Efekt był taki, że legioniści musieli grać przez 50 minut w osłabieniu, co miało ogromny wpływ na wynik końcowy i stratę punktów. Przy Łazienkowskiej mają więc prawo być rozczarowani postawą arbitra i czuć się skrzywdzoną stroną w sobotnim starciu, ale tym razem nikt nie zamierza wnioskować o niewystawiania młodego arbitra na mecze z udziałem Legii, jak miało to kiedyś miejsce w przypadku Bartosza Frankowskiego.
- Czerwona kartka była niesłuszna i miała wpływ na rezultat. Mam nadzieję, że na koniec rozgrywek nie okaże się, że tych dwóch punktów jakie straciliśmy w Gliwicach, zabraknie nam do tytułu mistrza Polski. Jest żal, ale nie mam pretensji do sędziego Damiana Sylwestrzaka. Każdy ma prawo się pomylić, nikt nie jest nieomylny. W jakiś sposób zaimponowało mi to, że arbiter przyznał się do błędu i przeprosił. Nic tym oczywiście nie zyskamy, ale trzeba mieć sporo odwagi aby tak postąpić. A błędy w futbolu się zdarzają i będą się zdarzać - skomentował dla Legia.Net prezes Dariusz Mioduski.
Podobnie oceniali to jeszcze w przerwie spotkania z Piastem członkowie sztabu szkoleniowego Legii. - Nie wiem co się dzieje z sędzią, na co dzień to bardzo normalny facet, sprawia wrażenie dojrzałego i odpowiedzialnego. Dziś ewidentnie ma słabszy dzień, myli się w obie strony - ocenił jeden z asystentów Kosty Runjaicia.
Jedynym pismem jakie zostanie sformułowane w klubowych gabinetach będzie więc odwołanie się od kartki Josue - jest to całkowicie zrozumiałe. Tym bardziej, że w Gliwicach kapitan Legii został ukarany trzecią i czwartą żółtą kartką w tym sezonie więc w starciu z Górnikiem Zabrze musiałby pauzować.
W klubie jednak mają nadzieję, że tym razem nie skończy się na kilku chwilach rozważań nad meczem w Gliwicach i ocenie sytuacji kontrowersyjnych, ale że spotkanie z Piastem będzie okazją do rozpoczęcia szerszej dyskusji o sędziowaniu w Polsce. - Nie mam problemu z błędami sędziów. Kłopot jest dla mnie wtedy, gdy nastawienie przeciwników polega na tym, by zneutralizować zawodnika w sposób nieprzepisowy. W dodatku często jest to chwalone, uznawane za fajne, przemyślane. Albo chcemy oglądać dobrą piłkę, albo sprytnie doprowadzić do tego, by przerywać akcje faulami i sprawić, by efektywnego czasu gry było 41 minut, jak mieliśmy dwa razy w poprzednim sezonie, w wykonaniu dwóch zespołów. Chcemy mieć trochę rozrywki, sytuacji podbramkowych - chyba się z tym zgodzimy? W meczach jest miejsce na męską grę i powinno być, bo to też element widowiska, ale nie na chamstwo i prowokacje. Tego jest dużo - mówił w studiu Canal+ dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński.
I trudno się z nim nie zgodzić, tak jest od lat i nic się nie zmienia, a temat wraca co jakiś czas czy to w przypadku jakiejś kontuzji po brutalnym faulu czy też poprzez uzasadnione pretensje poszkodowanego zespołu. Pamiętamy wszyscy jak w Białymstoku Vadis Odjidja-Ofoe przez całe spotkanie był kopany przez Jacka Góralskiego bez żadnych konsekwencji. A po meczu mówiło się o tym jak Polak kapitalnie poradził sobie z graczem Legii i zatrzymał zawodnika będącego w nieprawdopodobnym gazie. Nie trzeba też szukać głęboko w pamięci aby przypomnieć sobie polowanie na nogi Luquinhasa w Zabrzu przez graczy Górnika za przyzwoleniem sędziego Frankowskiego.
W sobotę również gra była bardzo agresywna. - O tym się nie mówi, ale pięć dni po meczu z Piastem zagramy w Lidze Konferencji Europy z Aston Villą. I mogliśmy do tego spotkania przystąpić w mocno osłabionym składzie. Tak by się stało, gdyby wślizgi Patryka Dziczka czy Grzegorza Tomasiewicza trafiły w nogi. Znamy Tomasiewicza, to chłopak który ukształtował się w legijnej akademii, bardzo utalentowany, świetny technicznie. Nigdy nie grał brutalnie. A w Gliwicach w sobotę gdyby Paweł Wszołek nie zdołał uniknąć kontaktu po wślizgu Grześka, to pewnie skończyłby w gipsie. To jest rzecz, na którą się nie zgadzam i która bardzo mnie irytuje - mówi otwarcie Mioduski.
⁃ Wiele zespołów prezentuje w meczach z Legią bardzo agresywne podejście. Dało się to zauważyć w niektórych sytuacjach w Gliwicach. Jeżeli ktoś robi "sanki”, jak Dziczek, Kirejczyk, Tomasiewicz, to każde trafienie, z takim impetem, to połamane nogi. Czegoś takiego nie lubię, nie toleruję - wtóruje sternikowi Legii, Zieliński.
W wielu krajach zespoły eksportowe, ligowe gwiazdy są chronione, przewinienia na najlepszych graczach z miejsca karane są kartkami. W ekstraklasie często komentatorzy i eksperci doceniają fakt, że słabszy postawił się temu mocniejszemu, nawet jeśli zrobił to brutalnie. - Lubię oglądać mecze piłki nożnej w wielu topowych ligach. I tam chroni się tych najlepszych piłkarzy, bo oni tworzą widowiska, dla nich kibice kupują bilety, wykupują abonamenty telewizyjne. Tymczasem u nas jest inaczej, ci najlepsi są poniewierani przy rywala i nikt z tym nic nie robi - ocenia prezes Legii. Zgadza się z takim postawieniem sprawy Zieliński i za przykład podaje Josue. - Wszyscy w lidze mają takie nastawienie, bo go wyłączyć z gry, zneutralizować w sposób półprzepisowy. I to jest najgorsze. Portugalczyk daje sobie radę w wielu takich sytuacjach. Ja jestem raczej spokojny, wysoko reaktywny, ale w wielu momentach bym nie wytrzymał - ocenia dyrektor sportowy Legii.
Wszystkim nam powinno zależeć na tym, aby polskie zespoły w europejskich pucharach zachodziły jak najdalej, aby osiągały jak najlepsze wyniki, zdobywały punkty do rankingu. To może polepszyć sytuację całej polskiej piłki, doprowadzić do tego, żeby eliminacje do fazy grupowej były krótsze i prostsze, by w kwalifikacjach do elitarnej Ligi Mistrzów startowały dwa polskie zespoły. Aby tak się stało nie można jednak pozwalać, a może nawet pochwalać gry brutalnej, agresywnej. Może nadszedł najwyższy czas by w końcu zastanowić się nad ochroną najlepszych zawodników, nad tym by każde brutalne wejście już za sam zamiar było karane żółtą lub czerwoną kartką? Może warto się nad tym zastanowić w szerszym gronie zanim dojdzie do jakiegoś dramatu?!
Źródło: Legia.Net
Zaloguj się, by móc oceniać komentarze.
ZalogujPunkty
1063
1. Jest wtedy jakieś dziwne przyzwolenie na rzeźnickie metody gry przeciwko Legii
2. Do sędziowanie Legii w ponownie jakiś dziwny sposób są wyznaczane mendy typu Frankowski
To są systemowe działania przeciwko Legii i o tym powinna być dyskusja i o PRZECIWDZIAŁANIU.
Jest tez kwestia wątpliwego stylu jaki ten człowiek prezentuje.
Cofamy się do epoki kamienia łupanego!
On przy Michniewiczu to zwykły asystent!
Co ten Kulesza odpier…a to głowa mała.
PS. michniewiecz i probierz to to samo gunwo. Ani jeden ani drugi nie powienien nigdy być trenerem Legii ani tej repry dla Januszy.
Ten pezetpeer to sie nadaje na psi uj, razem ze swoim preziem , stodolanym baletmistrzem
co za dno
i weź tu Owczarzom nie kibicuj na meczu... jprdl, do czego mnie te urwy doprowadziły, to sam nie wierzę...
https://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/reprezentacja-polski/wiemy-kto-bedzie-nowym-selekcjonerem-to-jego-wybral-cezary-kulesza/kpjesgr
To wybór oczywisty, jeżeli ktoś już poznał Kuleszę - biorąc pod uwagę to grono kandydatów - podobnie jak sposób postępowania ("toczę zaawansowane rozmowy z jednym, a zatrudniam po znajomości"). Przecież tak było za Michniewicza. Kulesza był dogadany z Nawałką, a postawił na Michniewicza.
Teraz mieliśmy słynne "czterogodzinne rozmowy" w discopolo-hotelu Kuleszy z Papszunem, trener zaczyna zbierać już sztab, a selekcjonerem oczywiście... Probierz.
Dziwię się tylko temu, że tak inteligentny i konkretny człowiek jak Papszun dał się wkręcić. Oczywiście jest magia prowadzenia Kadry Narodowej, perspektywa bycia jej ratownikiem, ale też wielokrotnie potwierdzony chaos organizacyjny w PZPN, z którym Papszun ewentualnie zetknął w klubach przed Rakowem. A także prezes, który jest oporny na przeprowadzanie głębszych zmian i bierny wobec kryzysów oraz egzekwowania nawet wymogów, które sam wynegocjował.
Pozdrawiam
Być może ten wybór miałby nawet sens, jeżeli PZPN realizowałby sensowną, klarowną strategię rozwoju polskiej piłki, w której są jasne zasady, dotyczące kierunku w jakim ma zmierzać polska Kadra. Wtedy pan Probierz przychodzi do sprawnie działającego teamu i musi dostosować się do określonych zasad, a nie być "wiceprezesem od wszystkiego", jak w Cracovii. To mimo wszystko, moim zdaniem, nie jest trener, który w określonych warunkach nie mógłby zrobić czegoś dobrego. Jeżeli poskromi negatywne cechy swojego charakteru i otworzy się na współpracę.
W tym przypadku niestety obawiam się, że będzie tak, iż Probierz usłyszy: "Michał, masz tu zabawki, ratuj sytuację i zdzwonimy się w Święta".
Pozdrawiam
pod tym kątem masz rację, ale dobro reprezentacji jest wystawione znowu na drwiny. Wygrały układy, koneksje, znajomości. To nigdy dobrze nie wróży.
Igor Lewczuk:
"Szczerze mówiąc, mocno mnie pan zaskoczył tym pytaniem, bo jakim cudem Michał Probierz miałby otrzymać taką ofertę? Bądźmy poważni, w ostatnich latach nie zasłużył na to, by w ogóle o nim myśleć w kontekście reprezentacji. Miał swój prime time, ale to było ładnych kilka lat temu — powiedział niedawno Igor Lewczuk w rozmowie ze Sport.pl."
https://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/reprezentacja-polski/cezary-kulesza-znowu-zagral-wszystkim-na-nosie-wybral-kanister-z-benzyna/szgryyz
Uważam ze ten wybór jest zwyczajnie nieuczciwy. Postrzegam stanowisko selekcjonera jak pewnego rodzaju nagrodę za osiągnięcia, wyróżnienie za dotychczasową pracę. Probierz miał w Cracovii warunki takie jak Papszun w Rakowie. Jeden zdobył MP i viceMP drugi ratował się przed spadkiem. Tak nie można to jest na granicy sabotażu ….
Co się martwicie? Kulesza, takim wyborem zawiązał sobie sznur na szyi. Tylko jeszcze o tym nie wie.
Pzdr
Ale jego to naprawdę może nie obchodzić. To jest prezes "kiełbasy wyborczej" w dawnym stylu. Po odejściu z PZPN-u powie "Miał być awans na Mundial? Był. Miało być wyjście z grupy? Było. Miał być selekcjoner zagraniczny? Był. Miała być ciągłość? Była, bo przecież dwa razy zatrudniłem selekcjonera, który wcześniej prowadził U-21. Niech teraz następca się wykaże."
Jaka pętla? Jaki sznur? Tacy ludzie są ustawieni i spadają na cztery łapy.
Wróci do Jagiellonii jako ich "prezes tysiąclecia" i będzie sobie żył jak pan w Białymstoku.
Pisałem Ci, że wybierze Probierza, bo jest to dla niego wygodne, w myśl zasady: "lepiej mieć znajomka, który mi coś zawdzięcza".
Pisałem Ci, że profesjonalny i mający konkretne oczekiwania(nie finansowe, a organizacyjne) Papszun może być niewygodny dla prezesa, który lubi wygodnie rozsiąść się w fotelu, nie pilnuje realizacji jakichkolwiek postanowień, nie reaguje na aferę premiową, przez osiem miesięcy osobiście lub przez współpracowników nie umie skontrolować w jakim stopniu selekcjoner angażuje się w pracę - co sam bez żenady przyznaje publicznie.
Pozdrawiam
Zgadzam się z Tobą, jeżeli idzie o tę konkretną sytuację. Natomiast mamy też przykłady selekcjonerów, którzy nie mieli wielkich wyników z klubami, a zostali dobrymi selekcjonerami, wybranymi np. dlatego, że świetnie spisywali się w pracy z młodzieżą i dobrze znali młodych zawodników, których wprowadzali do Kadry A.
Moim zdaniem przy wyborze zawsze podstawowym kryterium powinny być kompetencje, predyspozycje oraz realizacja jakiegoś sensownego planu, w jaki dany trener powinien się wpisywać.
Problemem w tym przypadku jest moim zdaniem przede wszystkim totalny bałagan w PZPN, w którym Kulesza wybiera selekcjonera nie dlatego, że pasuje on do jakiejś przemyślanej, długofalowej wizji nakreślonej przez fachowców, przy której realizacji selekcjoner ma być ważnym ogniwem, ale dlatego, że jest znajomym prezesa i prezes mu ufa.
Pozdrawiam
Zgadzam się zupełnie, że jest to bardzo słaba sytuacja.
Natomiast mam rosnące przeczucie, że Papszun nawet wybrany, w takim układzie jaki jest obecnie, zakończyłby współpracę przedwcześnie i to z własnej inicjatywy.
PZPN ma nieporównywalnie większe możliwości finansowe, niż każdy klub w Polsce. Ma środki na stworzenie profesjonalnego systemu skautingu, analizy, współpracy na linii Kadra A, Kadry młodzieżowe i kluby każdego szczebla. Ba! Tym co się udało za Bońka, był właśnie skauting międzynarodowy, dział analiz, który chyba jest najlepiej zorganizowanym i chyba najmniej docenianym działem.
Prezes na fali zapowiedzi "przebudowy i odmłodzenia Kadry" zatrudnia Santosa, pozwala na to, że Santos kompletnie nie współpracuje z działem analiz. Ja jestem laikiem, ale wydaje mi się, że skoro na dziś na przykład brakuje lewego obrońcy, czy lewego wahadłowego, to trzeba zrobić wszystko, aby pojawił się za rok albo za dwa lata. Współpracować z działem analiz, szukać w kadrach młodzieżowych, w klubach nie tylko Ekstraklasy. Brakuje skautów? To wiercić dziurę w brzuchu decydentom by było ich więcej. Aby znaleźć np. takiego gościa w klubach niższych lig i rozmawiać z trenerami klubowymi, przekonać ich, żeby prowadzić takiego gościa w odpowiedni sposób.
PZPN ma wiele środków i możliwości, aby wspierać, zwłaszcza mniej bogate kluby, w budowie odpowiedniego skautingu, szkolenia, a impuls może wychodzić od Kadry A i jej potrzeb. Mówił o tym już Beenhakker.
Tylko potrzeba do tego zaangażowania. Jeżeli prezes jest bierny wobec realizacji podstawowych zadań, to przy pierwszym lepszym kryzysie najpierw nabrałby wody w usta, a potem wywalił Papszuna, bo to u nas najlepsza forma radzenia sobie z kryzysami.
Pozdrawiam
Pzdr
Technologia:
Najpierw nie reagować na faule na nim, gdy się w końcu zagotuje, dać mu żółtą za niesportowe albo pyskowanie, a na koniec "pomylić się".
Jakie to , k***a mać, proste.
Co ciekawe, ten typ po roku sędziowania w Ekstraklasie, został sędzią międzynarodowym UEFA, jest więc czyimś pupilkiem we władzach sędziowskich. Teraz będzie jeździł na mecze pucharowe i krzywdził inne drużyny.
jeden wchodzi pod kosz i krzyczy ze faul, pozostali bija sie po dloniach
coz.. wuefistka ani razu nie dala sie zlapac :P
Pięknie, k***a, pięknie.
Pzdr
Dokładnie. Ponad rok temu pomylił się na korzyść Legii w meczu Lechem nie dyktując karnego za rękę Rose'a. Także bilans punktów na zero. Można powiedzieć - słaby sędzia ale sprawiedliwy.
Pzdr
Twierdziłem wtedy, że żaden koniec, tylko początek nowego rozdania, w którym dominować będą dwa parametry - większa tajność operacji i wyższe koszty kupna - sprzedaży. Jeżeli statystyki mówią o spadku złodziejstwa, bo to znaczyć może, że złodzieje są cwańsi, albo/i okradzeni żyją w poczuciu większej beznadziejności ścigania kradnących. Tyle.
Znasz wzór miskaw?
VAR=Fryzjer do kwadratu
Opublikowałem conajmniej rok temu
Pzdr
Wprowadzić pomarańczowa za pyskówki i niesportowe. Karać zawodników finansowo, komisyjnie, po meczu na podstawie zapisu. Żółte i czerwone tylko za faule.
Pzdr
Próbuje się lansować tezę, że z korupcją w piłce uporaliśmy się. Ja w to nie wierzę, bo walka z korupcją jest jak walka z przestępczością. Walczy się od zawsze a ona wciąż istnieje. W obecnych czasach, korupcją w sporcie zajmuje się międzynarodowa przestępczość. Podobno na tym rynku karty rozdają Chińczycy w których zakłady sportowe są potęgą. Dodatkowo jest to sposób prania kasy pochodzącej z przestępstw. W dokumentalnym filmie "Futbol, mafia i pieniądze" pokazano jak działają te mechanizmy. Biznes jest zorganizowany lepiej niż może się wydawać. Podobno, główne skrzypce grają Azjaci, mafie włoskie są "podwykonawcą" na Europę i pod nimi jest większość grup przestępczych w innych krajach. Ponieważ liczebność członków grup przestępczych wśród kibolstwa jest znacząca, to widać jak ta ścieżka przebiega. Kibolstwo ma kontakt z piłkarzami, trenerami i sędziami i jestem przekonany, że to wykorzystuje.
Podobno kontrola rynku narkotyków wygląda podobnie. Włosi są "zarządem" a inne grupy przestępcze mają coś w rodzaju "franszyzy". Przynajmniej jeśli chodzi o importowane narkotyki, bo Włosi mają "porozumienie" z producentami.
Tak więc korupcja w sporcie istnieje, są próby jej ograniczenia poprzez działanie centrów monitoringu zakładów, ale udowodnienie korupcji stało się jeszcze trudniejsze, bo ma ona zasięg globalny.
Walka z korupcją jest jak walka z dopingiem. Wymyśla się nowe metody wykrywania, ale przeciwnik jest zawsze o krok dalej, bo oni wymyślają najpierw nowe metody oszukiwania a dopiero potem można próbować je wykrywać.
Tak więc jestem przekonany, że korupcja w polskiej piłce istnieje a niepokoi mnie takie przekonanie, że się z nią uporaliśmy. Pewnie w takiej przaśnej formie w jakiej istniała tak, ale ona zmienia sposoby działania i lekceważenie tego spowoduje, że ona się rozwinie w nowej postaci.
Wprowadzić kątomierz. Do 100 000 złotych za najgrubsze błędy. Takie, jak Sylwestrzaka w sobotę. Wyczerpiesz limit np. 2,5 maksymalnej kary pauzujesz rok i spadasz o dwie klasy rozgrywkowe. Nie pasuje? Dziękuję i do widzenia.
Tylko kary finansowe przemówią tym skusynom do rozumu.
Pzdr
Jestem sobie w stanie wyobrazić, że ludzie od których zależy wymierzanie kar finansowych, będą oczekiwali od zagrożonych sędziów jakiejś "motywacji finansowej" za odstąpienie od kary. Do tego nie będziemy mieli sędziów, bo po co wykonywać zawód w którym jacyś ludzie z jakiejś komisji mogą cię zrujnować i wpędzić w długi.
Dobrze jest pomyśleć nad skutkami, zanim się coś palnie. Odsunięcie od prowadzenia meczów jest wystarczającą i już istniejąca karą, tylko trzeba ją stosować.
Są precedensu. Wyobrazić sobie mogę, że skoro nie będzie kandydatów z kraju, przynajmniej do najwyższej klasy rozgrywkowej, to sędziować będą sędziowie zza granicy. Oczywiście bez karomierza. Ja bym bardzo mocno poszedł w taki pomysł. W tym celu Ekstraklasa S.A powinna zacząć lobbing w celu wymaganych zmian przepisów i stałego zasilenia spotkań ekstraklasy sędziami zza granicy. Nic by się nie stało, gdyby takie czwórki dedykowane byłyby do stałego sędziowania spotkań pierwszej czwórki z poprzedniego sezony. Czechy, Niemcy, Słowacja, Ukraina, Szwecja, Finlandia, Litwa, to przecież rzut beretem. Skoro Legii Marciniak sędziuje bardzo rzadko, to jakiś poziom i brak układów wypadałoby rozwiązać systemowo.
Pzdr
Kwestia motywacji finansowej: wykluczona. Jest pełen zapis video i komisyjny protokół postępowania. Do tego karomierz i jedziemy
Pzdr
https://transfery.info/aktualnosci/oficjalnie-damian-sylwestrzak-nagrodzony-posedziuje-mecz-europejskich-pucharow/194564
To tak jak z wyborami parlamentarnymi. Każdy wie, że ustawione, ale i tak się emocjonuje. Tak samo z oglądaniem piłki nożnej.
W VAR denerwujące dla mnie jest długie czekanie sędziego na decyzję z wozu. Powinien podbiegać od razu, szybko rozstrzygać sytuację i kontynuować grę.
Dziwi mnie również sformułowanie w zasadach stosowania VAR, że można go użyć w "sytuacjach jednoznacznych". Nie rozumiem tego. Jeśli sytuacja jest jednoznaczna, to po co VAR?
Również jestem zdania, że VAR powinien być używany w każdej decyzji skutkującej czerwoną kartką, w tym drugiej żółtej. Przecież jest jasne, że jak zawodnik ma żółtą, to przeciwnik będzie go prowokował żeby dostał drugą.
Przepisy stały się tak zagmatwane, że już nawet eksperci się gubią a jeśli chodzi o rękę w polu karnym, to jest kompletne zamieszanie. Mnie się wydaje, że każda ręka w polu karnym powinna być gwizdana, bo to jest sytuacja klarowna i łatwa do wychwycenia przez VAR. Statystycznie jest neutralna dla meczu, a nawet podnosi jego atrakcyjność, bo promuje grę ofensywną. Zespół atakujący ma więcej szans że uzyska rzut karny.
Tak, czy siak, sędzia powinien odpocząć przez kilka miesięcy, by przemyśleć swoje zachowanie, ale nie... w nagrodę wyznaczany jest na mecz pucharowy. Komedia.
Technologia technologią, ale ta trójka sędziów na VAR powinna w 20 sekund przekazać do sędziego informację co i jak.
Bardzo slaba reakcja Vuko. Zeszmacil sie.
Gdyby mieli pretensje, to też świadczyloby o tym, że lubia grać nieczysto…
Ale jakby ktoś odyebał taki numer komukolwiek innemu, to byłby piłkarski smoleńsk, a prezio tego klubu przez miesiąc by skamlał w mediach, aż mecz by został powtórzony.
Po co ten var? Jezeli można z niego korzystać tylko w kilku przypadkach…co za matoły to wymyślili?
Historia dowiodła już, że Frankowski nie jest, dlaczego więc uwzględnia się go z uporem maniaka w obsadzie sędziowskiej w meczach Legii?
Dopoki nie wznowiono gry mogl zmienic decyzje
Mogl zrobic wszystko porozmawiac z asystentami jak widzial ze cos jest nie hallo
Jak by to bylo u nas z meksykanskimi druzynami mial by dobry sprawdzian biegowy!
A jak wszystko jest super ( wynik się zgadza itd…) to potrafia się na końcu Sami między soba pobić ;)))
Cenimy opinie fachowców! Takie głosy potrzebne są na tym forum.
Czy nie można wprowadzić VAR-u na życzenie trenera, tak jak w siatkówce?
Josue dostał co prawda kartkę czerwoną, ale w konsekwencji dwóch żółtych. Zatem sędzia popełniając błąd, w świetle przepisów, nie mógł zweryfikować swojej decyzji korzystając z VAR.
Bezsens totalny…
Najpierw nie reagować na faule na nim, gdy się w końcu zagotuje, dać mu żółtą za niesportowe albo pyskowanie, a na koniec "pomylić się".
Jakie to , k***a mać, proste.
W sytuacjach spornych VAR powinien wspomagać sędziego w podejmowaniu właściwej decyzji.
Wydaje mi się, że coś takiego jak komunikacja między głównym-liniowymi-technicznym, jest coraz bardziej fikcją. Poziom odpowiedzialności tych ludzi spada. Główny tylko patrzy na to, aby się piłkarze nie pobili za bardzo, liniowy ma nakazane nie machać - nie bacząc na to czy ludzie w polu karnym w puszczonej akcji ze spalonego się pozabijają, czy nie - a wszyscy najbardziej czekają na werdykty VAR-u.
Pierwszym zwiastunem nowych czasów był słynny spalony z meczu ze Śląskiem, za Michniewicza. Kiedy liniowy podniósł i zaraz opuścił chorągiewkę, a sędzia też nie chciał wziąć odpowiedzialności.
Mimo zapewnień o szkoleniach, wytycznych, itp. odnoszę wrażenie, że generalnie czujność sędziów, zwykła obserwacja wydarzeń boiskowych, dbałość o odpowiednią komunikację i reagowanie oraz po prostu czujność - spada.
Wydaje mi się, że to jest naturalny proces. Jeśli masz narzędzie, które Cię wyręcza w jakiejś czynności, to nie stymulujesz układów służących podtrzymywaniu umiejętności niezbędnych do jej wykonywania a te ulegają powolnej acz nieuchronnej atrofii. Podobnie jest/będzie z ludzką pamięcią w dobie procesorów ją zastępujących. Co do Josue to jest on prowokatorem pierwszej wody, do tego nie trzeba ekspertów, wystarczy go pooglądać na żywo. Natomiast jedno trzeba mu oddać - nie jest brutalny na boisku i raczej nie rewanżuje się faulami. Łapy, puta madre, koguty - to jego styl. Natomiast jak już zacznie grać w piłkę to jakby całkiem o tym zapominał. Na moje oko Sylwestrzak w ogóle tego nie rozpoznał i uznał, że skoro przed chwilą było gorąco to z pewnością Josue podostrzył. Tymczasem Józek w pełni kontrolował sytuację, ruszył zdecydowanie ale wiedział, na co w tej sytuacji może sobie pozwolić. Wyszło na to, że bardziej zagotowany na boisku był sędzia niż nasz kapitan.
Zgadzam się zupełnie, że Josue prowokuje. Nie robię z tego żadnej tajemnicy. Także podobnie jak u Mladenovicia, a czasem też Slisza i Wszołka chociażby, nie podobają mi się głupie kartki. Ale powiedzmy sobie szczerze - nie jest to ani pierwszy, ani ostatni piłkarz w Ekstraklasie, który posługuje się tymi argumentami w meczach. Można go za to lubić, można nie lubić, w zależności od punktu widzenia.
Ale sędzia nie powinien kierować się sympatiami czy antypatiami, wymierzać sprawiedliwości za "całokształt". Komisja, skoro w jednym meczu wyznacza standard nie karząc piłkarza za radość pod trybuną drużyny przeciwnej, powinna być konsekwentna.
Rolą komentatora jest też rzetelna ocena sytuacji
Oczywiście zgadzam się, uzależnienie od technologii to jeszcze szerszy - globalny wręcz - problem. Ale jednak uważam, że rolą odpowiednich gremiów jest zdefiniowanie problemów, w tym przypadku luk, które powstają między zespołem sędziowskim na boisku i wokół niego, a systemem VAR. A także prowadzić szkolenia w kierunku ich zmniejszania.
W obecnym momencie, odnoszę wrażenie, zmierzamy do sytuacji, w której sędzia "główny" pozostaje głównym tylko tytularnie.
Pozdrawiam
Mam nadzieję za komisja ligi się tym zajmie - o to powinna wnioskować Legia !!!
Bo konto typowo do trollowania ;)) co już udowodniłeś ;)
Więc lepiej milcz ;)
liczy sie zamiar a nie skutek
czyli jak chcesz komuś zrobic krzywde ale jakims trafem ci sie nie uda to i tak dostaniesz czerwona kartkę
ale jak komus wybijesz łokciem dwa żeby złamiesz noge ( no ale nie chciałes ) to dostaniesz żółtą albo i nic ...
albo ten var 2 zółta czyli czerwona a var nie może nić podpowiedziec ...co to za różnica jaka kartka ważne , że skutkuje wyrzuceniem zawodnika i aby nie było to błędnym osłabieniem zespołu powinien var to obejrzeć
Grek powinien dostać czerwo. Pierwsze ze zrobił klasyczny stempel z pełnym impetem, po drugie ze zwyczajnie udawał jak pospolity oszust. Nierozważne zagranie plus niesportowe zachowanie - czego trzeba więcej żeby wylecieć z boiska ????
Gardzę tymi wszystkimi goralskimi i typami co się takim futbolem zachwycaja.
gdyby to bylo dawniej, juz jechaliby do Wroclawia.
Dla mnie to wygladalo ze niezla kase przytulili. Sylwestrzak. frankowski i grykiewicz.
Tlumacza sie ze nie mogli uzyc varu.
regulamin mowi:
Czerwona kartka – VAR wspiera sędziego w upewnieniu się, że nie zostaną podjęte błędne decyzje związane z wykluczeniem zawodnika.
Ukaranie niewłaściwego zawodnika żółtą lub czerwoną kartką – obejrzenie powtórek przydaje się w sytuacji, kiedy sędzia ostrzega lub odsyła niewłaściwego gracza, albo nie jest pewien, który zawodnik ma zostać ukarany.
Jak chce to może chyba, że na varze siedzi frankowska.
"Sędziowanie to nie jest jednak zawód dla każdego. Trzeba czasem zmierzyć się z tym, że ktoś cię wyzywa z trybun. Wtedy musisz pokazać, że się tego nie boisz i wiesz co gwiżdżesz na boisku. Nie ważne czy to jest B klasa czy Ekstraklasa. Dla tych piłkarzy i sędziów, którzy są w B klasie, to właśnie ten mecz, w którym występują jest aktualnie najważniejszy na świecie. Trzeba sobie z tym radzić i rozmawiać ze starszymi kolegami. Warto też znaleźć sobie odskocznię od sędziowania, bo inaczej naprawdę można zwariować od emocji i presji. [...]
A nam wciąż brakuje sędziów, często nie ma kim obstawiać meczów na niższych ligach. Dzieje się tak, ponieważ ta patologia eliminuje nam dużą liczbę osób, które rezygnują. Ciężko jednak to całkiem wyplenić i trudno powiedzieć, dlaczego futbol kreuje tak negatywne i agresywne emocje."
https://rzeszow24.info/sport/szymon-marciniak-spotkal-sie-z-sedziami-pilkarskimi-z-podkarpacia-sedziowanie-to-nie-jest-zawod-dla-kazdego-zdjecia/TJkJeBd1mcXjv0p7oijS
Powinni zasygnalizować głównemu stempel na Josue.
Ten po obejrzeniu ukarałby zółtkiem lub czerwoną kartką zawodnika Piasta.
Rozumiem, że Frankowski nie nawidzi Legii i dlatego nie raczył poinformować Sylwestrzaka o brutalnym zagraniu i symulce zawodnika z Gliwic.
Tam siedzą ludzie, którzy znają się na piłce, bo to na ogół byli piłkarze, wiec nie ma mowy o ignorancji.
Po sankach, o których mowa, nie mogli zrozumieć, że sędzia ukarał piłkarzy Piasta, "bo przecież tam nie było kontaktu".
Czas zaprotestować oficjalnie przeciw takim komentarzom.
Oni kształtują opinie u wielu osób które nie znają dobrze przepisów.
Dlatego w piłce sędziują ludzie, a nie roboty, aby przy podejmowaniu decyzji o tak poważnych następstwach, uczciwie rozważyć wszelkie za i przeciw i wymierzyć karę rzeczywiście adekwatną do przewinienia i sytuacji na boisku, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.
Sylwestrzak mógł się skonsultować z sędzią bocznym, z technicznym. A może nawet spytać się nieformalnie kolegów z VAR. Ale wolał przygwiazdorzyć, zrobić z siebie Marciniaka. I teraz za to wszystko opinia publiczna zaczyna go chwalić, bo wystękał "przepraszam". Komedia. Albo raczej tragi-komedia.
Znając mentalność Vukovicia wszystko jasne.
Szkoda tylko zdrowia i tego że ten bandyta Sylwestrzak nie umiał / nie chciał tego od razu utemperować. A może kursy go powstrzymywały?
Możesz wracać na fora korupcjorza.
BEZ ODBIORU, parszywy psycho-trollu.
Treść komentarza PurpurowyMiś została ukryta ze względu na niską ocenę.
- Odsłoń komentarz -