiedy nabrać tych zbędnych kilogramów – mówił w 2015 roku, cytowany przez weszlo.com.

Robert Pich

Ciekawie potoczyły się losy jego rodzeństwa, które kiedyś też grało w piłkę, ale ostatecznie zajmuje się zupełnie czymś innym. Starszy brat, Jan, wybrał studia – wykłada matematykę na Oxfordzie. Młodszy, David, nagrywa hip hop, klipy, wydał album w internecie. – Kibicuję mu, już się rozkręca. To początki, ale w moim miasteczku już go zapraszają na małe imprezy. Mam nadzieję, że zrobi karieręstwierdził Pich, który nie ma jeszcze planów po zawieszeniu butów na kołku. Najchętniej zostałby przy piłce, może jako skaut czy menadżer, lecz nie chciałby być trenerem. – Staram się inwestować, żeby po zakończeniu kariery nie musieć od razu ciężko pracować, tylko móc normalnie żyć opowiadał.

Do Legii mógł trafić już wcześniej

Miałem kilka możliwości, Legia Warszawa też była w grze. Grałbym w Lidze Europy i przeszedł łatwiejszą aklimatyzację, ale kluby się nie dogadały – mówił niecałe 7 lat temu. Wówczas postawił na Kaisterslautern i zaufał Runjaiciowi, który go tam sprowadził. Teraz trener ściągnął 33-letniego skrzydłowego na… Łazienkowską. Współpraca obu panów w Niemczech trwała dość krótko, bo raptem miesiąc. Teraz powinna być trochę dłuższa.

Nie miał w ostatnich latach poważnych urazów, dobrze wygląda motorycznie, może grać po lewej i prawej stronie boiska, zna specyfikę ekstraklasy, sprawdził się w niej. Jest mocną postacią w szatni, koledzy go lubią i liczą się z jego zdaniem. Takich ludzi nam potrzeba. Wiek? Jestem świadomy tego, ile ma lat, to jedyny minus tego transferu. Ale jeśli zdrowie dopisuje, to wcale nie musi być wada. Jest wielu zawodników starszych od niego w lidze. A wiem po sobie, że w tym wieku motywacja do gry jest ogromna, większa niż wcześniej. Pich wciąż jest nienasycony, głodny sukcesów, chce zdobywać trofea. I bardzo dobrze, takich piłkarzy potrzebujemy. Wiem, że będzie szum wokół tego transferu, ale razem z trenerem jesteśmy na tak – komentował dyrektor sportowy stołecznego klubu, Jacek Zieliński, w rozmowie z Legia.Net.

Pich to trzeci transfer stołecznego klubu przed startem sezonu 2022/23. Wcześniej Legia podpisała kontrakty z Blazem Kramerem (napastnik) i Dominikiem Hładunem (bramkarz). 

LIGOWE STATYSTYKI PICHA Z SEZONU 2021/22 (ZA EKSTRAKLASA.ORG):

  • 32 mecze (22 w podstawowym składzie)
  • 6 goli (0 spoza pola karnego, 4 prawą nogą, 1 lewą nogą, 1 głową)
  • Gole oczekiwane – 10.80
  • 1 asysta
  • 57 strzałów (29 celnych)
  • 553 podania (411 celnych)
  • 161 podań do przodu
  • 26 podań kluczowych (4 celne)
  • 23 dośrodkowania (2 celne)
  • 288 pojedynków (135 wygranych)
  • 84 pojedynki w powietrzu (29 wygranych)
  • 22 faule, 32 razy faulowany
  • 67 dryblingów (36 udanych)
  • 38 odbiorów (22 udane)
  • 0 żółtych kartek, 0 czerwonych kartek

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.