Marek Śledź: Akademia siedmiu perspektyw

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.09.2022 14:45

(akt. 23.09.2022 11:15)

Akademia zarządzana przez Marka Śledzia to akademia siedmiu perspektyw dla każdego zawodnika i jego rodziców – tak przedstawia swój projekt nowy dyrektor akademii Legii Warszawa.

Jakie to perspektywy? Sportowa, edukacyjna formalna i nieformalna, edukacja językowa i podróżnicza, ekonomiczna i przedsiębiorcza, edukacji świadomości prozdrowotnej ciała i umysłu oraz medialnej. Dotykają one rozwoju młodych ludzi pozostających w strukturach akademii.

Marek Śledź na spotkaniu z dziennikarzami przekazał swoją wizję akademii i plan na jej działanie. Zaznaczył wyraźnie, że przed nim i przed klubem długa i niełatwa droga, ale to droga na szczyt. Podkreślał, że trzeba marzyć, ale tych marzeń nie można się bać realizować. Dlatego do realizacji planu potrzebuje pasjonatów i ludzi kreatywnych. Ale też uczciwych i lojalnych wobec projektu. Sam podpisał umowę z Legią na trzy lata z opcją przedłużenia o kolejne trzy, pracę w Legii nazywa spełnieniem marzeń. – Przez wszystkie lata pracy otrzymałem oferty z wielu klubów, tylko nie z Legii. Przez 35 lat pracy może raptem rok byłem w domu. Z wiekiem jednak przychodzi refleksja, że warto wrócić na noc do swojego domu. Oferta z Legii dała mi taką możliwość, dostałem propozycję zarządzania akademią, choć miałem też swoje oczekiwania. Biorę za wszystko odpowiedzialność, spełniając przy tym swoje marzenia. Chcę być transparentny – nawet jeśli będę podejmował działania niepopularne. Taka jest nasza moralna odpowiedzialność za pracę z dziećmi czy młodzieżą – opowiada Śledź.

Jako swoje CV podaje nazwiska dwunastu piłkarzy, którzy zagrali również dzięki niemu w reprezentacji Polski, wywodzili się ze szkolenia będącego pod jego jurysdykcją – to Jakub Kamiński, Puchacz, Gumny, Kownacki, Bednarek, Bereszyński, Kędziora, Jóźwiak, Moder, Bielik, Marcin Kamiński i Linetty.

Miejsce akademii Legii wśród najlepszych 50 szkółek w Europie

Akademia siedmiu perspektyw ma spowodować, że wychowanek będzie dumą dla środowiska, z którego się wywodzi. Nie każdy zostanie zawodowym piłkarzem, ale powinien wyrastać utożsamiając się z wartościami i samym projektem. Jeśli nie jako piłkarz każdy może zaistnieć w strukturach akademii jako trener, fizjoterapeuta, analityk czy dietetyk lub po prostu jako kibic, który wróci na stadion z rodziną i w ten sposób będzie wspierał klub. – Wszyscy pamiętamy film „Siedmiu wspaniałych” gdzie każdy z bohaterów był inny, ale razem tworzyli świetną całość. Tak widzę to też w akademii, gdzie jest miejsce dla każdego, ważne by razem tworzyć dobry zespół. By stanąć przeciw pewnym wartościom w obronie innych wartości – mówi 54-latek.

Plany Marka Śledzia są ambitne – nie boi się mówić, że bycie najlepszym w Polsce to nie jest dla Legii sukces, ale obowiązek. – Chcę akademii Legii w gronie 50 najlepszych szkółek w Europie. Mont Blanc to najwyższy szczyt w Europie i jeśli mogę zastosować porównanie z alpinizmu, to chciałbym tam wbić naszą flagę. Nie będziemy kopiować wzorców z zagranicznych akademii, bo to utopia, jesteśmy inną nacją, mamy swoje zwyczaje i kulturę. Możemy z tych wzorców korzystać, adoptować rzeczy, które nam się podobają i wprowadzać je w nasze struktury. Zależy mi na wychowankach, którzy trafiają do czołowych klubów, grają w reprezentacji Polski – seniorskiej i młodzieżowej, ale też na tych występujących w Ekstraklasie – w tym w pierwszym zespole Legii. To wymierne wartości, które pozwolą się porównywać z innymi ośrodkami szkolenia. Nasz budżet operacyjny wynosi osiem milionów złotych i w tym musimy się poruszać – dodaje.

- Ważna jest kwestia edukacji, intelektualizacji – dlatego, kluczowym elementem jest szkoła, która pomaga kształcić się zawodnikom naszej akademii. To nasza akademia jest szansą dla zawodnika, a nie zawodnik szansą dla akademii. Chcemy wskazywać młodym ludziom jego wartości i możliwości, ale też naszym zadaniem jest ukazywanie drogi ciężkiej pracy jako jedynej drogi do sukcesu. Sport nie toleruje lenistwa i drogi na skróty – tłumaczy dalej Śledź, który chce oprzeć projekt akademii na dziewięciu filarach znajdujących się w pionach szkolenia, edukacji i społeczności.

Szkoła Mistrzostwa Sportowego

Legia otworzy swój SMS czy Szkołę Mistrzostwa Sportowego. – Otrzymaliśmy już zgodę kuratorium na otwarcie szkoły i jesteśmy dosłownie dwa kroki od tego, aby to zrobić. Taka szkoła miałaby działać od przyszłego roku pod przewodnictwem fundacji Legia Soccer Schools. Będzie to liceum niepubliczne na prawach liceum publicznego. Zachowana zostanie bursa. Nie zamkniemy się na inne kluby, chcielibyśmy aby dla wszystkich było zaszczytem oddanie zawodnika do naszej akademii – oznajmia Śledź.

- Chcemy rozwinąć instytucję staży, chcemy mieć w strukturach akademii trenerów z innych klubów, którzy po wychodzili by od nas jako kolejni ambasadorzy naszej pracy. Chodzi o to by tacy ludzie polecili nasze miejsce młodemu zawodnikowi, bo jest oparte o bardzo dobre wartości. Mamy też nieosiągalną wiedzę dla innych ośrodków, nie obawiamy się, że zostanie ona skopiowana, chcemy się nią dzielić. – tłumaczy Śledź i zaznacza, że chce dołączyć z akademią do programu certyfikacji PZPN. Będzie to się wiązało ze zmianami strukturalnymi, ale nie chce by było ich zbyt wiele. Na razie przygląda się uważnie współpracownikom, na ich ocenę przyjdzie pora, ale nie chce być jak buldożer. - Jest takie powiedzenie, że lepsze jest wrogiem dobrego. Dlatego nie zamierzam na się zmieniać obszarów, które działają dobrze - deklaruje.

Zmieni się selekcja, skauting został wyłączony z akademii i jest pod jurysdykcją dyrektora sportowego, Jacka Zielińskiego. Skauting do akademii ma być dedykowany, natomiast selekcja odbywać się głównie w strukturach klubu. Transfer dedykowany ma być wartością dodaną. – To będzie taka piramida. Do kolejnych etapów nie trafią wszyscy, którzy byli na początku, u podstaw projektu. Na pewnym etapie będzie to 70 procent, później 40 procent aż dojdziemy do 20 procent. Tak to w tej naszej piramidzie będzie się zmieniało. Oczywiście czy tak się stanie osądzi lekarz i sędzia, który nazywa się czas. Skautem będzie u nas trener, który będzie musiał dokonywać selekcji i budować zespół w oparciu o graczy o największej perspektywie rozwoju, a nie o graczy dużych, silnych czyli wczesnodojrzewających. Przy czym tacy zawodnicy nie są wadą, mogą stworzyć świetne środowisko rozwoju poźnodojrzewającym, ale musi być zachowany odpowiedni balans. Jedynym sprawdzianem efektywności szkoleniowej jest gra. Mówiąc wprost albo ktoś umie grać w piłkę, albo nie. Jeśli ktoś na treningu potrafi robić z piłką cuda, ale nie potrafi tego przełożyć na mecz, to nadal nie potrafi grać w piłkę. Chciałbym aby od poziomu U-10 do poziomu U-15 przechodziło około 70 procent zawodników. Jesteśmy w stanie to osiągnąć po trzech latach zakładając, że bardzo dobrze przeprowadzimy proces selekcyjny od poziomu U-10. Trener seniorski jest samcem alfa, który o wszystkim chce decydować, trener na poziomie juniorów musi to berło oddać zawodnikowi, stworzyć mu środowisko, w którym on będzie podejmował decyzje na boisku.

Wychowanek wartością nadrzędną

Dla Marka Śledzia nadrzędną wartością jest wychowanek. – Chciałbym aby w perspektywie sześciu lat tego projektu 20-30 procent kadry pierwszego zespołu stanowili wychowankowie – nie mówię by byli, że tacy, którzy byli z nami od podstaw, ale ze struktur akademii. W drugim zespole chciałbym aby wychowankowie stanowili 90-100 procent kadry, w przy czym ta musi być odmłodzona – w tej chwili średnia wieku stanowi 24 lata, chcielibyśmy zejść do lat 20. A to wszystko na poziomie minimum II ligi. Choć w perspektywie chcemy być pierwszym klubem, którego rezerwy zagrają na poziomie I ligi – zmiana przepisów to w tym momencie umożliwia. Im wyższy poziom współzawodnictwa, tym wyższa weryfikacja możliwości rozwoju danego zawodnika. Chcemy też wychować co roku przynajmniej jednego zawodnika, którego wartość rynkowa sięgnie miliona euro. Zaczynamy z takiego pułapu, bo jesteśmy realistami. Wiemy, że wartość rynkowa zawodników Dynama Zagrzeb sięga dziesiątek milionów euro, ale to jest proces, długi i złożony. Oni regularnie przygotowują zawodników, którzy sprawdzają się w Europie i ich wartość dlatego jest wysoka, nie dlatego, że każdy z nich z miejsca jest tyle wart. My na taką pozycję musimy zapracować – tłumaczy Śledź i cytuje Ole Gunnara Solskjaera „- Skupiamy się na postępach. Jeśli będziemy je nadal robili, to wraz z nimi przyjdą dobre wyniki. Znów pojawią się sukcesy, ale aby tak się stało, potrzebna jest konsekwencja w działaniu”.

- Ważnym zadaniem dla nas jego spowodować, by zawodnicy akademii byli głodnymi wilkami. Niestety dostrzegam zjawisko, że po podpisaniu umowy z Legią dla wielu chłopaków cel został już osiągnięty. Natomiast chińskie powiedzenie brzmi, że rower, który nie jedzie, upada. W sporcie jest podobnie, trzeba sobie stawiać coraz wyższe cele. Natomiast generalnie zastałem akademię jako projekt wysoko ekskluzywny, nie muszę wprowadzać radykalnych zmian. Ale od ekskluzywności do samozadowolenia i pychy jest bardzo cienka granica. I wydaje mi się, że w wielu aspektach, ta granica została przekroczona. Dla wielu osób „eLka” na piersi to już finał, dla wielu graczy szczyt możliwości. Zaraz za tym pojawia się element pychy, czyli roszczenia – należy mu się więcej, choćby za podpis pod nowym kontraktem. To są wartości, które dziś paraliżują rozwój. A najedzony wilk bardzo rzadko bije się o coś więcej, natomiast głodny ma wiele do zdobycia. W sporcie ten głód sukcesu jest niezwykle istotny. Dozowanie elementu zadowolenia powinno być więc dość istotnym krokiem. Czasem dostrzegłem rzeczy które w tej ekskluzywności były ekonomicznym rozpasaniem.

- Mamy ośrodek treningowy LTC, który śmiało znajduje się w TOP 20 ośrodków w Europie – nowoczesny i bardzo funkcjonalny. Nie mamy więc kłopotów z komfortem szkoleniowym, nie musi boiska dzielić na siedem kawałków i na nich próbować realizować założenia.

Zatrzymanie odpływu uzdolnionych

Ważnym elementem jest nie tylko szkolenie, ale też zatrzymanie najzdolniejszych piłkarzy w strukturach Legii. Dyrektor sportowy Jacek Zieliński mówił o stworzeniu kilku ścieżek rozwoju dla zawodników, tak by mieć argumenty w rozmowach z graczami i ich agentami. – Ja będę się skupiał bardziej na rozmowach z rodzicami. Rodzic jest najlepszym reprezentantem swojego dziecka, bo zawsze chce dobrze dla swojego dziecka. Środowisko menedżerskie jest środowiskiem rozwijającym się. Ma w swoich szeregach osoby szlachetne i takie, którzy tacy do końca nie są. Będę się skupiał na tożsamości z tym projektem w wychowaniu takiego zawodnika. Może to brzmi idealistycznie, ale wierzę w to, że ci najzdolniejsi, mimo wielu działań zewnętrznych, będą utożsamiali się z Legią, miejscem gdzie będzie dla nich droga dedykowana. By nie było tak, że nie dostają szansy w pierwszym zespole, to odchodzą do innych klubów, bo tam szanse dostają. Muszą widzieć, że mamy dla nich specjalną drogę – jak dla Jordana Majchrzaka, który odszedł do AS Romy. Nie boję się tego, by właśnie taką drogę młodym ludziom wskazać. Nie każdy drogę do wielkiej piłki musi przejść przez pierwszy zespół Legii. Oby tak było, ale nie zawsze będzie to możliwe. Na pewno nie będę mamić młodych ludzi wyłącznie wartością ekonomiczną. Chciałbym aby proponowane kontrakty były umowami progresywnymi, ale nie na takiej zasadzie jak teraz, że co sezon ktoś zarabia więcej, ale zarabia więcej dlatego, że zagra określoną liczbę spotkań w danej drużynie. To będzie stanowiło wyzwanie, jeśli przebije się w tym zespole, będę grał, to dostanę wyższy kontrakt. Chodzi o to by była to wartość dodana, a nie wartość podstawowa. W życiu często tak jest, że medale nie zawisają na szyi tych, co za młodu byli pierwszymi, ale tych drugich, trzecich, czwartych, którzy gonili pierwszego. Jeśli więc dziś ktoś jest pierwszy i stawia nam warunki, to niech odejdzie. Poszukamy tych z drugiego rzędu, którzy będą dla nas wartością, który odda całe swoje serce aby nas reprezentować.

- Chcę dać młodym zawodnikom i jego rodzicom opcję wartości szkoleniowej, opcję zaufania, opcję ścieżki rozwoju bardzo precyzyjnie zaplanowanej. Czyli sadzamy rodzica, zawodnika i ewentualnie agenta i pokazujemy jaki mamy na niego pomysł. Co pół roku będą się odbywały spotkania z każdym zawodnikiem i jego rodzicem bo okazać jakie są wady i zależy, gdzie jesteś dziś, a gdzie możesz być za chwilę, jak planujemy rozwój i gdzie dany chłopak może zaistnieć. Oczekuję w zamian akceptacji czy tego elementu lojalności. Jeśli ktoś taki pomysł akceptuje, to nie będzie szukał innej drogi. Jeśli ktoś ma inny pomysł na siebie, propozycję z innego klubu, to oczekuję, że nam o tym powie byśmy mogli na to zareagować i sprawdzić czy ten pomysł jest dla niego lepszy czy gorszy i albo mu go wyperswadować albo przyznać mu rację! Czasem inne drogi są równie efektywne. Kiedyś pisano, że głowę w Lechu podłożyłem pod topór brakiem podpisu po kontraktem Bielika. Z perspektywy czasu wygląda na to, że wybierając inną drogę, zrobił dla siebie dobrze. I takie sytuacje jak z Bielikiem się zdarzą i w Legii – ale oby było ich jak najmniej. Czyli musimy minimalizować sytuacje, w których odchodzi od nas zawodnik będący wartością dodaną i na którego mamy pewien pomysł.

Współpraca z Zagłębiem Sosnowiec

- Chcemy blisko współpracować z innymi klubami w Polsce. Będziemy kontynuować taką współpracę z Zagłębiem Sosnowiec, która to współpraca formalnie wygasła. Jesteśmy w trakcie finalizacji rozmów. Umowa ma dotykać przede wszystkim akademii i struktur szkoleniowych, by nie wprowadzać zamieszania dotyczącego pierwszej drużyny. Zagłębiu może się opłacać oddać nam juniora, a potem za pośrednictwem odpowiednich procentów, dostać większe środki z okazji jego transferu. Takie dwa-trzy kluby mogą tworzyć wiele opcji i dawać możliwość wymiany myśli. Musimy znaleźć odpowiednie drogi dla młodych zawodników. W przypadku Jordana Majchrzaka postawiliśmy na wypożyczenie do Romy i ma w kontrakcie opcję transferu definitywnego. Nie każdy trafi od razu za granicę, ale klub w Polsce może być ciekawą opcją rozwoju. Zamierzamy iść w tę stronę, a jednocześnie być klubem patronackim dla mniejszych szkółek.

Zespół rezerw

- Chciałbym aby Legia była pierwszym klubem, który wprowadzi rezerwy do pierwszej ligi. Zależy mi na jak najwyższym poziomie współzawodnictwa, byśmy rozgrywali mecze z rywalami na wyższym poziomie, także europejskim – byśmy regularnie grali w młodzieżowej Lidze Mistrzów, byśmy w LTC nie oglądali w tych rozgrywkach meczów innych drużyn, ale nasze i w ten sposób zdobywali bezcenne doświadczenie. Dzięki temu nasz zawodnik w zachodnim klubie nie będzie miał potem problemów z adaptacją do wymagań.

- Składałem szefom takie deklaracje, że na awans rezerw do II ligi mamy dwa lata. W tym sezonie może być to kłopotliwe, gdyż trochę zmodyfikowaliśmy ten zespół. Kilku wychowanków zostało wypożyczonych do innych klubów, a młodzież która schodzi z pierwszego zespołu – Celhaka, Strzałek, Skibicki nie jest jeszcze młodzieżą tak efektywną by sprostać temu zadaniu. Tak samo budowałem drugi zespół w Rakowie i tam był awans tyle, że z czwartej ligi do trzeciej gdzie są liderami tych rozgrywek. Tam postawiliśmy na kilku starszych zawodników, którzy są też wychowankami środowiska. Myślę o Malinowskim czy Oziębale, ale pojawił się też Czekaj z doświadczeniem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ale to gracze, którzy nie mają kontraktów, mają status amatora i grają na zielonej karcie. Jeden pracuje w bursie, inny jest trenerem w akademii, kolejny jest analitykiem, a na boisku po prostu pomagają. Tacy gracze mają dbać o wynik sportowy ale i o etos pracy. Im było łatwiej zmodyfikować zespół w ciągu dwóch miesięcy, by ten zespół taką wartością już był. U nas też pojawiło się grono graczy nieco bardziej doświadczonych -  Tadrowski – zawodnik o przejrzystym charakterze, profesjonalista utrzymujący się w wysokim reżimie, aktywny w grze, pokazujący zaangażowanie. Są Maciejewski czy Korczakowski. Pozostali też ci, którzy byli wcześniej: Noiszewski i Dzięgielewski. Już wiem, że w niektórych przypadkach popełniłem błąd, to wszystko będzie jednak weryfikowane. Mieszanka 4-5 graczy o fajnej tożsamości i bardzo dobrej jakości, plus wychowankowie tego projektu i kilku dobrych juniorów to fajny przepis na awans do drugiej ligi. I myślę, że w perspektywie dwóch lat to się nam uda.

- Był temat podpisania umowy z Łukaszem Broziem, rozmawialiśmy z nim. Miałem jednak obawę, jak długo 37-letni Broź będzie wartością dodaną dla klubu. Szkoda deprecjonować takich zawodników, którzy są swego rodzaju ikonami. Grał już w trzeciej lidze i nie wiem, czy jest jeszcze nośnikiem najwyższych wartości piłkarskich. Szukamy zawodników, którzy będą tu schodzić z Ekstraklasy. Chodzi o tych, którzy będą mieli świadomość gry przez dwa-trzy lata, ale dodatkowo dostaną perspektywę pracy w Warszawie przez kolejne lata.

- Wysokość kontraktów? Jest jeden w wysokości dziesięciu tysięcy złotych, taki już zastałem. Reszta jest niższa bo to przecież czwarty poziom rozgrywkowy. Tam nie ma klubów o wartości europejskiej. Jeśli wartość kontraktowa ma być decydująca o tym, że w rywalizacji pokonamy kluby trzecioligowe, to moja głowa powinna spaść szybciej, niż się w Warszawie pojawiła.

Polecamy

Komentarze (90)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.