Epokowe zmiany w Lidze Mistrzów?

Redaktor Mateusz Podgórski

Mateusz Podgórski

Źródło: Legia.Net

27.02.2021 12:50

(akt. 27.02.2021 14:11)

Prawdopodobnie stanie się to, co się stać musi. Nie pomogą już zaklęcia i złorzeczenia piłkarskich tradycjonalistów. Liga Mistrzów może zmienić się najbardziej od blisko 30 lat. Najwięksi nie zadowolą się tym razem, darowaniem im sierpniowych eliminacji, gdy gwiazdy musiały, niemal prosto z plaży, walczyć o udział w swoim własnym spektaklu. Teraz „grupa trzymająca władzę” może dostać niemal wszystko to, czego chciała.

Europa dwóch prędkości

Sytuacja w piłkarskiej Europie przypomina tę znaną z europejskiej polityki. Wewnątrz organizacji jest grupa klubów w przypadku futbolu i odpowiednio państw w polityce, które będąc na podobnym, niezwykle wysokim poziomie rozwoju, chcą się znacznie silniej zintegrować ze sobą i zostawić poza nawiasem dużo słabsze, pod każdym względem peryferia. Stan ten nazywa się Europą dwóch prędkości. Wewnątrz Unii Europejskiej istnieje kilkanaście państw, które na kanwie strefy euro, chcą stworzyć jedno państwo, ze wspólnym rządem, podatkami, armią, symbolami itd. Analogicznie wygląda to w światku piłkarskim. Tutaj, wewnątrz UEFA, mamy piłkarską strefę euro, czyli grupę najpotężniejszych klubów, chcących głębiej zintegrować się ze sobą, czytaj, wyprosić z ekskluzywnej imprezy ubogich krewnych i bawić się we własnym gronie - w Superlidze.

Starania o powoływanie piłkarskiej Superligi trwają ponad dekadę, a ojcem idei jest prezydent Realu Madryt Florentino Perez, który sformułował ją w 2009 roku. Jest to jednak proces żmudny, który niczym integracja europejska ma za sobą wiele zakrętów, głównie dlatego, że jak tylko może torpeduje go UEFA. Europejska Unia Piłkarska jest tutaj odpowiednikiem Rady Europy, zrzesza wszystkich: bogatych, klasę średnią oraz biednych i jako taka musi dbać o interesy każdej z tych warstw, co obecnie sprowadza się do obrony piłkarskiego prekariatu przed wielkimi tego światka. Gdy kilka lat temu cztery czołowe ligi kontynentu otrzymały po cztery miejsca w fazie grupowej LM, bez eliminacji, wydawało się że strony osiągnęły kompromis, który przetrwa wiele lat, bo nie da się wypracować lepszego. Dziś już wiemy, że lobby optujące za powołaniem absolutnie elitarnych rozgrywek nie poddało się, a UEFA i po części ligi krajowe poszyły teraz na znacznie dalsze ustępstwa niż poprzednio. Największe firmy cały czas groziły powtórką z europejskiej koszykówki, gdzie potęgi, nota bene, często sekcje wielkich klubów piłkarskich jak np. Real, Barcelona czy Olympiakos, powołały odrębną organizację, która natychmiast stworzyła konkurencyjne rozgrywki nowej Euroligi, kończąc tym samym okres jedności europejskiego basketu.

Amerykanizacja Ligi Mistrzów

Stany Zjednoczone długo były traktowane w piłce nożnej z przymrużeniem oka, brak tradycji, dziwaczna nazwa soccer i dyscyplina będąca w cieniu innych sportów, to wszystko sprawiało, że europejska szlachta futbolu patrzyła na Amerykanów z pobłażaniem. Znakomicie ukazuje to początek filmu „Hooligans”. Tutaj także historia się powtarza, bo dość niepostrzeżenie oczko w głowie sportowej Europy, czyli futbol zaczyna się coraz bardziej amerykanizować, podobnie do płynnego przejścia wpływów politycznych i gospodarczy z Wielkiej Brytanii na USA na początku XX wieku. Pierwsze symptomy były dość niewinne, za jeden z nich należy uznać zmianę herbu Juventusu (jednego z największych zwolenników Superligi), na logo Juventusu, dosłownie. Herb, który był symbolem szlachectwa Starej Damy, który był z nią gdy wygrywała LM i gdy cierpiała w Serie B, który wielu kibiców nosi na skórze, zastąpiło logo - znak rozpoznawczy firmy.

W Stanach klubami sportowymi w europejskim rozumieniu tego terminu są zespoły uniwersyteckie, stowarzyszenia, które przez sport mają wychowywać, uczyć i bawić, a ich zawodnikom (oficjalnie) nie wolno zarabiać na swojej dyscyplinie. Natomiast zespoły w ligach zawodowych to po prostu przedsiębiorstwa, a jedna liga na dany sport czyli odpowiednio NBA, NFL bądź MLB to wielkie konsorcjum, w którym, każde z tych przedsiębiorstw, nazywanych w USA „franszyzami” ma swoje udziały, dlatego z tych lig nie można spaść. Sztandarowym przykładem takiej franszyzy w piłce nożnej jest oczywiście RB Lipsk.

UCL 2024 – Hybryda NBA i NFL

Taka będzie Liga Mistrzów, która od 2024 roku ma stać się Ligą rzeczywiście a nie tylko z nazwy. Nowa Champions League ma liczyć 36 zespołów negocjacje co do podziału czterech dodatkowych miejsc trwają, ale prawie pewne jest, że jedno z nich otrzyma Francja, a kolejne ścieżka mistrzowska eliminacji gdzie znaleźć się mogą takie zespoły jak Legia Warszawa. Kolejność w LM będzie ustalana według jednej, wielkiej tabeli obejmującej wszystkie zespoły, otrzyma ona strukturę podobną w tym względzie do NBA w której stosuje się dwie, duże 16-zspołowe tabele, dla 32. ekip lub wspomnianej już koszykarskiej Euroligi, gdzie jedna tabela ustala kolejność 18. drużyn.

Zniknie tym samym faza grupowa, którą zastąpi coś takiego jak sezon zasadniczy, a w nim rzecz jasna nie będzie meczów każdy z każdym, tylko każdy team rozegra dzisięć gier, pięć u siebie i pięć wyjazdowych. Uwaga bez rewanżów, każdy mecz z innym rywalem. Klucz losowania terminarza na sezon jest jeszcze ustalany, prawdopodobnie będą cztery koszyki, od najsilniejszego do najsłabszego. 24 drużyny awansują do fazy pucharowej, o której za chwilę.

O ile analogia z koszykówką dla nowego formatu LM jest u nas dość dobrze znana o tyle podobieństwa do NFL nie są w Polsce pokazywane prawie wcale, a jest ich sporo. Tym bardziej, że już w 2016 roku wielkie kluby angielskie, między innymi LFC, City i United, konsultowały ewentualne zmiany w Lidze Mistrzów z właścicielem zespołu NFL - Miami Dolphins, Stephenem M. Rossem. Najważniejsza liga Ameryki liczy 32. zespoły, każdy z nich rozgrywa w sezonie zasadniczym
16 meczów. W nowej LM ma być ich 10 na każdą drużynę. Następnie dwie najlepsze drużyny ligi NFL (po jednej na konferencję) mają wolny los do Divisional Round (odpowiednik ćwierćfinału), a zespoły z miejsc 2-7 każdej konferencji grają dodatkową rundę playoffs, zwaną Wild Card, jej stawką jest awans do najlepszej ósemki ligi. Tu spotkamy nową fazy pucharową LM. Według planu 8 najlepszych zespołów sezonu zasadniczego LM awansuje od razu do 1/8 finału, a 16. kolejnych powalczy w ośmiu meczach dodatkowej rundy o pozostałe miejsca w 1/8 finału - wypisz wymaluj Wild Card Round.

Następnie najlepsza 8 NFL, systemem pucharowym gra aż do wielkiego finału, rozgrywanego na neutralnym terenie, znanego wszystkim Super Bowl. Dwie ważne rzeczy, po pierwsze playoffs NFL obie konferencje grają oddzielnie i spotykają się dopiero w wielkim finale, oczywiście po jednym przedstawicielu każdej konferencji, co w nowym formacie LM nie będzie miało miejsca, bo nie planuje się tworzenia konferencji, a po drugie w fazie pucharowej nie ma rewanżów, gospodarzem jest zawsze zespół lepszy po rundzie zasadniczej, to rozwiązanie jest możliwe w UCL. Finał tak jak SB i jak dotąd będzie się odbywał na neutralnym gruncie. Aby wygrać w NFL trzeba zagrać 20 lub 19 spotkań. W nowej CL bez rewanżów w playoffs będzie to odpowiednio 15. lub 14. gier a jeśli w fazie pucharowej będą rewanże 19. lub 17. meczów, czyli niemal tyle samo co w NFL.

Raj pozostanie otwarty

Najsilniejsi dostali prawie wszystko, czego w takim razie nie dostali? Zamknięcia rozgrywek, to było non possumus UEFA i lig krajowych, poza tym jest moim zdaniem to niemożliwe by wybrać tylko 36 zespołów z całego kontynentu, które na zawsze
będą dzierżyły miejsca w LM. Wielkich klubów jest w Europie po prostu znacznie więcej. Jeśli ktoś śledzi z pasją NFL rozumie te zmiany i wie, że mogą one dać wielkie rozgrywki, może nawet największe w historii futbolu, a wyobraźnię rozpala dodatkowo fakt, że Legia Warszawa naprawdę może się kiedyś tam znaleźć! Tym bardziej, że format ma obowiązywać minimum do 2033 roku, a zysk z udziału szacuje się dziś na ponad 170 milionów euro za sezon.

Nie wiadomo co się stanie z ligami krajowymi, już mówi się o zmniejszeniu lig w Anglii, Hiszpanii i Francji do 18 zespołów i grania w sezonie 34 kolejek, tak jak w Niemczech i od przyszłego sezonu w Polsce. Nieznany jest los dwóch pozostałych pucharów europejskich, z których jeden przecież nawet nie ruszył i pucharów krajowych. Jedno jest pewne, jeśli te zmiany dojdą do skutku, piłka nożna zmieni się na zawsze. Dla nas legionistów najważniejsze powinno być to, że jeśli Polska otrzyma potencjalnie jedno miejsce przy tym stole, to na tym miejscu musi, możliwie najczęściej zasiadać Legia.

Polecamy

Komentarze (93)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.