News: Przegląd prasy: Cel zrealizowany, styl do zapomnienia

Przegląd prasy: Debiut jak marzenie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.10.2019 11:45

(akt. 21.10.2019 11:47)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Lechem. Podkreślane jest to, że zwycięstwo zapewnił legionistom 18-letni debiutant. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Hitowy debiut, Vuković ocalony; Rzeczpospolita - Mioduski wyśmiany w domu; Fakt - Ten Rosołek jest gorący; Gazeta Polska Codziennie - Debiut marzeń Rosołka; Gazeta Wyborcza - Debiut 18-latka jak marzenie.

Przegląd Sportowy - Ultimatum dla Aleksandara Vukovicia nie było, ale po porażkach i przede wszystkim, słabej grze z Lechią (1:2) oraz Piastem (0:2) mecz z Lechem miał dać odpowiedź, czy szkoleniowiec panuje nad drużyną. Prezes Dariusz Mioduski lubi powtarzać, że trenerów zwalnia tylko kiedy widzi, że ten traci kontrolę nad szatnią. Ostatnie mecze wyglądały, jakby Legia żeglowała bez sternika i kapitana, ale w tygodniu poprzedzającym mecz z Lechem mobilizacja była pełna. Choć trenerowi wiatr wiał w oczy: Artur Jędrzejczyk pauzował za kartki, Paweł Stolarski i Marko Vesovic się leczą, więc prawym obrońcą został Michał Karbownik. Ostatnio, po stracie gola, legioniści nie potrafili się podnieść i gubili punkty.

Mecz zaczął się od protestu kibiców Legii przeciwko obecnemu właścicielowi, a na boisku panowali goście. Nie minęło pięć minut, a boczni obrońcy gospodarzy mieli po żółtej kartce - Ivan Rocha opuści najbliższy mecz ligowy - z Wisłą Kraków. Wydawało się, że gol dla grających ofensywnie gości jest kwestią czasu. Piłkarze z Warszawy wyglądali na sparaliżowanych wynikami, presją, gęstą atmosferą na trybunach i nie potrafili odrzucić gości od swojego pola karnego. Po kwadransie opanowali nerwy i odzyskali kontrolę nad meczem. Mecz był emocjonujący, szybki i efektowny. Bardzo dobrze grał przesunięty do środka boiska Luquinhas - po faulu na nim żółte kartki jeszcze przed przerwą otrzymali obaj defensywni pomocnicy Kolejorza. Gole padły dopiero po przerwie. Pierwsze dwa - bardzo szczęśliwe, bo przed trafieniem Darko Jevticia piłka odbiła się od pięty Tymoteusza Puchacza, a „asystę" przy bramce Novikovasa zaliczył obrońca Kolejorza.

Piłkarze potwierdzili na boisku to, o czym mówili po porażkach: są murem za Vukoviciem. Trener pokazał, że panuje nad szatnią. A jeśli miałby zostać zwolniony - to na własnych warunkach. Przez cały tydzień szykował Rosołka na debiut w tak trudnym dla siebie oraz drużyny momencie i w 74. minucie wpuścił młokosa na boisko. Po chwili zebrał owoce decyzji.

Rzeczpospolita - O zwycięstwie Legii z Lechem zadecydował 18-letni debiutant, wychowanek stołecznego zespołu - Maciej Rosołek, który dopiero od miesiąca może głosować czy kupić piwo w sklepie. Rosołek przebywał na boisku zaledwie 120 sekund, zanim wpakował piłkę do siatki Lecha i ustalił wyniku hitowego spotkania na 2:1. Zapewne właśnie o takim scenariuszu marzył 18-latek kilka godzin wcześniej, gdy dowiedział się, że po raz trzeci w życiu znajdzie się w kadrze dorosłego zespołu.

Mecz zaczął się od oprawy kibiców wymierzonej we właściciela Legii Dariusza Mioduskiego. Zwyczajowo wszelkie oprawy prezentowane są na Żylecie, czyli na trybunie północnej. Tym razem jednak ultrasi płachtami nakryli kibiców naprzeciwko loży honorowej, z której mecze ogląda właściciel ze swoimi gośćmi, niespecjalnie się pewnie przejmując, że ludzie wykupujący bilety na trybunę wschodnią chcą mecz oglądać, a nie spędzać czas pod prześcieradłami. Na nich napisane było: „Jest super, więc o co Wam chodzi". Do tego rozwinięto płachtę z prześmiewczą karykaturą Mioduskiego. Przez 10 minut kibice nie dopingowali Legii, tylko skandowali hasła wymierzone w prezesa. Mioduski na swoim miejscu usiadł dopiero po 12 minutach, gdy już zwinięto oprawę, a fani zajęli się dopingiem. Legia straciła w zeszłym sezonie mistrzostwo Polski, od trzech nie gra w europejskich pucharach. Z klubu co chwila dochodzą informacje o bałaganie w pionach organizacyjnych.

Fakt - Kiedy urodzony w Siedlcach ofensywny pomocnik wchodził na murawę za bardzo dobrze grającego Luquinhasa, po trybunach przebiegł szmer zaskoczenia. Oto balansujący na linie trener Aleksandar Vukovic wpuszczał żółtodzioba, który dotąd ekstraklasę oglądał w telewizji. Wyróżniał się w rezerwach, w tym sezonie strzelił pięć goli w dziewięciu występach w III lidze, ale nagle musiał się sprawdzić na poziomie dotąd dla siebie nieosiągalnym. I chwilę później oszalał ze szczęścia, strzeliwszy gola. - Nie ma mowy, żebym teraz stracił kontakt z ziemią. Cieszę się chwilą, ale w szatni mam miejsce obok kapitana Artura Jędrzejczyka. I powiedział, że mnie przypilnuje - opowiadał po spotkaniu szczęśliwy zawodnik.

Gazeta Polska Codziennie - Po zdobyciu bramki legioniści wciąż atakowali i dopięli swego w 76. minucie, gdy swojego pierwszego gola w ekstraklasie, zaledwie chwilę po wejściu na boisko, zdobył debiutujący w tej lidze 18-letni Maciej Rosołek, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Domagoja Antolicia. - Myślę, że mecz mógł się podobać, bo było dużo emocji i kilka okazji podbramkowych z obu stron - podsumował Vukovic. - Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. A dla mnie osobiście to, że drużyna pokazała charakter. Umiejętności są mile widziane, ale często nie wystarczają. Po bramce na 0:1 widziałem Legię z charakterem, wiarą i odwagą, mimo że mecz poszedł nie w tę stronę co chcieliśmy. Legia wygrała po akcjach piłkarzy, którzy weszli na boisko po przerwie. Przy pierwszym golu asystował Jarosław Niezgoda, drugiego strzelił Rosołek. - Jestem zadowolony ze zrobionych zmian. Tak jak przed każdym meczem ułożyłem sobie w głowie różne scenariusze i musiałem reagować na to, co działo się na boisku - podsumował Vukovic.

Gazeta Wyborcza - Po zwycięstwie z Lechem świętował nie tylko on. W Warszawie odetchnęli wszyscy - i kibice, i właściciel Dariusz Mioduski, i trener Vukovic. Choć oficjalnego ultimatum nie było, Serb przed meczem miał niepewną pozycję w Legii. - Zobaczyłem Legię z charakterem i odwagą do walki do końca - powiedział po spotkaniu Vukovic. Odetchnął też właściciel klubu. Przed spotkaniem dostało mu się od zniecierpliwionych kibiców. „Hej Mioduski, co zrobiłeś, naszą Legię wyniszczyłeś!" - śpiewała „żyleta". Na trybunie wschodniej fani wywiesili transparent: „Jest super, jest super, więc o co warn chodzi?". Zaprezentowali sektorówkę - Mioduskiego z jokerowskim uśmiechem, założyli też maski z podobizną prezesa. Mioduski po ostatnim gwizdku triumfował. Jego Legia w końcu zagrała na miarę oczekiwań. Warszawski zespół awansował na 5. miejsce w ligowej tabeli. Lech spadł na 7. pozycję.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.