Obchody rocznicy organizowane są wspólnie z Fundacją Kazimierza Górskiego. W ramach kolejki, która potrwa od piątku 26 lutego do poniedziałku 1 marca, wszyscy piłkarze wychodzić będą na przedmeczowe rozgrzewki w koszulkach okolicznościowych. W transmisjach z meczów pojawią się dedykowane grafiki telewizyjne. Treści poświęcone legendarnemu trenerowi pojawią się także we wszystkich kanałach multimedialnych PKO Bank Polski Ekstraklasy oraz klubów.
Kazimierz Górski, zanim poprowadził reprezentację do dwóch medali na igrzyskach olimpijskich i trzeciego miejsca na MŚ, grał w Ekstraklasie jako piłkarz Legii Warszawa. W latach 1948 – 1953 rozegrał 81 meczów, zdobywając 34 gole. W 1951 zdobył z warszawską drużyną brązowy medal.
Osiem lat później po zdobyciu doświadczenia trenerskiego w rezerwach Legii, Marymoncie oraz w kadrach Polski, został tymczasowym trenerem Legii. Wywalczył z nią wicemistrzostwo oraz brązowy medal, zanim przeniósł się do Gwardii Warszawa. Z tą drużyną zajmował już niższe miejsca w lidze, a w 1966 roku zanotowała ona spadek do II ligi. Już w trakcie pracy z reprezentacją Polski, został w 1973 roku trenerem-konsultantem w ŁKS-ie. Do Legii wrócił jeszcze po zakończeniu pracy z kadrą na przełomie 1981 i 1982 roku. Pierwszy z dwóch sezonów pracy z „Wojskowymi” zakończył na czwartym miejscu w tabeli.
W Ekstraklasie w trakcie 12 sezonów Kazimierz Górski prowadził drużyny w 214 meczach, z których aż 84 zakończyły się zwycięstwami jego zespołów. Po zakończeniu bogatej kariery trenerskiej pełnił także rolę Prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Później – w uznaniu zasług dla polskiego futbolu został wybrany Prezesem Honorowym PZPN. Do dziś jest ikoną całego polskiego sportu.
QUIZ Sprawdź wiedzę o trenerach Legii
Źródło: Ekstraklasa SA, ekstraklasa.org
Zaloguj się, by móc oceniać komentarze.
ZalogujPunkty
1063
Dlaczego na przykład trener Koncewicz,
który w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych miewał w pewnych okresach komfort samodzielnego prowadzenia drużyny narodowej (co nie było oczywiste w świetle ówczesnej mody na selekcjonowanie kolegialne w postaci duumwiratów, triumwiratów czy nawet chyba kwadrumwiratu),
który dysponował zawodnikami niezłymi i wybitnymi
i któremu okazywał wyjątkowe rewerencje sam Kazimierz Górski,
sukcesu nie odniósł?
A była to przecież epoka Gomułki, kiedy to – jak śmiem twierdzić – nawiązując do przytoczonego przez Ciebie przysłowia, drzewo miało zdecydowanie najsurowsze (pomijam celowo czasy Bieruta) warunki wzrastania i powinno być twarde niczym grab...
Koncewicz nie został pre-Górskim z podobnych przyczyn, a prawdopodobnie jeszcze dlatego, że zabrakło mu tej iskry bożej charakterystycznej dla Pana Kazimierza.
Co zaś do drewna (which does not grow with ease), to raczej użyłem ironii. Wiem, że największe talenty w historii wzrosły w slumsach Rio i Marsylii, ale przesadne przyduszenie nie przynosi jednak dobrych rezultatów. Z tego powodu i my (Polska i Legia tak samo) nie wrócimy do największych sukcesów, dopóki nie dopracujemy się dużego kapitału zaangażowanego w sport.
Przy okazji, powiedzenie o drewnie nie ma jednak tak starożytnego rodowodu, jak myślałem. Przypisuje się je Johnowi Willardowi Marriottowi. TEMU Marriottowi.
https://youtu.be/jK-STgNmz4Y (Kazimierz Gorski. Odznaczenie)
Jak ktoś jest zainteresowany to sobie proszę poszukać.
Siłę futbolu w danym kraju poznaje się po tym między innymi, wydaje mi się, że myśl szkoleniowa danej nacji jest doceniana za granicą. W Polsce powojennej szeroko korzystano z wiedzy trenerów węgierskich, czeskich, słowackich. Oni w znacznej mierze współtworzyli podwaliny pod sukcesy klubów, i w dalszej mierze reprezentacji, przynosili nowinki na temat treningu, taktyki, w czasach "żelaznej kurtyny", mniejszego niż dzisiaj przepływu informacji.
A gdy nasz futbol klubowy i reprezentacyjny wszedł na wyższy poziom, polscy trenerzy zaczęli być cenieni. Może nie było to jakieś masowe zjawisko, ale na przykład Kazimierz Górski, Jacek Gmoch, Andrzej Strejlau byli rewelacją w Grecji, Antoni Brzeżańczyk w Holandii, Austrii, Antoni Piechniczek był ceniony w Tunezji, Henryk Kasperczak we Francji i krajach afrykańskich.
Nasuwa się taka refleksja, że przecież kiedyś już polski futbol otworzył się na zagraniczną myśl szkoleniową i dało to świetne efekty nie tylko w postaci wyników klubów, Kadry, ale też wykształcenia zdolnej kadry trenerskiej.
Szkoda, że od wielu już lat w środowisku piłkarskim, zwłaszcza w PZPN-nie, są tak wielkie opory przed szerszym, bardziej kompleksowym korzystaniem z zagranicznej myśli szkoleniowej i przekładaniu tego na kształcenie polskich trenerów.
PS. Był jeszcze Piotr Nowak za Wielką Wodą.
Dzięki! Ta postać jest mi mniej znana. Lubię takie historie, chętnie się dokształcę.
Pan Kazimierz był Wielkim człowiekiem. Panem Trenerem przez Wielkie T. I szanowaniem w świecie piłki nożnej.