Mahir Emreli

Mahir Emreli: Legia jest i będzie najlepsza w Polsce

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: AZTV

06.01.2022 09:10

(akt. 06.01.2022 09:13)

Po nowym roku, ale jeszcze zanim przysłał do Legii pismo informujące o tym, że chce odejść z klubu, Mahir Emreli udzielił wywiadu azerskiej stacji telewizyjnej. Mówi o Legii i całym pobycie w Warszawie w samych superlatywach, a dwa dni później postanowił do niej już nie wracać... Poniżej kilka ciekawych kwestii z rozmowy napastnika z państwową telewizją.

- Na początku było mi trudno, wyjechałem z Azerbejdżanu po raz pierwszy w życiu, trochę się bałem, ale na miejscu wszyscy mnie super przyjęli – zarówno w klubie jak i na trybunach. Ludzie w klubie sprawili, że poza boiskiem nie potrzebowałem żadnej adaptacji. Natomiast na murawie trzeba było się nieco przestawić - była inna taktyka, styl, schematy gry – w Karabachu przez kilka lat graliśmy w jednym systemie. Ale to było dobre i ważne doświadczenie. Czy w tym pierwszym okresie pomagał mi Kuba Rzeźniczak? Raz przyjechał i powiedział, że gdybym czegoś potrzebował, to mam dzwonić. Ale nie było to potrzebne, koledzy z drużyny byli bardzo pomocni i nie musiałem Kubie zawracać głowy.  

- Początek sezonu w Legii był super, ale później przyszedł kryzys. Jaki był powód gorszego okresu? Nie ma prostej odpowiedzi, ale myślę że przede wszystkim zmęczenie zespołu. Legia przez cztery lata nie grała w Europie i nie byliśmy jako drużyna gotowi na grę co trzy dni przez dłuższy okres czasu. Ta gra na trzech frontach była dla nas zabójcza. Początkowo wszystko było dobrze, ale im dłużej trwał sezon, tym więcej było wpadek bo zmęczenie się nawarstwiało. A każda przegrana miała duży wpływ na naszą psychikę. Bywało, że trudno mentalnie było się podnieść. Liga Europy była świętem w Warszawie, wszyscy byli zadowoleni, ale w ekstraklasie nastroje były odmienne. Trzeba teraz jakoś wyjść z tego kryzysu i kontynuować ten dobry początek.

- Gdy przechodziłem do Legii zapewniano mnie, że będziemy grać na dwóch napastników – mieliśmy być nimi ja i Pekhart. Ale było mało czasu na zgranie, bo na początku Tomas był na mistrzostwach Europy. Potem było więc tak, że ja grałem w pucharach, a Tomas w lidze. Mieliśmy problemy z pressingiem rywala, słabo to wyglądało. Poza tym w Legii było sporo nowych zawodników, brakowało zrozumienia w zespole w kluczowych momentach meczu jak przejęcia krycia czy zmiana fazy ataku. Na pewno zimą będziemy musieli nad tym mocno popracować.

- Czy miałem problemy językowe? Po rosyjsku mówię dobrze, polskie słowa często są podobne i pod koniec roku rozumiałem już bardzo wiele. Czasem rozumiałem pytania na konferencjach prasowych, nie potrzebowałem tłumaczenia. Oczywiście nie wszystko rozumiem, ale jest coraz lepiej. Pomagałem sobie też językiem angielskim.

- Jakie są moje stosunki z nowym trenerem? Widziałem się z Aleksandarem Vukoviciem tylko raz. Wszystko przez problemy, jakie mieliśmy po meczu z Wisłą Płock. Nie mogłem trenować. Widziałem się z nim po ostatnim meczu, sprawił wrażenie świetnego człowieka. Widać było, że rozumie grę i problemy w zespole – te na boisku i poza nim. Kiedy rozmawialiśmy był lekko zszokowany, bo miał wrażenie że spotka innego człowieka – takiego w stylu Zlatana Ibrahimovicia. Ale po rozmowie ze mną zmienił zdanie o mojej osobie.

- Jak poprawić stosunki między kibicami a piłkarzami w Legii? Jeśli ma pan na myśli sytuację po meczu w Płocku to recepta jest jedna – trzeba zacząć wygrywać mecze. Wszyscy kibice powinni zrozumieć, że jesteśmy ostatnimi osobami, które chcą przegrać mecz. Ale by dojść do takiego wniosku, muszą opaść emocje. Jesteśmy z dala od rodziny, trenujemy, jeździmy na obozy, a wszystko po to, aby wygrywać. Gdy wyników brak, to i nam jest z tym bardzo źle. Jeśli kibice nas nie wspierają, to nie pomagają i lepiej od takiego stanu rzeczy nie będzie. Gdy piłkarze czują pomoc kibiców, to sytuacja jest odmienna. Kibice Legii są świetni, fanatyczni, najlepsi na świecie. Tacy byli do ostatniego meczu, mimo słabej serii nas wspierali, kibicowali, był pełny stadion, a to znaczyło, że musieliśmy się dalej starać. Legia to najlepszy klub w Polsce i pozycja w tabeli tego nie zmieni. Tak jest i już! Chwilowy kryzys nie zmieni mojej opinii – Legia zawsze będzie najlepszym klubem w Polsce.

- Mój najważniejszy gol? Ten z Leicester, najbardziej go sobie cenię. Przesądził o zwycięstwie nad bardzo silnym zespołem, prowadziliśmy w tabeli Ligi Europy. Zawsze marzyłem o tym, by w takim starciu strzelić gola i to marzenie spełniłem.

- Temat transferu zimą? Wiem, że w mediach pojawiają się w moim kontekście nazwy takich klubów jak Slavia, Ferencvaros, Schalke. Sam jednak nie interesuje się tymi sprawami, o to dba menedżer i moja rodzina, oni się wszystkim zajmują. Stoję z boku tego, trenuję i niczym innym się nie zajmuję. Nic więcej w tej chwili na ten temat powiedzieć nie mogę. Trzeba trochę poczekać na rozwój wypadków. Oficjalnie wciąż jestem piłkarzem Legii.

- Poprzedni dyrektor sportowy Legii Radosław Kucharski wypytywał mnie o innych piłkarzy Karabachu, opowiadałem mu kto jest utalentowany i wart obejrzenia. Zanotował nazwiska i pewnie stąd zainteresowanie kilkoma zawodnikami. On też miał swoich faworytów i pytał mnie o zdanie.

- Co dał mi Karabach, czego nie dała mi Legia? Z Karabachem grałem w Lidze Mistrzów. W Legii jest wielu starszych ode mnie piłkarzy, którzy nie mieli okazji występować w Lidze Mistrzów. To dał mi Karabach.

- Rodzina mocno mnie wspiera, pomagają mi wszyscy bracia – szczególnie ten, któremu nie udało się zrobić kariery piłkarskiej. Gdy tęsknię za rodziną w Warszawie i nie ma ze mną mamy ani siostry, to pomaga mi on, przylatuje do Warszawy i jest przy mnie w trudniejszych chwilach. Pomaga mi kierować karierą. Dla mnie zawsze najważniejsza była rodzina i to się nie zmieni.

Za pomoc w tłumaczeniu dziękujemy Zbigniewowi Szulczykowi.

Polecamy

Komentarze (73)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.