Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Pogonią – pół meczu genialne, pół mocno przeciętne

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

07.04.2021 17:00

(akt. 07.04.2021 17:00)

W sobotę Legia w meczu na szczycie pokonała przy Łazienkowskiej Pogoń Szczecin 4:2 i powiększyła o kolejne trzy punkty przewagę nad rywalami w ligowej tabeli. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,56 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pierwsza połowa w wykonaniu legionistów była fenomenalna, wychodziło im dosłownie wszystko. Obojętnie, czy akcja zaczynała się od długiego podania, przerzutu, czy rozprowadzenia krótkimi podaniami, kończyła się nie tylko zagrożeniem pod bramką Pogoni, ale najczęściej golem. Po pierwszym kwadransie było już 3:0, a po pół godzinie 4:0 i mecz można było uznać za rozstrzygnięty. Przypomnijmy, że Pogoń do tego spotkania straciła w Ekstraklasie ledwie trzynaście goli i jej defensywa uchodziła za trudną do sforsowania. Przez czterdzieści pięć minut perfekcyjnie wyglądała każda formacja, a Josip Juranović zmusił trenera Runjaicia do szybkiej reakcji i zdjęcia bezlitośnie ogrywanego przez Chorwata Luisa Maty po niespełna pół godzinie. Goście odgryźli się w doliczonym czasie gry pierwszej połowy jedną bramką (nie pierwszy to raz, gdy legioniści nie są w stanie w tym czasie utrzymać koncentracji), ale nic nie zapowiadało, że szczecinianie mogą wrócić do gry. Na drugą część meczu wyszła jednak inna Pogoń i niestety też inna Legia. Goście biegali dużo więcej od mistrzów Polski, byli szybsi, zgarniali piłki w środku pola, a ich pressing bardzo utrudniał „Wojskowym” wyprowadzanie piłki. Z tego powodu po zmianie stron legionistom bardzo rzadko udawało się przedostać pod bramkę przeciwnika. Trener Czesław Michniewicz też miał pretensje po meczu do piłkarzy, że zbyt lekceważąco i ze zbyt małym zaangażowaniem podeszli do gry po strzeleniu czterech goli. Pogoń dominowała w drugiej połowie, ale przez długi czas szczelnie grająca obrona Legii nie pozwalała na stworzenie zagrożenia pod bramką Boruca, jednak w końcówce zaczęło się już robić nerwowo. Najpierw rzut karny, potem stuprocentowa i na szczęście niewykorzystana sytuacja Kowalczyka mogły zamienić doliczone minuty w niezły horror. Legioniści ostatecznie zwyciężyli, ale druga część meczu powinna wyglądać inaczej. Zmiany wydawały się zbyt były zbyt późne i było ich za mało. Nie ma jednak co narzekać, Legia rozbiła wicelidera, powiększyła przewagę w tabeli i w pierwszej połowie była efektowna i zabójczo skuteczna, rozstrzygając mecz po ledwie pół godzinie.

Artur Boruc 7 (6,86 - ocena Czytelników). Trzy znakomite interwencje – zbicie bomby Kucharczyka na poprzeczkę, obrona strzału Gorgona przy pierwszym golu i zablokowanie Kowalczyka w końcówce, do tego jedno złapane uderzenie z dystansu i udane piąstkowanie w doliczonym czasie gry. Za stracone gole winić go nie sposób. Z wykopami bywało różnie, dwa razy piłka wylądowała na aucie, ale też od długiej piłki od Boruca do Pekharta zaczęła się akcja dająca Legii drugiego gola. Był to mecz w którym doświadczony bramkarz Legii musiał pokazać swoje umiejętności i rzeczywiście je pokazał.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,05). Nie licząc jednego przypadku w drugiej połowie, gdy minął go Kucharczyk, kapitan Legii w obronie się nie mylił i jako jedyny z obrońców nie popełniał błędów w kluczowych sytuacjach. Nie ma też co narzekać na wyprowadzanie przez niego piłki, ani przed przerwą, ani po zmianie stron - za to, że Legia nie potrafiła wyjść z akcją po przerwie trzeba obarczać pomocników, nie obrońców. Jedno tylko podanie w drugiej połowie było niezbyt dokładne, ale Wieteska jakoś do niego zdążył. Za stracone gole nie ponosi winy, w odróżnieniu od pozostałych defensorów. Dobry mecz Jędrzejczyka.

Mateusz Wieteska 6 (6,33). Było świetnie prawie do końca pierwszej połowy, brak błędów, dobre wyprowadzanie piłki, a do tego gol po znakomicie rozegranym przez kolegów rzucie rożnym, Wieteska na tę bramkę czekał bardzo długo. Tuż przed przerwą jednak stoper Legii popełnił dwa błędy w jednej akcji – najpierw nie odciął od podania Gorgona, którego strzał niesamowicie wybronił Boruc, potem przeskoczył go znacznie niższy Frączczak i nie ma się co oszukiwać, faulu w tej sytuacji nie było. Gol strzelony, gol stracony, wychodzi na remis. Po zmianie stron faulował rywala blisko własnego pola karnego i zasłużenie zarobił żółtą kartkę, później jednak to na nim w sporej części trzymała się nieźle grająca defensywa Legii. Wietesce nie brakło koncentracji do ostatnich minut, nawet jak stracił raz piłkę na swojej połowie, to natychmiast odebrał ją rywalowi z powrotem.

Artem Szabanow 5 (5,25). Kapitalne pierwsze pół godziny, to jego przerzuty na drugie skrzydło rozbijały ustawienie defensorów Pogoni, po takim zagraniu padł pierwszy gol dla Legii. Szabanow sam też stanowił przed przerwą zagrożenie dla bramki gości, oddał celny strzał z dystansu, a pod koniec pierwszej połowy zmarnował stuprocentową sytuację źle trafiając w piłkę. Im dłużej jednak trwał mecz, tym większe problemy miał Ukrainiec. Miał swój udział przy straconym golu, bo po dośrodkowaniu znacznie niższy od niego Frączczak wygrał z nim powietrzne stracie, a potem nie udało mu się też zablokować Bartkowskiego i piłka trafiła do Gorgona. Bardzo dużo nonszalancji prezentował przy wyprowadzaniu piłki, w sumie cztery razy stracił ją na własnej połowie, wyglądało to jakby nieco przeceniał swoje umiejętności operowania piłką. Wreszcie na koniec podarował rywalom rzut karny. Bardzo dobra gra przez jedną trzecią meczu to zdecydowanie za mało, by wystawić pozytywną ocenę, zwłaszcza jeśli zawala się bramkę.

Josip Juranović 8 (7,96). Znaczący wkład w trzy pierwsze gole dla Legii, w tym dwie asysty – fantastyczna pierwsza połowa w wykonaniu Chorwata. Sam też uderzył na bramkę Pogoni, ale był to strzał bardzo niecelny. W defensywie przed przerwą też spisywał się świetnie, choć po jego przypadkowej ręce goście mieli rzut wolny, po którym Boruc z trudem sparował na poprzeczkę strzał Kucharczyka. Druga połowa zdecydowanie słabsza, jeśli chodzi o grę ofensywną, poza jednym zablokowanym uderzeniem niemal nie pojawiał się pod bramką gości, ale też cała Legia po prostu najczęściej nie potrafiła wyjść z akcją z własnej połowy. W obronie grał znakomicie niemal do końca meczu, aż w doliczonym czasie gry po jego złym kryciu stuprocentową okazję miał Kowalczyk. Z pewnością jedna z najjaśniejszych gwiazd sobotniego meczu.

Bartosz Slisz 6 (6,53). Jedyny z legionistów, który liczbą przebiegniętych kilometrów nie ustępował gościom, inna sprawa, jak wiele było z tego biegania pożytku. Dwie tylko piłki odebrał (tej drugiej InStat najwyraźniej nie zauważył), kilka przejął, grał dość dokładnie, ale bardzo mało do przodu - zapamiętaliśmy tylko jedno znakomite wyprowadzenie piłki pod koniec pierwszej połowy i jeden zablokowany strzał. Kilka razy dobrze powstrzymał rywali, ale też dwa razy nie nadążył za piłkarzem Pogoni wracając pod własne pole karne. Występ przeciętny, to właśnie do czwórki operujących w środku pomocników należy mieć pretensje, że Legia miała tak duże problemy po przerwie z wyprowadzaniem piłki.

Andre Martins 7 (7,03). Znakomita pierwsza część meczu, jedna z najlepszych, jakie Martins rozegrał w Legii po odejściu Sa Pinty. Świetna gra w destrukcji, dobre wyprowadzanie piłki, dokładność podań, asysta przy czwartym golu, a mógł mieć i drugą asystę, ale Szabanow pod koniec pierwszej połowy nie trafił do bramki. I tak było aż do siedemdziesiątej minuty meczu. Wtedy najpierw żółtą kartkę złapał na nim Kozłowski, potem Portugalczyk sam dostał żółtą kartkę, a potem najwyraźniej siły się skończyły. Z całą pewnością kwadrans przed końcem ściągalibyśmy z boiska Martinsa, a nie Kapustkę, bo Portugalczyk po prostu przestał nadążać za świeżymi i wybieganymi zmiennikami „Portowców”. Słaba końcówka meczu obniża przez to notę Portugalczyka, ale i tak jesteśmy zadowoleni z poziomu jego gry w sobotę.

Filip Mladenović 7 (7,77). Zaczął imponująco, bo od chytrego dośrodkowania w drugiej minucie i gola dwie minuty później. Miał też udział przy golu czwartym, gdy dobrze rozegrał stały fragment gry z Martinsem i jeśli chodzi o pierwszą połowę, to grał bardzo dobrze, podobnie jak reszta zespołu. Niestety po zmianie stron było dużo gorzej. Serb, podobnie jak Szabanow, raził nonszalancją, niedokładnością podań i niecelnymi dośrodkowaniami. Jego strzał przeleciał daleko od bramki, do tego tuż przed końcem podstawowego czasu gry faulował rywala przy linii bocznej na wysokości pola karnego. Im dłużej trwał mecz tym bardziej wydawało nam się, że za chwilę Mladenovicia zastąpi Wszołek. Tak się jednak nie stało, a Serb odpłacił się jednak za to zaufanie w doliczonym czasie gry, gdy wziął przetrzymywanie piłki i jej wyprowadzanie na swoje barki, dając oddech obrońcom. Po faulu na nim żółtą kartkę dostał Drygas. Dobry, ale nierówny mecz Mladenovicia.

Bartosz Kapustka 7 (7,42). Nie ma dziś w Legii równiej grającego piłkarza od Kapustki, który w każdym meczu prezentuje dobry, wysoki poziom, nawet gdy nie ma goli czy asyst. Znakomite wyprowadzanie piłki, dokładność podań do przodu, branie na siebie ciężaru gry, dziewięć(!) udanych dryblingów, a nade wszystko praca w destrukcji, bo znów był czołowym piłkarzem Legii, jeśli chodzi o odebrane piłki. Wziął udział w dwóch akcjach bramkowych, wywalczył też kilka stałych fragmentów gry, znów natomiast zabrakło strzałów. Szkoda, że zszedł z murawy, byli na boisku gracze słabsi od niego.

Luquinhas 6 (6,66). Zgasł nam trochę Brazylijczyk w ostatnich meczach. W sobotę mniej napędzał akcje, niż zwykle, nie brał na siebie ciężaru gry, nie oddał ani jednego strzału i generalnie był nieco schowany, za mało wychodził do podań i zbyt rzadko wracał się po piłkę. Ma swój wkład w jedną z bramek, bo brał udział w akcji, wywalczył jeden rzut wolny niedaleko pola karnego. Ale na tle szalejących w pierwszej połowie kolegów prezentował się przeciętnie. A że po zmianie stron jego gra wyglądała podobnie, to nie dziwimy, się, że opuścił boisko w końcówce. Naszym zdaniem o kilka minut za późno, bo był w sobotę wyjątkowo mało produktywny.

Tomas Pekhart 8 (8,15). Gdy widać było, że piłka po dośrodkowaniu Juranovicia leci poza zasięgiem Stipicy można było powiedzieć „gol” zanim piłka w ogóle do Czecha dotarła. Z góry było wiadomo, że Pekhart ustawi się jak zwykle we właściwym miejscu i pokieruje piłkę głową do siatki. A przecież akcja ta też zaczęła się od niego, gdy opanował długie podanie od bramkarza. Przy rzucie karnym też można było być spokojnym, że Czech znów okazji nie zmarnuje. Pekhart w powietrzu był nie do zatrzymania, niezależnie od tego, czy walczył z obrońcami w polu karnym, czy na środku boiska, potrafił też wrócić się na własną połowę i odebrać rywalowi piłkę, do tego ganiał w pressingu utrudniając rozgrywanie szczecinianom, przebiegł w sumie blisko jedenaście kilometrów. Nic dziwnego, że po godzinie zaczęło mu brakować sił, zwłaszcza, że od pewnego momentu nie dostawał w ogóle piłek, bo pomocnicy Legii nie byli w stanie przenieść akcji na połowę Pogoni. Zszedł w samej końcówce, my zmęczonego mocno Czecha zdjęlibyśmy kilkanaście minut wcześniej. Dwa gole i po raz kolejny bardzo wysoka ocena dla Pekharta.

Walerian Gwilia (5,23), Rafael Lopes (5,09) i Kacper Kostorz (5,47) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Gruzin i Polak oddali po jednym celnym strzale.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Tomasa Pekharta, redakcja natomiast przyznała to miano Josipowi Juranoviciowi.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.15 Tomas Pekhart

7.96 Josip Juranović

7.77 Filip Mladenović

7.42 Bartosz Kapustka

7.03 Andre Martins

6.86 Artur Boruc

6.66 Luquinhas

6.53 Bartosz Slisz

6.33 Mateusz Wieteska

6.05 Artur Jędrzejczyk

5.47 Kacper Kostorz

5.25 Artem Szabanow

5.23 Walerian Gwilia

5.09 Rafael Lopes

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.