Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Musimy zagrać bardzo dobrze w defensywie

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

04.12.2020 12:25

(akt. 05.12.2020 09:04)

- Klub z Gdańska ma dziesięć trafień po stałych fragmentach gry, a my – tylko jedno. To pokazuje, jak może wyglądać sobotni mecz. Musimy być bardzo uczuleni na stałe fragmenty gry. Musimy zagrać bardzo dobrze w defensywie, bo każdy stały fragment gry będzie dla nas olbrzymim zagrożeniem - mówił przed spotkaniem z Lechią trener Legii, Czesław Michniewicz.

- Stałe fragmenty gry są naszym problemem? Analizujemy tę sytuację. Gramy przeciwko Lechii, która od początku sezonu straciła dziesięć bramek po stałych fragmentach gry, ale zdobyła dziewięć. My tych bramek tracimy mało po stałych fragmentach gry, lecz też mało zdobywamy. Pracujemy nad tym cały czas. W mikrocyklu mamy zarezerwowany czas na pracę nad stałymi fragmentami. Dotychczas albo bramkarz świetnie bronił, albo minimalnie mijaliśmy się z piłką, bądź graliśmy niedokładnie w polu karnym. Jest to na pewno element, który wymaga zdecydowanej poprawy, mamy tego świadomość. To nie jest tak, że tylko dziennikarze o tym wiedzą. My też doskonale wiemy o tym nie od dziś, że mamy ten problem.

- Analizujemy grę Lechii. Jeśli chodzi o strzelone gole: trzy po rzutach karnych, cztery po rzutach rożnych, jeden po rzucie wolnym pośrednim i jeden po rzucie wolnym bezpośrednim. Gole strzelone i stracone – statystyki są bardzo podobne. Pod tym względem Lechia jest bardzo zbilansowaną drużyną. Minimalne różnice – dziesięć do dziewięciu w bramkach zdobytych i straconych – pokazuje siłę tej drużyny. Pokazuje, że ma tyle samo bramek zdobytych, co my – czyli siedemnaście – ale w zupełnie inny sposób. Klub z Gdańska ma dziesięć trafień po stałych fragmentach gry, a my – tylko jedno. To pokazuje, jak sobotni mecz może wyglądać. Musimy być bardzo uczuleni na stałe fragmenty gry. Musimy zagrać bardzo dobrze w defensywie, bo każdy stały fragment gry będzie dla nas olbrzymim zagrożeniem.

- Zdobyliśmy u siebie dwanaście bramek, pięć straciliśmy – mówię to od początku mojego pobytu przy Łazienkowskiej. Na pewno powinniśmy zdobywać więcej bramek, ale jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki, to przeciwko nam zespoły oddają najmniej strzałów. Posługuję się statystykami z ekstrastats.pl. Przeciwko Legii zespoły oddają średnio 9,09 strzału na mecz. Jesteśmy na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o ograniczenie oddawania uderzeń na naszą bramkę... Jeśli chodzi o to, kto oddaje najwięcej strzałów – najwięcej oddaje Lech (17.9), a my jesteśmy na drugim miejscu (16,45). Statystyki pokazują, że musimy to robić lepiej, ale to też nie jest tak, że problemem Legii jest obrona. Wręcz przeciwnie, naszym problemem była skuteczność w ostatnim czasie. We wszystkich spotkaniach, które miały ostatnio miejsce w Warszawie – z Zagłębiem, Śląskiem, Lechem i Piastem - stworzyliśmy tak dużo sytuacji, że tych goli powinno być zdecydowanie więcej. I nad tym też musimy się skoncentrować: nad wykończeniem, finalizacją akcji, bo jesteśmy zbyt często w polu karnym przeciwnika, a efektu bramkowego brakuje.

- Na zimowy obóz przygotowawczy polecimy do Dubaju. Wylot jest zaplanowany na 6 stycznia. Spotkamy się z zawodnikami dwa dni wcześniej - 4 stycznia. Będziemy mieli świetne warunki do pracy, będą wymagający sparingpartnerzy. Wszystko jeszcze jest dogrywane, umowy podpisywane. Myślę, że w najbliższym czasie to wszystko zostanie sfinalizowane. Nowy kierunek, wiele ciekawych drużyn będzie w tym czasie przebywało w Dubaju i okolicach. Jest szansa zagrać z nimi gry kontrolne. Trwa podpisywanie umów, wszystko musi być oparte o dokumenty. Będziemy tam około 16 dni.

- Wcześniejsze wznowienie rozgrywek? Każdy trener będzie miał inną koncepcję, inny punkt widzenia – podobnie jak zawodnicy. Wszystko jesteśmy w stanie dobrze, spiąć i zaplanować zgrupowania. Mamy świetne warunki i bazę treningową. Żadne warunki nie są w stanie nas zaskoczyć. Nam to w żaden sposób niczego nie komplikuje. Oczywiście, tydzień jest krótszy, jeśli chodzi o odpoczynek, ale i przygotowania, lecz datę znamy odpowiednio wcześniej. Możemy się do tego przygotować. To nie jest dla nas element zaskoczenia, bo wcześniej o tym wiemy.

- Vamara Sanogo cały czas pracuje. Przed nim daleka droga, mam nadzieję, że wszystko będzie okej. Zawodnicy, którzy wracają do zdrowia, często wpadają w inne kontuzje, bo pracują więcej i mocniej. Wierzę, że w jego przypadku, ale i innych zawodników, którzy wracają po kontuzjach, kolejne urazy ich ominą. Nie wiem, ile to potrwa – trudno powiedzieć. Widzimy, że zaległości są duże – nie tylko wynikające z kontuzji, ale też innych rzeczy. Musi nad sobą dużo pracować, żeby nam pomóc, bo - tak, jak mówiłem – strzelanie goli musimy podnieść nad wyższy poziom. Największy problem mamy z Kacprem Kostorzem, który wraca po chorobie. Za chwilę znowu odzywa się kolejna drobna kontuzja, albo jakaś dolegliwość zdrowotna. Bardzo żałuję, bo to chłopak z dużym potencjałem. Nie pojechał w piątek z drużyną rezerw na sobotni mecz. To zawodnicy, którzy nie wezmą udziału w meczach ani w pierwszej drużynie, ani w drugiej.

- Planuję z synem męską rozmowę, bo jest zbyt aktywny na Twitterze. Wylogowałem się z życia internetowego, ale wiem, że on mocno w tym uczestniczy. I na pewno sobie porozmawiamy, bo czasami fantazja ponosi go gdzieś za mocno. I on też musi ponosić konsekwencje. Bo jest nie tylko moim synem, ale też jest osobą dorosłą. Każdy dorosły człowiek musi ponosić konsekwencje. Oczywiście, Twitter to fajna rzecz dla młodych ludzi, ale czasami trzeba troszeczkę wyluzować i nabrać dystansu.

- Różnice między Andre Martinsem a Bartkiem Sliszem? To dwaj różni zawodnicy, choć występują na podobnej pozycji. Role defensywnego pomocnika bardzo się zmienia. Dzisiaj musi on kreować grę, uczestniczyć w budowaniu akcji ofensywnych, zdobywać branki, wykonywać otwierające podania. Gdybym mógł porównać Andre do kogoś… To taki zawodnik - tak, jak kiedyś Pirlo czy Xavi – który gra z głębi pola, potrafi rozgrywać piłkę. Oczywiście, trzeba zachować proporcję, ale tak mi się kojarzy z jego grą. Elegancko porusza się po boisku, ma bardzo dobrą technikę, dużo widzi na boisku, nie boi się grać pod presją przeciwnika na plecach. Jeśli chodzi o Bartka Slisza - za moich czasów był Waldemar Matysik, grał na mistrzostwach świata w Meksyku. Bardzo pracowity zawodnik. Łata dziury, które powstają, odbiera piłkę w trudnych momentach, zawsze w każdym meczu jest najbardziej zaangażowany. Jeśli chodzi o motorykę, przebiega największe odcinki, asekuruje zawodników ofensywnych. Każdy ma swoje atuty. Oczywiście, granie dwójką takich zawodników jest możliwe, lecz trzeba wtedy skorygować ustawienie. Po przyjściu tutaj przyjęliśmy zasadę, że będziemy starali się grać jak najczęściej w ustawieniu 4-3-3, czyli z trójką pomocników: dwójką ofensywnych i jednym defensywnym. Stąd też granie na dwójkę defensywnych ma czasami miejsce w trakcie meczu. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że Bartek wraca po koronawirusie i nie jest jeszcze w pełni sił, podobnie jak Michał Karbownik. Dlatego często robimy zmianę. Choć wydaje się z pozoru, że jeden i drugi mogliby grać dłużej, to ostrożnie ich wprowadzamy. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja w najbliższym meczu.

- Czy zgodzę się ze zdaniem, że w ostatnim meczu z Piastem za głęboko cofnęliśmy się po golu na 2:1, i nie był to pierwszy taki przypadek? Nie. Absolutnie nie. To dla mnie kompletnie nietrafny argument. Szczegółowo analizowaliśmy ostatni mecz. Straciliśmy kontrolę na trzy minuty, w momencie kiedy wykonały się zmiany. Wszedł Jodłowiec, zmieniło się troszeczkę ustawienia gości. Piast zaczął inaczej rozgrywać akcje, stworzył jedną groźną sytuację. Oddał jeden strzał zza pola karnego, prosto w Artura Boruca. I ta sama akcja trwała dalej, za moment straciliśmy piłkę. Błąd w ustawieniu, przypadkowa akcja z Mladenoviciem, który zagrał idealnie do Świerczoka – oczywiście, wielki przypadek. Fantastyczny strzał i to było wszystko, na co pozwoliliśmy Piastowi, poza stałym fragmentem gry. Nie było tak, że świadomie się cofnęliśmy. Często ktoś słyszy „odpadamy, odpadamy” – to takie nasze stwierdzenie w momencie, kiedy przeciwnik wychodzi z kontratakiem. Jesteśmy niezbyt optymalnie ustawieni, dajemy sobie czas na odbudowę ustawienia. Czekamy na właściwy moment, aby zaatakować piłkę. Nigdy nie było z naszej strony, z ławki, hasła: „Cofamy. Bronimy 1:0 czy 2:1”. Wręcz przeciwnie, chcemy strzelać kolejne gole. Tak tez było w spotkaniu z Piastem. Po szybko zdobytej bramce szukaliśmy kolejnych okazji. Tych sytuacji było na tyle dużo, że powinniśmy wygrać. Jest jeszcze jedna taka rzecz, która powtarza się w każdym meczu, na każdym szczeblu, na całym świecie. Niezależnie z kim się gra, przeciwnik ma zawsze jedną, dobrą okazję do zdobycia bramki. Nasza rola polega na tym, żeby w tej sytuacji, kiedy przeciwnik będzie miał akcję, nie pozwolić mu strzelić gola. Tak to wygląda.

- Czy nie martwi mnie, że Pekhart ma dziewięć goli, a kolejny zawodnik – Mladenović dwa? Tak, ta różnica jest zbyt duża. Rozmawialiśmy o tym z dyrektorem sportowym w ostatnim czasie. Analizujemy wszystkie statystyki dotyczące naszej drużyny – sposobu gry, prowadzenia gry, sposobu zdobywania bramek. I tam też jasno widać, w jaki sposób zdobywamy bramki, ale też kto je zdobywa. Różnica między Tomkiem, a Mladenem, wynosi siedem trafień. Ale między tymi zawodnikami, nie ma żadnego innego piłkarza. Stąd tez nasze problemy, że grając nawet bardzo dobre spotkanie, strzelamy dwa gole, a możemy ich strzelać więcej. I nie udało nam się wygrać z Piastem. Odpowiedzialność za zdobywanie bramek musi być też skierowana do innych zawodników. Oczywiście, Jose Kante jest kontuzjowany. Jest do dyspozycji Rafa Lopes, Maciej Rosołek. Będziemy szukać też innych rozwiązań w czasie meczu. Dlatego trenujemy w różnych ustawieniach w ataku.

- Czy to czas, w którym będę chciał grać „jedenastką”, której najbliżej do podstawowego wariantu? Przyglądamy się zawodnikom na treningach, widzimy, kto jest w jakiej dyspozycji. Przyglądamy się też drużynie, jak funkcjonuje w trakcie meczu. Dziś nie ma powodu do tego, żeby na siłę próbować zmian, bo drużyna w ostatnim czasie funkcjonowała dobrze. Ale przyglądamy się. Nikt nie jest pewny swojej pozycji. Na każdej pozycji mamy dobrego zmiennika. Począwszy od bramki, gdzie Czarek Miszta udanie zastąpił Artura Boruca. Wraca też Radek Cierzniak, który też jest bardzo dobrym golkiperem. Począwszy od bramkarza, skończywszy na Pekharcie – mamy opcje, możliwość zmian. Oczywiście, w jakiś sposób te zmiany są kierowane przez przepis młodzieżowca, co było widoczne w Krakowie. Ale generalne, mamy sporo opcji.

Polecamy

Komentarze (162)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.