Koszykówka: Wielka koszykówka w hali na Kole

Redaktor Michał Grzegorczyk

Michał Grzegorczyk

Źródło: Legia.Net

08.10.2019 22:30

(akt. 09.10.2019 13:27)

Koszykarze Legii Warszawa zagrali naprawdę dobry mecz, bardzo efektowny. Gra mogła się podobać, ale mistrzowie Polski czyli zespół Anwilu Włocławek był jeszcze lepszy. Zieloni Kanonierzy przegrali 87:94.

We wtorkowy wieczór w wypełnionej do ostatniego miejsca hali przy ulicy obozowej Legia Warszawa podejmowała Anwil Włocławek. Zespół mistrza kraju przed sezonem został całkowicie przebudowany. Do zespołu dołączyli jak na polskie realia niesamowici zawodnicy. Do drużyny z Włocławka przybyli między innym Ricky Ledo czy Tony Wroten. Ten ostatni rozegrał 151 meczów w NBA i co ciekawe grał przeciwko Filipowi Matczakowi w finale mistrzostw świata u-17 w 2010 roku. W składzie z sezonu 2018/2019 pozostali tylko Chase Simon, Szymon Szewczyk i Igor Wadowski, a dołączyli także reprezentant kraju Michał Sokołowski czy bardzo dobrze znany Warszawie Kuba Karolaka.

Wynik spotkania otworzył Michael Finke, ale w kolejnych akcjach najpierw dwukrotnie za trzy trafił Rolands Freimanis, a pod bardzo mocnym pressingiem gości rozgrywający Legii tracili piłki i po kilku akcjach wynikających z dobrej obrony było 11:2 dla Anwilu. W połowie kwarty skutecznie pod koszem zagrał Keanu Pinder, a potem w kontrze zza łuku trafił Filip Matczak i było 7:11. Przy tak atletycznym składzie gości, bardzo ciężko się gra po obu stronach parkiety. Freimanis w niespełna 6 minut pierwszej kwarty trafił trzy trójki wyprowadzając zespół z Włocławka na 9 punktowe prowadzenie i o czas poprosił trener Tane Spasev. Legioniści próbowali gonić wynik, ale przeciwnik cały czas utrzymywał bezpieczne prowadzenie. Dobrą zmianę dał Isaac Sosa zdobywając 5 punktów i zmniejszając prowadzenie gości. Jednak bezbłędny w pierwszej kwarcie był Freimanis zdobywając 12 punktów (4/4 za 3) i jego bardzo dobra gra dała Anwilowi prowadzenie 26:18.

Druga kwarta rozpoczęła się pomyśli gospodarzy. Najpierw dwa osobiste wykorzystał Sosa, a potem po trójkach Pindera i Portorykańczyka mieliśmy remis po 26. Po piorunującym początku Legii i serii 8:0, o czas musiał poprosić trener Igor Milicić. Po krótkiej przerwie na parkiecie pojawiły się pierwszoplanowe postacie Anwilu i agresywniejsza obrona. Punkty dla gości zaczęli zdobywać Ricky Ledo i Chris Dowe i kolejne trzy minuty goście wygrali 13:2. Legioniści ponownie zaczęli gonić wynik, ale liczne straty pozwalały gościom utrzymywać prowadzenie w okolicach 9 „oczek”. Wydawało się, że efektywną koszykówkę będziemy obserwować tylko ze strony gwiazd gości, ale wtedy fenomenalną zmianę zaliczył Romaric Belemene i dał widowiskowy koncert. Zaliczył dwa efektowne wsady i piękny blok. Po alleyopp’ie do niego na 3 minuty przed przerwą było 38:41. Widowiskowymi akcjami z tej części meczu spokojnie moglibyśmy obdzielić kilka meczów EBL. Na 45 sekund przed końcem po trójce Sosy Legia wyszła na prowadzenie 46:45. Niestety w końcówce najpierw bardzo ładną penetracją zaliczył Ledo, a potem akcją 2+1 popisał się Wroten i legioniści na przerwę schodzili przegrywając 46:50.

Drugą połowę ponownie bardzo dobrze zaczęli Warszawiacy i po serii 5:3 o czas poprosił Igor Milicić. Po wznowieniu po dwóch trójkach Isaaca Sosy gospodarze objęli prowadzenie 56:55. Jednak ponownie z dobrej strony pokazały się gwiazdy Anwilu, a „Wojskowym” zabrakło skuteczności w ataku. Goście zaliczyli run 8:0, głównie za sprawą Ricky’ego Ledo. Legia bardzo dobrze realizowała swoją taktykę w obronie, ale na graczy tego formatu to było za mało, a we fragmentach, kiedy Anwil podkręcał tempo w defensywie ich szybkie ataki były zabójcze dla Legii. W kolejnych minutach gospodarze stanęli, a zespół z Włocławka powiększył prowadzenie do 11 „oczek” na 2,5 min. przed końcem trzeciej kwarty.

W ostatniej odsłonie mecz się wyrównał i Anwil długo utrzymywał dwucyfrowe prowadzenie. Większe problemy w ataku mieli legioniści, mistrz Polski łatwiej znajdował drogę do kosza. Mimo to w tej kwarcie gospodarze długo się nie poddawali i grali kosz za kosz. Jednak potem wyższy bieg w ofensywie wrzucił Chase Simon i po jego trafieniach straty urosły do 15 „oczek”. Po zejściu Amerykanina Legia dalej grała dobrą koszykówkę i najpierw po bardzo ładną akcję wsadem skończył Finke, by następnie po konsekwentnie rozegranej akcji rzut and one trafił Matczak. Na dwie minuty przed końcem zza łuku przymierzył Finke i było tylko 80:87. Legioniści podwajali i zmusili do błędu Wrotena, po tylko jednym celnym osobisty Kowalczyka było -6. Dobra obrona „Wojskowych” kilkukrotnie dała szansę na zmniejszenie staty, niestety piłka konsekwentnie nie chciała wpaść do kosza i na 30 sekund przed końcem wreszcie efektownym wsadem goście uciekli z podwojenia powiększając przewagę do 8 „oczek”. Podopieczni Tane Spaseva nie poddawali się do samego końca , jednak goście utrzymali bezpieczną przewagę i ostatecznie wygrali 94:87.

Mimo porażki Legia zagrała bardzo dobre, widowiskowe spotkanie. Szkoda, że tak rewelacyjne mecz trzeba oglądać w tak słabych warunkach w hali Koło. Trener Tane Spasev na konferencji prasowej podkreślał, że po przegranym meczu z Polskim Cukrem Toruń odbył męską rozmowę z Isaac’iem Sosą, Michael’em Finke i Romaric’iem Belemene, która jak widać przyniosła bardzo dobre efekty bo dwóch pierwszych zdobyło w sumie 47 punktów, a Kongijczyk pokazał jak duży ma potencjał. Na konferencji prasowej trener Spasev odniósł się również do sytuacji infrastruktury sportowej w Warszawie. Legioniści nie są w komfortowej sytuacji i nie mogą nawet trenować w jednym obiekcie.

Tane Spasev: - Warszawa to moje ulubione miasto. Jestem tutaj trzeci sezon. Kocham ten kraj i Warszawę, uważam, że to bardzo piękne miasto, a żyłem już w takich jak Nowy Jork, Ankara, Moskwa, Dallas. Dla piłki ręcznej, siatkówki i koszykówki sytuacja z halą to jednak kompromitacja. Koło, AWF, Stare Babice, Ursynów to miejsca, w których trenowaliśmy. Będziemy grać jeszcze na Torwarze, a na Kole mamy dwa treningi w tygodniu.

W niedzielę o godzinie 19:00 w hali Koło w ramach trzeciej kolejki EBL Legia zmierzy się z Astorią Bydgoszcz.

Legia Warszawa - Anwil Włocławek 87:94 (18:26, 28:24, 15:22, 26:22)

Legia: Isaac Sosa 24 pkt. 1 zb. 1 as., Michael Finke 23 pkt. 12 zb. 2 as., Filip Matczak 11 pkt. 3 zb. 3 as., Sebastian Kowalczyk 8 pkt. 2 zb. 7 as. 4 str., Romaric Belemene 8 pkt. 1 zb. 2 as., Keanu Pinder 7 pkt. 6 zb. 3 as., Patryk Nowerski 6 pkt. 1 as., Adam Linowski 0 pkt. 6 zb. 3 as., Drew Brandon 0 pkt. 1 zb. 6 as., Szymon Kiwilsza 0 pkt. 3 zb., Jakub Sadowski, Dawid Sączewski-

Anwil: Chase Simon 26 pkt. 3 zb. 4 as., Ricky Ledo 19 pkt. 4 zb. 7 as., Rolands Freimanis 16 pkt. 6 zb., Tony Wroten 11 pkt.5 zb. 6 as. 3 str., Michał Sokołowski 8 pkt. 2 zb. 3 as. 3 prz., Chris Dowe 9 pkt. 2 zb. 3 as. 3 str., Milan Milovanović 5 pkt. 5 zb. 1 as., Krzysztof Sulima 0 pkt. 2 zb., Jakub Karolak 0 pkt., Igor Wadowski-, Adam Piątek-, Oliwier Bednarek

 

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.